We wtorek, 5 marca rozpoczyna się referendum strajkowe pracowników oświaty, którzy domagają się podwyżki. Jeżeli ich postulaty nie zostaną spełnione 8 kwietnia w całej Polsce rozpocznie się ich protest.

O możliwym strajku nauczycieli mówi się od dawna. Rozgoryczenie i frustracja środowiska nauczycieli osiągnęły apogeum, wszystko za sprawą niespełnionych obietnic. Pracownicy oświaty zarzucają Minister Edukacji brak godnych podwyżek wynagrodzeń, zapowiadanych jeszcze w czasie kampanii wyborczej, wydłużenie ścieżki awansu zawodowego czy brak likwidacji tzw. godzin karcianych. Negatywnie oceniają także nowe przepisy dotyczące oceny pracy nauczyciela czy wzrost biurokracji w systemie edukacji.

4 marca Związek Nauczycielstwa Polskiego podjął uchwałę w sprawie terminu przeprowadzenia referendów strajkowych i wyznaczenia daty strajku. Według tych ustaleń, do 25 marca zostaną przeprowadzone referenda strajkowe w szkołach i placówkach, z którymi w ramach prowadzonego z nimi sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia co do spełnienia żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli, wychowawców, innych pracowników pedagogicznych i pracowników niebędących nauczycielami o 1000 zł z wyrównaniem od 1 stycznia 2019 roku.

Strajk jest możliwy, o ile w referendum weźmie udział co najmniej połowa uprawnionych i większość z nich opowie się za strajkiem. Mogą w nim uczestniczyć wszyscy pracownicy (członkowie związku i niezrzeszeni). W styczniu związek wszczął procedury sporu zbiorowego prowadzące do strajku w oświacie.

Strajk w szkołach i innych placówkach oświatowych, w których, w wyniku referendum, uzyskana będzie zgoda na jego przeprowadzenie rozpocznie się 8 kwietnia. – To, czy strajk odbędzie się w okresie ważnym dla wszystkich, czyli w czasie egzaminów zewnętrznych rozpoczynających się 10 kwietnia, zależy dziś od decyzji rządu – powiedział Sławomir Broniarz, prezes ZNP.

Jak podkreślają władze Związku Nauczycielstwa Polskiego strajk ma na celu poprawę warunków edukacji dzieci i młodzieży. – Chcemy uspokoić rodziców, dołożymy wszelkich starań, by czas strajku nikomu niczym złym nie zagrażał – podkreślił Sławomir Broniarz. – Protestujemy, bo zależy nam na przyszłości edukacji! – dodał.

Jak wynika z danych oddziałów ZNP, na chwilę obecną 78 proc. szkół i placówek oświatowych weszło w spór zbiorowy. Największa mobilizacja jest w województwach: łódzkim (88 proc. placówek), lubelskim i śląskim (po 87 proc.).