Niewinna akcja, której celem było obdarowanie dzieci z domu dziecka świątecznymi prezentami,stała się kością niezgody pomiędzy sosnowieckim radnym Łukaszem Litewką a dyrektorką placówki Jolantą Moćko.

Kiedy kilka dni temu sosnowiecki radny Łukasz Litewka, na swoim profilu w mediach społecznościowych, ogłosił zbiórkę na prezenty dla dzieci z domu dziecka, nikt nie spodziewał się tak zaskakującego obrotu sprawy.

– Cieszyłem się jakbym znów miał 10 lat. To wszystko dzięki Wam, szczytnej zbiórce i wizji przekazania prezentów dla każdego dziecka z domu dziecka. Byłem z Was dumny. Z tego, że przelewy szły z całego kraju, nawet z innych państw! I to wszystko dla dzieci, z tego niby wyśmiewanego w internecie Sosnowca, coś pięknego. Niestety to co się wydarzyło dziś, jest dla mnie niepojęte i całkowicie podcięło mi skrzydła – napisał w swoim poście Łukasz Litewka, radny z Sosnowca.

Po tym jak założyciel zbiórki uzbierał założoną kwotę udał się do Zespołu Opiekuńczo-Wychowawczego w Sosnowcu na spotkanie z dyrektor Jolantą Moćko, aby porozmawiać o tym, co kupić na prezenty dla dzieci. – Zbiórka, którą utworzyłem była prośbą, którą wysłało mi kilkoro opiekunów dzieci. Tłumaczyli oni, że sytuacja jest ciężka przez pandemię, co zawarłem w poście zbiórki – wyjaśnił w dalszej części swojego posta radny Litewka. – Pani dyrektor zasugerowała szybko w rozmowie, że nie potrzebuje tych pieniędzy, że prezenty dzieci mają, a że zbiórkę zrobiłem tylko po to by się, uwaga, lansować na biednych dzieciach – dodał.

Dalszy przebieg spotkania zaskoczył wiele osób. – Tłumaczyłem, starając się zachować spokój, że odpowiedziałem na prośbę podopiecznych placówek, by zorganizować dzieciom paczki, że chciałem by każde dziecko otrzymało prezent, bo nie chcę by któreś czuło się poszkodowane i wyjaśniłem, że przecież to nie jest problem, że są pieniądze, powiększymy prezenty. Przecież wiele placówek marzy by mieć taki problem. Pani Moćko patrząc na mnie powiedziała, że „są panie radny ludzie, którzy coś robią lub tylko piszą – czytamy w relacji Łukasza Litewki. – Pierwszy raz, od 6 lat bycia radnym, ktoś wyśmiał pomoc, którą tu razem tworzymy. Ktoś na ważnym miejskim stanowisku zasugerował mi zgrywanie kapitału politycznego na dzieciach. To wszystko po tysiącach serków, które sam zawoziłem i wykładałem przy wejściu z pełnego auta, po skuterze, który sprzedałem by kupić dzieciom PlayStation i kilku innych akcjach. Pani dyrektor powiedziała, że wyciągnie konsekwencje wobec każdego podopiecznego, który zwrócił się do mnie z prośbą o pomoc – dodał.

Dyrektor odpowiada

Słowa radnego wywołały prawdziwą burzę w komentarzach. Do słów radnego postanowiła się odnieść także dyrektor Zespołu Opiekuńczo-Wychowawczego w Sosnowcu. Jolanta Moćko, we wtorek, 24 listopada wydała oświadczenie w którym wyjaśniła jak wyglądało spotkanie z jej perspektywy oraz poinformowała o istniejącej już wcześniej zbiórce prezentów zorganizowanych przez pracowników.

– Akcja zbierania środków przez pana radnego, jest świetnym uzupełnieniem działań, podjętych przez pracowników naszych placówek już wiele dni temu. Dzięki staraniom wychowanków i pedagogów udało nam się zorganizować ogromny łańcuch ludzi dobrej woli. To oni przygotują 120 paczek dla podopiecznych sosnowieckich domów dziecka, każda o wartości ok. 100 złotych. Ich zawartość odzwierciedlać będzie dziecięce marzenia, wyrażone w corocznych „listach do św. Mikołaja” – zaznaczyła Jolanta Moćko, dyrektor Zespołu Opiekuńczo-Wychowawczego w Sosnowcu. – Podobne akcje przeprowadzone były w naszych placówkach od lat, jednak tym razem w rolę świętego Mikołaja wcielają się osoby prywatne. Wedle ich życzenia, bez zbędnej reklamy, chodź takie rzeczy jak najbardziej powinny być nagłaśniane. I to właśnie przekazałam panu radnemu podczas naszego krótkiego, poniedziałkowego spotkania – dodała.

Według słów dyrektor placówki spotkanie było krótkie i dość zaskakujące. – Nasze spotkanie było krótkie, bo wieść o zorganizowaniu przez naszych pracowników wspomnianej akcji mocno zaskoczyło rozmówcę. Nie wiem co było tego powodem. Zachował się, jakby był zaskoczony, że nie jest jedyną osobą, myślącą o sprawieniu radości dzieciom. Wstał i wychodząc skomentował również bardzo krótko „Ja to opiszę”. Co było dalej? „Barwne”, choć odbiegające od rzeczywistości opisy – relacjonuje Jolanta Moćko. – Niestety, nie zdążyliśmy zrobić najważniejszego, a więc omówić sposobu wykorzystania zebranych przez pana Litewkę środków – dodała.

Dyrektor placówki zaznaczyła także w swoim wystąpieniu, że czuje się szkalowana i zapowiedziała wejście na sprawę sądową. – Niesprawiedliwa jest ocena, że miałam odmówić środków (przecież potrzeby są duże!), a już tym bardziej nie padły zarzuty o „lansowaniu”, które zostały przytoczone w mediach społecznościowych. Zaręczam także, że wbrew publicznym oszczerstwom, głoszonym przez mojego rozmówcę, wobec żadnego z pracowników nie wyciągnięto żadnych konsekwencji, gdy zgodnie ze swymi kompetencjami działali na rzecz naszych wychowanków – mówi dyrektor placówki. – Moje imię i nazwisko, tak często odmieniane przez przypadki w komentarzach, łączone z inwektywami, także przez samego radnego, to sprawa drugorzędna. Fakt jest taki, że ja sobie z tym poradzę, choć jest mi najzwyczajniej w świecie przykro – dodała.

Czy tak powinna wyglądać świąteczna atmosfera?

Warto zaznaczyć, że w tej całej sytuacji najważniejsi są podopieczni domów dziecka i ich potrzeby. – Niestety, kampania pomówień i nieprawdziwych informacji, w myśl zdawkowego „ja to opiszę”, uruchomiona w mediach społecznościowych, kłóci się z początkową ideą. Niestety, bardziej kojarzy mi się to z polityką, która od domów dziecka powinna być daleka. Takie działania rykoszetem trafić mogą w całą społeczność oddanych sprawie pracowników sosnowieckich domów dziecka – mówi dyrektor Moćko.

W swoim oświadczeniu Jolanta Moćko podkreśliła również, że na pomoc wciąż czeka. – Reasumując, na pomoc nadal czekamy. Nie tylko od pana radnego, ale od wszystkich. Fundusze są niezbędne, nasi podopieczni czekają nie tylko na prezenty, wsparcie, ale najbardziej czekają na nowe rodziny i nowe domy. Liczę, że „afera” podkręcona na wyrost, nie odbije się na nich negatywnie, a wręcz odwrotnie. Liczę, że dzięki temu więcej osób skieruję uwagę na dom dziecka, a przede wszystkim na ich podopiecznych – apeluje Jolanta Moćko.

Na odpowiedź ze strony radnego długo nie trzeba było czekać. – Pierwszy raz chcąc pomagać, będę musiał udać się do sądu. Żyjemy w chorym kraju. Teraz pani pisze o szkalowaniu? Teraz, gdy nagle wyszło, że podczas mojej akcji zaczęły się pojawiać negatywne głosy o pani od innych darczyńców, wychowanków domów dziecka czy pracowników? Mi by było zwyczajnie wstyd. Gra pani na emocjach, by ratować siebie – napisał w mediach społecznościowych wzburzony Łukasz Litewka. – Tak, dzieci dostaną prezenty. Zbiórka ma już ponad 17 tys. złotych i to będą wypas podarunki dla dzieci. Postanowiłem dołożyć od siebie pieniążki na jeszcze jedną paczkę. Przekaże ją pani dyrektor, chciałbym by ona też poczuła magię tych świąt. By przez chwilę poczuła się jak jej podopieczni i zrozumiała po co to robimy – dodał.