Mateusz Malinowski nadal pozostanie Jurajskim Rycerzem. Atakujący przedłużył kontrakt z Aluronem Virtu CMC Zawiercie o dwa lata.
Działacze Aluronu Virtu CMC Zawiercie nie próżnują i cały czas intensywnie pracują nad budową zespołu na nowy sezon PlusLigi. Do klubu dołączyło już dwóch obcokrajowców – Ǵorǵi Ǵorǵiew (rozgrywający, ostatnio Paris Volley) i Flávio Gualberto (środowy, ostatnio SESC/Rio de Janeiro). Z kolei nowym trenerem został Igor Kolaković.
W przyszłym sezonie Jurajskich Rycerzy nadal będzie reprezentować Mateusz Malinowski. 28-letni atakujący przedłużył umowę o kolejne dwa lata. – To bardzo dobry zawodnik, obdarzony silnym atakiem i piorunującym serwisem. Zwłaszcza regularność jego zagrywki może robić wrażenie na przeciwnikach. Lubi trenować, lubi podnosić swoje umiejętności, ale by wydobyć z Mateusza najlepsze, trzeba go trochę poznać, by móc dotrzeć do niego we właściwy sposób – mówi Dominik Kwapisiewicz, drugi trener Aluronu Virtu CMC.
Mateusz Malinowski trafił do Zawiercia w 2018 roku ze Stoczni Szczecin. Od razu wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie, choć w trakcie sezonu trener Mark Lebedew dawał też szanse Grzegorzowi Boćkowi. Podobnie było w kolejnych rozgrywkach, kiedy obaj atakujący ponownie dzieli czas gry i dobrze się uzupełniali. Sezon 2020/2021 będzie więc już trzecim w barwach Aluronu
– Od dwóch lat w pełni się tutaj realizuję i dużo czasu spędzam na boisku. To był duży plus, również wizja zespołu, który tu powstanie, dużej stabilności i przemyślanych decyzji. Na pewno też kibice i otoczenie klubu, które jest w Zawierciu i oczywiście w pewnym względzie sprawy osobiste, gdzie nie potrzebuję zmian. Moja narzeczona ma tutaj dobrą pracę. Oboje się tu realizujemy, dlatego warto było zostać – tłumaczy powody swojej decyzji Mateusz Malinowski.
Zadowolenia z decyzji atakującego o kontynuowaniu kariery w Zawierciu nie ukrywa prezes zagłębiowskiego klubu. – Wierzę, że błyskawiczny rozwój jego kariery, który nastąpił po dołączeniu do naszej drużyny, będzie kontynuowany w przyszłym sezonie, dzięki czemu Mateusz dostarczy Vitalowi Heynenowi kolejnych argumentów, by za rok dostać w końcu szansę w reprezentacji Polski – podkreśla Kryspin Baran.