Debata o Edwardzie Gierku w Sosnowcu – fot. MZ
Debata o Edwardzie Gierku w Sosnowcu – fot. MZ

Karol Winiarski (historyk, radny Rady Miejskiej w Sosnowcu):

Nie podoba mi się ustawa dekomunizacyjna. Ustawa, która zmusza władze miast do zmian nazw ulic i likwidacji pomników. Uważam, że jest to wkroczenie w zakres władzy samorządu terytorialnego. O tych sprawach nie powinien decydować Sejm, a społeczność lokalna w samorządach. Tym bardziej, że w te chwili opinia jednej instytucji jest opinią wiążącą i tak naprawdę zamykającą dalszą dyskusję.

Postać Edwarda Gierka w ciągu kilkunastu ostatnich lat stała się przedmiotem gry politycznej. Zwłaszcza, gdy zbliżają się wybory. Pamiętamy polityka, który przyjechał do Sosnowca i starając się zwiększyć swoje szanse wyborcze, nagle ciepło zaczął wypowiadać się o tej postaci. To nie jest jedyny przykład.

Nie można postaci Edwarda Gierka oceniać tylko i wyłącznie przez pryzmat tego, co działo się w latach 60. czy 70. w naszym mieście. Edward Gierek nigdy nie był prezydentem Sosnowca, nie był nawet I sekretarzem komitetu miejskiego PZPR. Przez kilkanaście lat był szefem partii w woj. katowickim, a potem przez niespełna 10 lat szefem partii w całym kraju, czyli de facto przywódcą państwa polskiego. To, co robił miało oczywiście znaczenie dla Sosnowca, natomiast nie można ograniczać jego roli wyłącznie do tego, co się działo w naszym mieście. Gdyby jego działalność na terenie Sosnowca była inna niż na terenie całego kraju, to byłaby to tzw. patologia władzy. Mam nadzieję, że tak faktycznie nie było.

Leszek Miller powiedział kiedyś, że prawdziwego mężczyznę poznajemy nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. Tak można powiedzieć też o polityku. Prawdziwego polityka poznajemy nie po tym, jak zaczyna i nawet nie po tym, jak kończy, ale po tym, co było po okresie jego panowania. Zwłaszcza, jeśli chodzi o sferę gospodarki. Pewne działania, które są podejmowane, zdecydowanie wykraczają poza okres władzy, którą sprawuje dana osoba. Pewne decyzje gospodarcze skutkują konsekwencjami na kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat.

Kiedy w 2009 roku w czasie wielkiego kryzysu gospodarczego na świecie zostaliśmy nazwani „zieloną wyspą” rządziła wtedy Platforma Obywatelska i Donald Tusk, który bardzo się tym chwalił. Tak naprawdę były to efekty działań poprzedniego rządu. Przecież to rząd Jarosława Kaczyńskiego obniżył podatki i doprowadził do tego, że znacząco wzrosła konsumpcja w naszym kraju. Z kolei zadłużenie Polski, które wtedy bardzo mocno wzrosło też nie było winą Donalda Tuska, a poprzedniego premiera. Skoro obniżono podatki, to zmniejszyły się wpływy do budżetu, a jednocześnie zwiększyły się wydatki, w tym wydatki socjalne. Jedynym rozwiązaniem było więc dalsze zadłużanie państwa.

To samo dotyczy okresu rządów Edwarda Gierka. To, co stało się w latach 70. to jedna rzecz. Natomiast efekty polityki gospodarczej w całej Polsce i w Sosnowcu były odczuwalne w latach 80. W roku 80. (ostatnim roku rządów Gierka – przyp.) po raz pierwszy zdarzyła się sytuacja, w której nasze zobowiązania finansowe związane z obsługą długu zagranicznego były większe niż wpływy z eksportu. Jednocześnie nasza gospodarka była nastawiona na pozyskiwanie pewnych maszyn, urządzeń, a także niektórych surowców z Zachodu. Brak odpowiedniej ilości dewiz i niemożność zaciągania dalszych kredytów powodowała stopniowy spadek produkcji, zastoje w przedsiębiorstwach i strajki. Były też braki zaopatrzeniowe. Mieliśmy też ujemny przyrost naturalny.

Najlepsze upamiętnienie Edwarda Gierka to tego typu dyskusje i debaty. Tego brakuje w naszym mieście. Drugi sposób to upamiętnienie nie tylko Edwarda Gierka, ale całego ruchu robotniczego w Sosnowcu. Stwórzmy zatem stałą ekspozycję w naszym muzeum.

CZYTAJ DALEJ: