11 marca przed dworcem PKP w Katowicach prezydenci Sosnowca, Katowic i Tychów mówili o sytuacji samorządów w związku z napływającą falą uchodźców. Włodarze miast byli zgodni „Potrzebny jest jednolity, rządowy system pomocy”.
Spotkanie prezydenta Sosnowca Arkadiusza Chęcińskiego, prezydenta Katowic Marcina Krupy oraz Macieja Gramatyka, zastępcy prezydenta Tychów odbyło się przed dworcem PKP w Katowicach, gdzie codziennie napływają setki uchodźców. Samorządowcy jednym głosem mówili o potrzebie stworzenia na szczeblu rządowym jednolitego systemu pomocy, który ułatwi rozlokowanie, a także identyfikację osób trafiających do Polski.
– Jedni zostają tutaj, inni co w większości chcą jechać dalej, do innych regionów Polski lub za granicę. Musimy sprostać temu zadaniu. Jako samorządowcy robimy bardzo dużo i sobie radzimy. Natomiast oczekujemy, że zostanie to wszystko usystematyzowane. Współpraca z wojewodą układa się dobrze, ale brakuje jednolitego systemu, z którego moglibyśmy korzystać. W tej chwili trudno stwierdzić, ile osób przebywa w naszych miastach. – komentuje Marcin Krupa, prezydent Katowic.
Miasteczka dla uchodźców?
Prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński zaproponował utworzenie miasteczek tymczasowych, które ułatwiłyby identyfikację osób napływających do nas z Ukrainy. Stwierdził również, że możliwości samorządów się wyczerpują.
– Nie może być tak, że osoby uciekające z Ukrainy zgłaszają się do nas indywidualnie i szukają pomocy na własną rękę. Uważamy, że może najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie miasteczek, większej ilości punktów recepcyjnych. A po co miasteczka? Abyśmy mogli każdą osobę, która do nas przyjedzie zweryfikować – stwierdził Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca.
Prezydent wspominał też o specustawie dotyczącej pomocy uchodźcom, którą zajmie się dzisiaj senat. Przewiduje ona, że pobyt obywateli Ukrainy w naszym kraju będzie uznawany za legalny co najmniej przez 18 miesięcy.
W Tychach od początku wojny w Ukrainie wydano 1500 numerów PESEL
Wydano w Tychach już prawie 1500 numerów PESEL od czasu wybuchu wojny w Ukrainie. W całym ubiegłym roku tego typu wydań było zaledwie 1200.
– W niektórych sytuacjach zaczyna brakować jedzenia dla tych ludzi, którzy czekają na wsparcie. Oczywiście radzimy sobie z tym, jesteśmy w stanie to pożywienie kupić i zachęcić firmy do pomocy. Pytanie tylko, jak długo mieszkańcy i przedsiębiorcy będą gotowi, do tak bezinteresownej pomocy – komentował Maciej Gramatyka, zastępca prezydenta miasta Tychy.
Prezydenci miast wspomnieli również o dużej chęci i gotowości uchodźców do podejmowania pracy na terenie Polski.