Prezes Zagłębia Marcin Jaroszewski skomentował sytuację hokejowej sekcji i nakreślił plan na najbliższe miesiące.

Kilka dni temu, na prośbę sympatyków sosnowieckiej drużyny, odbyło się spotkanie, na którym działacze oraz trener tłumaczyli się z wyników oraz aktualnej sytuacji zespołu.

– W zeszłym roku udało mi się namówić właściciela spółki na to, by drugą sekcją nie była koszykówka kobiet tylko właśnie sekcja hokejowa. Pokazałem potencjał hokejowy miasta i plany związane z budową lodowiska. Miało to związek również z sentymentem, jakim darzę hokej. Miniony sezon był planowany na pierwszą ligę, ten już na ekstraligę. Przed sezonem próbowaliśmy ułożyć trochę inaczej nasze plany, gdyż wiedzieliśmy, że liga jest open (zniesiono limit obcokrajowców – wyj.). Nie ukrywam, że jedyną rzeczą, w którą ingerowałem, była chęć ściągnięcia do Sosnowca sprawdzonych Rosjan z Torunia. Wiedzieliśmy, że połowę drużyny muszą stanowić doświadczeni zawodnicy lub obcokrajowcy, by myśleć o wygranych w lidze. Cały czas trzymamy się planu grania wychowankami i żałuję, że po części odeszliśmy od tego w tym sezonie. Kontraktujemy obecnie nie tylko zawodników grających w ekstralidze, ale także dwie piątki pierwszej ligi, mając nadzieję, że ci hokeiści będą się rozwijać na miarę najwyższej ligi. Przyznaję, że nie do końca to wygląda tak, jak bym chciał. Przygotowania były przeprowadzone tak, jak zakładaliśmy. Drużyna miała się scalić i miał być to naturalny zespół – mówił na spotkaniu Marcin Jaroszewski, prezes klubu.

Marcin Jaroszewski pozostaje prezesem Zagłębia Sosnowiec - fot. Andrzej Wydrychiewicz
Marcin Jaroszewski pozostaje prezesem Zagłębia Sosnowiec – fot. Andrzej Wydrychiewicz

Hokej jest kosztowny

Sternik spółki przyznał, że nie jest zadowolony z pozycji, którą w tym momencie w ligowej tabeli zajmują hokeiści Zagłębia. Sam przyznał również, że nie do końca wierzy w awans drużyny do ósemki, czyli fazy play-off.

– Jako prezes i menadżer spółki zadaję sobie pytanie: po co to wszystko? Miesięcznie wydajemy na wypłaty dla hokeistów ponad dwieście tysięcy złotych, dodatkowo sprzęt w tym sezonie to kwota w wysokości ponad pięćset tysięcy złotych. Jako spółka „przełykamy żabę”, żeby utrzymać płynność finansową, gdyż po spadku piłki nożnej z ekstraklasy te wpływy są mniejsze. Zakładaliśmy wydać dwa miliony złotych, zaś sezon skończy się w granicy trzech milionów. Planowaliśmy szóste miejsce, lecz po tym, co widzimy, to ciężko będzie myśleć o utrzymaniu w ósemce. Jeżeli tak się stanie, to na pewno podziękujemy niektórym zawodnikom i dogramy sezon naszymi wychowankami. W przyszłym zrobimy to już zupełnie inaczej. Urealnimy to wszystko, gdyż uważam, że płacimy za dużo za to, co mamy obecnie. Ja jestem cierpliwy i z mojej strony na pewno nie będzie nerwowości. Pakowanie tak dużych pieniędzy w hokej nie jest opłacalne, gdyż w tym momencie zrobimy „dziadostwo” w obu dyscyplinach spółki. Ponieważ nikt nie spada, to jestem za tym, by pracować naszymi wychowankami. Chcielibyśmy, by z pięciu lub sześciu zawodników poprzez to się wybiło – dodał Marcin Jaroszewski.

Działacze hokejowego Zagłębia spotkali się z kibicami - fot. Sławomir Bomba
Działacze hokejowego Zagłębia spotkali się z kibicami – fot. Sławomir Bomba

Nowy trener w sztabie

Kibice usłyszeli, że klub myśli o wzmocnieniach jednak mogą być to ruchy wykonywane tylko na zasadzie wymian poszczególnych zawodników o podobnych wartościowo kontraktach.

Jako trener chciałbym iść drogą Jastrzębia, gdzie stawiano na swoich młodych hokeistów. Widać, że to przyniosło efekt i chciałbym żeby u nas było podobnie. Na tą chwilę cały czas wierzę w to, że będziemy w ósemce. Przed sezonem mówiłem, że kluczowe są przewagi. My je rozgrywamy bardzo źle, w porównaniu z tym co trenujemy – przekazał trener Marcin Kozłowski.

Hokejowe Zagłębie Sosnowiec - fot. Sławomir Bomba
Hokejowe Zagłębie Sosnowiec – fot. Sławomir Bomba

Do sztabu trenerskiego dołączył Grzegorz Klich. – Dodatkowy trener nie będzie pobierał jakichkolwiek profitów z tego tytułu. Mamy ustalony budżet i na tym musimy bazować. Ja sam chciałbym jednak, by na te mecze przychodziła większa liczba kibiców. Nie można tłumaczyć się późną porą pojedynków, gdyż na piłkę nożną kibice przychodzą nawet po dwudziestej – dodał Dariusz Kisiel, dyrektor sportowy sekcji hokejowej.