Prowadzenie własnej działalności w czasie pandemii jest trudne. Przekonała się o tym pani Ania, która od wielu lat prowadzi sklepy w Sosnowieckim Szpitalu Miejskim. Bez pomocy innych jej biznes nie przetrwa.
Pandemia ma ogromny wpływ na sytuację wielu polskich firm. Szczególnie źle wygląda kondycja małych firm, które borykają się z wieloma problemami, w tym z brakiem płynności finansowej. O trudnej sytuacji z pewnością mogą mówić właściciele lokali gastronomicznych, które są zamknięte na obsługę bezpośrednią od kilku miesięcy, kawiarni, siłowni czy branży beaty.
Trudności napotkały także właścicielkę sklepów działających w Sosnowieckim Szpitalu Miejskim. Panią Anię zna zapewne większość osób, które chociaż raz były w sosnowieckiej lecznicy. Kobieta od 30 lat jest związana zawodowo ze szpitalem, prowadząc tam małe sklepy wielobranżowe. Koronawirus, liczne obostrzenia, w tym zakaz odwiedzin, sprawił, że firma jest na skraju upadłości.
– Prowadzę sklepy które są niezbędne dla personelu i pacjentów. Rok 2020 stał się początkiem końca mojej działalności. Covid zatrzymał pacjentów na oddziałach, personel odwiedza mnie sporadycznie. Natomiast odwiedzających brak zupełnie – wyjaśnia Anna Staczewska, właścicielka sklepów działających w Sosnowieckim Szpitalu Miejskim.
Sytuacja pogarsza się z każdym dniem, a jak tłumaczy pani Ania, na rządową pomoc nie może liczyć. – Nie korzystam z pomocy z wyjątkiem trzech dopłat do wynagrodzenia w 2020 r. – po prostu mi się nie należą . Obroty w sklepach spadły o 80 proc. W tej chwili brak nawet na najpilniejsze potrzeby, a wydatki i koszty stałe nie uległy zmianie. Wprost przeciwnie – podwyżki ZUS i czynszu. Nie zwolniłam pracowników, bo gdzie znajdą pracę w tak trudnym czasie. Cały czas pracujemy i zapewniamy tej garstce lekarzy i pielęgniarek artykuły potrzebne do codziennego funkcjonowania – zaznacza pani Ania.
Sytuację dodatkowo pogarsza niedawna kradzież. – Kilka dni temu ktoś okradł mi konta wyprowadzając wszystkie pieniądze, łącznie z kredytem, który wzięłam aby zapewnić pracownikom wypłaty. Mimo zgłoszenia sprawy do banku oraz organów ścigania istnieje minimalna szansa na odzyskanie pieniędzy. Będę musiała dochodzić swoich racji na drodze sądowej, a to też kosztuje i trwa bardzo długo. Zostało mi na koncie 0.96 zł. Nie wiem co mam robić. Kredyt spłacać muszę, a dochodów brak – mówi zrozpaczona właścicielka sklepów.
Jej jedyną szansą na przetrwanie tej trudnej sytuacji jest pomoc ludzi o dobrych sercach. W tym celu uruchomiona została internetowa zbiórka, na której w ciągu paru dni udało się zgromadzić blisko 4 tysiące złotych. Jest to jednak wciąż kropla w morzu potrzeb.
– Zwracam się do wszystkich ludzi, którzy w tej trudnej sytuacji mogą mi pomóc – proszę o wpłatę chociaż kilka złotych. Bardzo chciałabym doczekać z moimi pracownikami końca pandemii. Wierzę, że jeszcze będzie dobrze. Dlatego proszę pomóżcie mi teraz. Każdy kto kiedyś był w szpitalu wie jak ważny jest taki sklepik, gdzie można kupić wodę, gazetę i inne potrzebne artykuły – mówi pani Ania. – Oprócz zbiórki proszę o pomoc w postaci zakupów w moich sklepach w Sosnowieckim Szpitalu Miejskim na ul. Szpitalnej 1 i Zegadłowicza 3 – dodaje.