– Nie mamy kanalizacji, chodników, grzęźniemy w błocie, bo nie możemy się doprosić remontu dróg. Teraz dostaliśmy od naszych władz prezent – pozbawiono nas dojazdu do pracy, szkoły i lekarzy. Traktuje się nas jak ludzi gorszej kategorii – mówią mieszkańcy Borów w Sosnowcu.

Bory to część dzielnicy Ostrowy Górnicze. Przyjeżdżając tutaj ma się wrażenie, że XXI wiek jeszcze tu nie dotarł. Brak chodników, kanalizacji, a także drogi, które nie były remontowane kilkadziesiąt lat. Najgorsze, że z roku na rok ta część miasta ulega coraz większej degradacji. A tutaj przecież mieszkają ludzie, którzy tak samo jak pozostali mieszkańcy miasta płacą podatki i też chcą żyć w godnych warunkach. Niestety, póki co, wciąż mają pod górkę.

1 czerwca mieszkańcy Borów, jak sarkastycznie mówią, dostali prezent od władz miasta – zostali pozbawieni autobusu linii 34, który służył im przez kilkadziesiąt lat. Dla wielu osób oznacza to bardzo duże utrudnienie w codziennym życiu, ponieważ linia 34 umożliwiała sprawne połączenie autobusowe z centrum miasta, sąsiednimi dzielnicami, Hutą Katowice czy Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II. Teraz zostali tego pozbawieni. Twierdzą także, że nikt ich wcześniej nie poinformował o wprowadzanych zmianach. Podobnie jak w przypadku drastycznych ograniczeń kursów linii 622, którą jednak po wielu interwencjach przywrócono. Autobus kursuje jednak rzadko i jedzie znacznie dłuższą trasą.

– 31 maja wywieszono wieczorem kartkę, że linia 34 nie będzie obsługiwała naszego przystanku. Mój mąż nie poszedł do pracy 1 czerwca, ponieważ nie miał czym dojechać. Czy tak się informuje mieszkańców o takich zmianach? Prezydent chwali się, że wszystko konsultuje z mieszkańcami. Wydaje niemałe pieniądze na konsultacje odnośnie nazwy ronda, tymczasem z nami nie potrafi się komunikować – twierdzi jedna z mieszkanek.

Mieszkańcy Borów – fot. AR

– Utrudniono nam bardzo życie. W weekendy zaczynam pracę o godzinie 7. Pomimo tego muszę wstać o 4 nad ranem, żeby zdążyć, ponieważ jedyny autobus mam o 5:16. W centrum jestem około godziny 6, więc przez godzinę muszę się błąkać po ulicach – dodaje inna.

– Ja mieszkam na Nowym Zawodziu i pracuję w Klimontowie. Od 1 czerwca nie mam w ogóle czym dojechać do pracy w sobotę i niedzielę. Musze prosić znajomych, żeby mnie podwieźli. Do domu wracam około godziny 19 z dwoma przesiadkami. Muszę iść pieszo 2,5 kilometra przez las – mówi mieszkanka.

Brak autobusu 34 w Borach to nie tylko problem z dojazdem do pracy, ale także do szkoły. – Muszę czekać godzinę przed lekcjami i godzinę po lekcjach – mówi uczennica jednej ze szkół w Sosnowcu. – Jeżdżę po wnuczki do przedszkola, niestety od czasu, kiedy pozbawiono nas autobusu 34, nie mamy czym wrócić. Musimy ponad 30 minut czekać na przystanku na 622 albo 28. Teraz jest ciepło, ale co będzie zimą. To karygodne – dodaje mieszkanka Borów.

Oburzeni mieszkańcy jeszcze tego samego dnia interweniowali w sosnowieckim magistracie, pytając o powody likwidacji linii 34.

– Urząd Miejski próbuje nam wciskać bzdurne argumenty, że musi oszczędzać i nie będzie finansował pustych przebiegów, ale nie można wymagać, by mała dzielnica, jaką są Bory, zapełniła po brzegi cały autobus. Z drugiej strony z takiego powodu nie można pozbawiać ludzi godnego dojazdu do pracy, szkoły czy lekarza. Nawet mała grupa ludzi ma prawo do poszanowania, zwłaszcza ze strony decydentów – mówią mieszkańcy.

– Prezydent nie ma prawa oszczędzać, zabierając ludziom autobus, tylko dlatego, że dzielnica jest mało zaludniona, jednocześnie przeznaczać ogromne nakłady finansowe na kolejne parki i stadiony. Jedni będą się bawić i odpoczywać, a inni będą pieszo chodzić przez las na Juliusz, by pomóc wiekowej matce albo wstawać o 4 nad ranem, żeby z trzema przesiadkami dojechać na 8 do pracy na hutę. W tym przypadku pieniądze przysłoniły przyzwoite zachowanie wobec ludzi. Skrzywdzono nas tylko dlatego, że dzielnica jest mała i mieszkańcy nie są w stanie zapchać autobusu po brzegi – komentują.

W sprawę zaangażował się jeden z radnych.

– To kolejny eksperyment na mieszkańcach wschodnich dzielnic po ograniczeniu kursów linii 622. W tamtym przypadku jednak błąd skorygowano i przywrócono część połączeń. Transport publiczny to nie tylko rachunek ekonomiczny, ale przede wszystkim ludzie. Miasto nie może oszczędzać na mieszkańcach i redukować obowiązków, do których jest prawnie zobligowane. Jednym z ustawowych zadań miasta jest właśnie transport zbiorowy – mówi Jacek Dudek.

Po licznych telefonach i mailach mieszkańców Borów, prezydent postanowił poinformować, skąd owe zmiany.

Mieszkańcy Borów - fot. AR
Mieszkańcy Borów – fot. AR

– Od kilku miesięcy prowadzimy bardzo ważną inwestycję w Kazimierzu. Mowa oczywiście o remoncie ulicy Armii Krajowej wraz z mostem na Bobrku. Prace wchodzą obecnie w decydującą fazę, co powoduje, że musimy tymczasowo przeorganizować komunikację miejską. Wkrótce ulica Armii Krajowej zostanie całkowicie zamknięta, a wspomniana budowa mostu spowoduje zmiany w przebiegu kilku linii autobusowych. W pierwszej kolejności, zmiany dotyczą autobusu linii 34, który już ma zmienioną trasę. Dlatego na czas remontu postanowiliśmy wprowadzić dodatkowe połączenie dla mieszkańców Ostrów Górniczych, które pozwoli na szybki dojazd do punktów przesiadkowych. W najbliższych dniach poinformuję o szczegółach. Po zakończeniu remontu wrócimy do tematu trasy autobusu 34 oraz pozostałych – informuje Arkadiusz Chęciński.

Prezydent przeprasza także za sposób przekazania informacji i twierdzi, że zawiodła komunikacja pomiędzy miastem a KZK GOP. Mieszkańcy wypominają mu jednak, że przecież sam jest członkiem zarządu KZK GOP.

– Takie decyzje powinno się podejmować na etapie planowania remontów, a nie w trakcie ich trwania. Bulwersujące jest podejście do naszej dzielnicy i jej mieszkańców, których traktuje się jak ludzi gorszej kategorii. Na to się nie godzimy – komentują.

Mieszkańcy liczą, że autobus 34 wróci do Borów, a hasło „Sosnowiec łączy” to nie tylko pusty slogan wymyślony w celach promocyjnych. Jeżeli tak się nie stanie, zapowiadają podjęcie innych działań, m.in. protestów.