Od lat PZZOZ staczał się po równi pochyłej. Próby ratowania jednostki podejmowano wiele razy, wszystkie kończyły się tak samo – fiaskiem. W ubiegłym roku podjęto kolejną próbę ratowania szpitali w Będzinie i Czeladzi. Z jakim efektem?

PZZOZ w Będzinie jest doskonałym przykładem jak lata niedoinwestowania i nieumiejętnego zarządzania mogą doprowadzić szpital do totalnej ruiny, a szumnie ogłaszane plany naprawcze to tylko mrzonki, które nie mają pokrycia w rzeczywistości. Wszytko to sprawiło, że jeszcze całkiem niedawno nad placówkami w Będzinie i Czeladzi wisiała realna groźba zamknięcia.

W 2016 roku PZZOZ miał ujemny kapitał własny w kwocie minus 30,6 mln zł, gdyby to była spółka, musiałaby ogłosić upadłość. Sytuacja oczywiście najbardziej odbija się na pacjentach, którzy skarżą się na jakość świadczonych usług, a także braki w wyposażeniu.

W ubiegłym roku podjęto kolejną próbę ratowania zrujnowanej placówki. Reanimację upadających szpitali rozpoczęto od zmiany dyrekcji (chociaż nie obyło się bez kontrowersji), a w życie zaczęto wprowadzać kolejne zmiany organizacyjne. Co więcej, w tym roku w końcu znalazły się pieniądze na inwestycje. Jest to rekordowa kwota 16 mln zł.

Środki na ten cel pochodzą z budżetu starostwa, samorządów Będzina i Czeladzi, budżetu państwa, a także środków własnych PZZOZ. Wielomilionowe inwestycje dotyczą zarówno budynku szpitala w Czeladzi jak i w Będzinie. Na co konkretnie zostaną wydane pieniądze?

Jedną z najważniejszych inwestycji realizowanych w tym roku będzie przede wszystkim przebudowa i modernizacja pomieszczeń na potrzeby oddziału okulistyki wraz z blokiem operacyjnym w szpitalu w Będzinie, na którą PZZOZ wyda 6 mln zł. Kolejne inwestycje to termomodernizacja budynku głównego lecznicy w Czeladzi o wartości 6,1 mln zł, a także przebudowa i modernizacja pomieszczeń na potrzeby poradni specjalistycznych w Będzinie o wartość 1,8 mln zł.

Po latach wbijania kolejnych gwoździ do trumny upadającej jednostki, to zauważalny krok w dobrym kierunku, ale żeby można było mówić o sukcesie wiele jeszcze pozostaje do zrobienia. Szczególnie jeżeli chodzi o finanse, chociaż po raz pierwszy od lat starostwo nie będzie musiało pokryć straty szpitala.

Jednak jak wynika z przedstawionego sprawozdania finansowego, dług placówki to wciąż około 60 mln zł. Co to oznacza? A no to, że miesięczna rata do firmy Magellan, która jest głównym wierzycielem długu szpitala, wynosi ponad pół miliona. Jak zostaliśmy poinformowani przez starostwo, dyrekcja „czyni starania, by wyrwać szpital z uścisku firmy Magellan”.

W jaki sposób zamierza to zrobić? Rozwiązaniem ma być przeniesienie długu z prywatnej firmy do banku z polskim kapitałem.

– Planowana zmiana i przeniesienie zadłużenia do Banku Gospodarstwa Krajowego pozwoliłoby szpitalowi złapać oddech, zmniejszając miesięczną ratę do około 241 tys. zł – informuje Katarzyna Kieras, rzecznik Starostwa Powiatowego w Będzinie.