Szpital Miejski w Sosnowcu stracił płynność finansową. – To efekt rosnących kosztów, jakie ponosi szpital. Niestety nie przekładają się one na finansowanie z NFZ – mówi Dariusz Skłodowski, prezes lecznicy.
Szpital Miejski w Sosnowcu boryka się z ogromnymi problemami finansowymi. Zdaniem prezesa placówki główną przyczyną tych problemów jest dramatycznie niski poziom finansowania z Narodowego Funduszu Zdrowia.
– Średni koszt leczenia jednego pacjenta na oddziale szpitalnym wynosi 4219 zł, tymczasem z dofinansowania NFZ otrzymujemy jedynie 2853 zł. Oznacza to, że do każdego leczonego pacjenta musimy dołożyć z „własnej kieszeni” 1366 zł. W skali roku mówimy o 26 mln zł, których brakuje w naszym budżecie – tłumaczy Dariusz Skłodowski.
Brakuje pieniędzy
W szpitalu pracuje około tysiąca osób (400 pielęgniarek i ok. 200 lekarzy). W administracji zatrudnionych jest 67 osób. Rocznie w szpitalu leczonych jest 19 tys. osób. Co ważne, 70 proc. tych pacjentów, to mieszkańcy Sosnowca. Zgłaszają się mieszkańcy sąsiednich miast regionu – m.in. Katowic, Dąbrowy Górniczej czy Czeladzi.
Sosnowiecka placówka mimo, że nie posiada Szpitalnego Oddziału Ratunkowego (SOR), a jedynie tradycyjną izbę przyjęć, stale pomaga wszystkim zgłaszającym się pacjentom. Powoduje to poważne straty. NFZ płaci szpitalowi za dobę funkcjonowania izby 4-6 tys. zł, podczas gdy stawka na SOR wynosi kilkanaście tysięcy. – Nie mamy SOR-u, a izbę przyjęć i powinni ją obsługiwać lekarze zatrudnieni na naszych oddziałach, co wydłuża czas oczekiwania. Zatrudniliśmy jednak dodatkowo lekarza – dodaje prezes.
Wszystko podrożało
Dodatkowo szpital, podobnie jak inne placówki w całej Polsce, tylko w ostatnim roku musiał wydać o kilka milionów złotych więcej na centralnie zarządzone podwyżki dla lekarzy i pielęgniarek, a na które nie otrzymała pieniędzy z resortu zdrowia. – Wypłata podwyżek wynikających z ustaw i rozporządzeń ministerstwa zdrowia, przy braku zwiększenia świadczeń przez NFZ, doprowadziła do sytuacji, w której miesięczne koszty szpitali przewyższają miesięczne przychody z NFZ. Nie mamy skąd brać pieniędzy na obiecane przez resort pensje – wskazuje Dariusz Skłodowski.
To jednak nie jedyne przyczyny zwiększenia kosztów. – Do najistotniejszych przyczyn zwiększenia kosztów należy jeszcze wymienić wzrost cen energii elektrycznej, leków, materiałów opatrunkowych i sprzętu jednorazowego, a także zwiększenie kosztów żywienia – wylicza dyrekcja szpitala.
Konieczne są zmiany
Konieczne są zmiany. Obecnie w ramach Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego funkcjonuje szpital przy ul. Zegadłowicza i przy ul. Szpitalnej. Dyrekcja planuje reorganizację.
Na ulicę Zegadłowicza zostaną przeniesione oddziały neurologiczny i udarowy, a także oddział internistyczny. Dwa oddziały wewnętrzne zostaną połączone. Podobnie, jak w przypadku izby przyjęć i laboratorium.
– Chcemy świadczyć pacjentom kompleksową pomoc w dogodnym miejscu. To dla nas także wymierne oszczędności, choćby z tytułu transportu pacjentów. Dziś często wozimy osoby, które znajdują się w Zagórzu, na diagnostykę w naszej siedzibie w centrum Sosnowca – wyjaśnia prezes Dariusz Skłodowski i dodaje, że chciałby też zorganizować tu nocną i świąteczną opiekę medyczną.
W budynku przy Szpitalnej pozostaną m.in. oddziały: psychiatryczny, geriatryczny, dermatologiczny i zakład opiekuńczo-leczniczy.
Powiatowa służba zdrowia kona
Zaniepokojony sytuacją w służbie zdrowia jest prezydent Sosnowca. – Szpitale nie mają pieniędzy na nic, na żywienie pacjentów, na prąd. Powiatowa służba zdrowia po prostu kona – mówi Arkadiusz Chęciński.
– Dziwię się, że prezydenci czy starostowie o problemach swoich szpitali mówią tylko w kuluarach między sobą. Ja będę mówił głośno. Potrzebujemy szybkich zmian w finansowaniu lecznictwa. Jeśli sytuacja, która trawi polską służbę zdrowia nie zostanie opanowana, to w niedalekiej przyszłości szpitale będą bankrutować. Wspieramy sosnowiecki szpital i będziemy to czynić, gdyś dobro naszych pacjentów jest dla nas najważniejsze. Pytanie, co mają zrobić inne, biedniejsze gminy? – wskazuje prezydent Sosnowca.
Miasto pomoże szpitalowi
W kwietniu miasto przekazało szpitalowi 3,5 mln zł na realizację zobowiązań i zajęć komorniczych. Teraz miasto deklaruje poręczenie długoterminowego kredytu (między 30 a 50 mln zł), który placówka jest zmuszona zaciągnąć, aby móc kupować pacjentom leki, wypłacać pensje pracownikom, opłacać koszty działalności i spłacać wymagalne zobowiązania spółki. – Kwota kredytu wynika ze skali zobowiązań wymagalnych i pozwoli przywrócić szpitalowi płynność finansową – wyjaśnia Dariusz Skłodowski.
– Bez naszego wsparcia placówka nie mogłaby normalnie funkcjonować. Kupić leków i środków opatrunkowych, zapewnić wyżywienia pacjentom, regulować bieżące rachunki i koszty działalności oraz wypłacać wynagrodzenia pracownikom. Bez tego szpital nie mógłby także inwestować w nowy sprzęt medyczny, podnoszący jakość i skuteczność leczenia – podkreśla prezydent Arkadiusz Chęciński.
Prezydent Sosnowca uspokaja mieszkańców. – Mimo, że sytuacja wielu szpitali jest trudna, a nawet dramatyczna – w Sosnowcu miasto będzie wspierało szpital, by wszyscy mogli czuć się bezpiecznie – zaznacza.
Przypomnijmy, że mimo ogromnych problemów finansowych, sosnowiecki szpital cały czas inwestuje. W październiku ubiegłego roku otwarto nowoczesny blok operacyjny. Inwestycja ta kosztowała ok. 45 mln zł.
O kolejnych inwestycjach i planach sosnowieckiego szpitala poinformujemy wkrótce.