29-letni mężczyzna leżał na ścieżce w rejonie stacji benzynowej. Miał zamarznięte kończyny i nie było z nim kontaktu.

Policjanci z Sosnowca w poniedziałek, 5 lutego, kilka minut po dwudziestej otrzymali zgłoszenie o zaginięciu mężczyzny. Z informacji przekazanych przez siostrę zaginionego wynikało, że jej brat miał leżeć przy drodze, bo w trakcie rozmowy z nim usłyszała przejeżdżające samochody. Kobieta wspomniała także, że mężczyzna może być pod wpływem alkoholu.

– Mężczyzna miał rano wyjść do pracy. Od tamtej pory siostra nie mogła się z nim skontaktować – wyjaśnia Mariusz Łabędzki z Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu.

Policjanci musieli szybko działać, bowiem w poniedziałkowy wieczór temperatura spadła poniżej -10°C. Liczyła się więc każda minuta. – W pierwszej kolejności policjanci pojechali do ostatniego znanego miejsca pobytu mężczyzny. Zastali tam brata zaginionego, który oświadczył, że spożywali razem alkohol, po czym brat udał się w stronę stacji paliw znajdującej się nieopodal. Do prowadzonych poszukiwań skierowano także przewodnika wraz z psem – relacjonuje Mariusz Łabędzki.

W trakcie sprawdzania terenu mundurowi odkryli ścieżkę prowadzącą do stacji paliw. Idąc nią odnaleźli 29-letniego sosnowiczanina. – Mężczyzna nie odpowiadał na pytania, miał zesztywniałe kończyny. Policjanci natychmiast udzielili mu pierwszej pomocy oraz wezwali na miejsce zespół pogotowia ratunkowego, który przetransportował go do szpitala – dodaje Mariusz Łabędzki.

Na szczęście, dzięki szybkiej reakcji, mężczyznę udało się uratować.