Mieszkańcy Dąbrowy Górniczej podejrzewają, że ktoś celowo rozrzuca na terenie miasta trutkę, od której mogą zginąć zwierzęta domowe. Niestety jednego z nich nie udało się uratować.

Kilka tygodni temu opinię publiczną zbulwersowała wiadomość o parówkach nadzianych nieznaną substancją chemiczną rozrzuconych na osiedlu Dziekana w Czeladzi. Pomimo, że żaden czworonóg nie ucierpiał, mieszkańcy wzajemnie się ostrzegali i apelowali o uwagę.

Sprawa dziwnych tabletek w Czeladzi jeszcze nie została wyjaśniona, gdy na portalu społecznościowym pojawił się dramatyczny wpis mieszkańca Dąbrowy Górniczej, którego pupil najprawdopodobniej został otruty.

– Podczas spaceru piesek dorwał coś na osiedlu, obok balkonów. Jak tylko żona to zauważyła, kazała mu to oddać. Pies zastosował się do polecenia, dlatego żona nie zwróciła uwagi na to, co to było i wróciła do domu – mówi Piotr z Dąbrowy Górniczej.

Niestety sprawa okazała się być znacznie poważniejsza. – Następnego dnia, piesek był trochę osowiały i apatyczny, ale na spacerze trochę ożył, więc myśleliśmy, że się przestraszył bo poprzedniego dnia zbił wazon – tłumaczy Piotr. – Niestety sytuacja powtórzyła się wieczorem. Pies był nieobecny i osowiały, a podczas spaceru zauważyłem krople krwi w moczu, jednak potem zdawało się wszystko wróciło do normy – dodaje.

Niestety była to złudna nadzieja. Z każdą godziną pies czuł się coraz gorzej, nie chciał jeść, był osłabiony i nieobecny. Właściciele psa szybko zorientowali się, że z psem dzieje się coś złego, nie zdążyli nawet pojechać do weterynarza. Czworonóg zaczął wyć, dziwnie oddychać i tracić przytomność.

– Pies zmarł żonie na rękach. Lekarz weterynarii, który po moim objaśnienia objawów i zachowania psa stwierdził, że bardzo wysoce prawdopodobne jest zatrucie – podkreśla właściciel psa.

Sprawa nie została zgłoszona na policję ze względu na brak dowodów. – Otrzymałem informację, że aby założyć sprawę potrzebuje twardych dowodów tj. orzeczenie z sekcji zwłok pieska, a tak owego niestety nie posiadałem. Najlepiej wykonać je 1-3 dni od zgonu – informuje Piotr.

Pod wpisem na portalu społecznościowym znaleźć można komentarze innych osób, którym przydarzyła się podobna historia. Jednak w ich przypadku szybka reakcja zapobiegła nieszczęśliwemu zakończeniu. – Dużo osób, które się do mnie zgłosiło po zamieszczeniu postu potwierdziło, że miało podobne sytuacje, kilka nawet dokładnie takich samych – dodaje Piotr.

Mieszkańcy apelują, aby zachować czujność i pilnować swoich pupilów, nie pozwalając im na jedzenie czegokolwiek podczas spacerów. – Mój piesek również znalazł coś pod balkonem, jednak szybko zabroniłam mu tego ruszać. Całe szczęście, inaczej mogłoby się o zakończyć tragicznie – napisała nam Ania z Dąbrowy Górniczej. – Sprawdzajcie co robią wasz pieski na spacerach, to może uratować ich życie – dodaje.

Policja informuje, że każdy tego typu przypadek warto zgłosić. Sekcja zwłok jest niezbitym dowodem w sprawie, ale liczą się także zeznania świadków, które mogą pomóc w ustaleniu sprawcy. Przepisy ustawy o ochronie zwierząt mówią, że za uśmiercanie zwierzęcia grozi kara pozbawienia wolności.