Autor takich hitów, jak „Brunetki, blondynki” czy „Usta milczą” był uważany za jednego z największych tenorów XX wieku. Gdyby nie marzenia i pasja, zostałby… prawnikiem.
Jan Wiktor Kiepura urodził się 16 maja 1902 roku w niewielkim domu przy ul. Majowej 6 w sosnowieckiej dzielnicy Pogoń, w rodzinie piekarza Franciszka Kiepury i Marii z domu Neuman. Jego rodzice byli bardzo w sobie zakochani. Matka, jako Żydówka, aby poślubić Franciszka, zdecydowała się przyjąć chrzest, co w tamtym okresie było dość odważnym posunięciem.
W 1904 roku rodzina Kiepurów powiększyła się. Na świat przyszedł bowiem Władysław. Dwa lata później Jan wraz z rodzicami i młodszym bratem wyprowadzili się do Janowa koło Częstochowy. Senior rodu prowadził tam swoją piekarnię. W 1908 roku wrócili jednak do stolicy Zagłębia, a dwa lata później wprowadzili się do własnego domu przy ul. Miłej, w którym ojciec otworzył piekarnię o nazwie „Lech”.
Jan Kiepura chodził do prywatnej szkoły podstawowej. Po jej ukończeniu rozpoczął naukę w siedmioklasowej Męskiej Szkole Handlowej, która po odzyskaniu niepodległości została przemianowana na Gimnazjum Państwowe im. S. Staszica. Jak przedstawiają historycy, Kiepura nie był zdyscyplinowanym uczniem. W archiwach zachowały się różne uwagi na temat jego zachowania. Był bardzo ruchliwym chłopcem, wszędzie go było pełno. Należał m.in. do harcerstwa i uwielbiał grać w piłkę nożną. Grał nawet w klubie Victoria. Próbował także swoich sił w innych dyscyplinach sportu, np. boksie.
W wieku 14 lat młody Kiepura wstąpił do tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej, gdzie ukończył dwuletnią podchorążówkę. Wspólnie z bratem i ojcem walczyli o wolną Polskę. W 1919 roku wstąpił do formującego się w Koniecpolu pod Częstochową I pułku Strzelców Bytomskich. Później dołączyli do niego Franciszek i brat Władysław, który w czasie powstania śląskiego został ciężko ranny pod Mysłowicami. Jan uratował mu wówczas życie, wynosząc go z pola bitwy i przywożąc do domu, gdzie powoli dochodził do siebie.
Od września 1919 Jan Kiepura kontynuował naukę w gimnazjum. Mimo natłoku zajęć w szkole, nadal aktywnie udzielał się w harcerstwie. Już wtedy wyróżniał się przepięknym głosem. Śpiew stał się jego wielką pasją, a koledzy z drużyny nazywali go Caruso (od włoskiego tenora Enrico Caruso), czego nie cierpiał.
– My z Jankiem śpiewaliśmy od dzieciństwa. Po mutacji zaś (…) umilaliśmy ludziom (…) czekanie w ogonku po chleb naszym śpiewaniem – wspominał po latach młodszy brat Władysław.
Niezwykły talent Kiepury sprawił, że ten coraz częściej zastanawiał się nad karierą artystyczną. Wszystkie spotkania i wydarzenia nie mogły obejść się bez śpiewu młodego tenora. Jego głos podobał się publiczności do tego stopnia, że zaczął publicznie występować w sosnowieckim kinie Sfinks.
Jego predyspozycje do śpiewania potwierdził znany artysta i pedagog prof. Wacław Brzeziński, do którego w 1920 roku zgłosił się sam Kiepura.
– Na wyraźne życzenie pana Jana Kiepury niniejszym stwierdzam, że pan Jan, 18-letni młodzieniec, posiada głos tenorowy wielkiej piękności i siły – napisał w swojej opinii.
Mało brakowało, a poważną przeszkodą w rozwoju ogromnego talentu Jana Kiepury stałby się nieuleczalny nieżyt przewodu oddechowego. W 1920 roku poddał się niezbędnej operacji laryngologicznej, do której doszło w poznańskiej klinice. Po powrocie z Wielkopolski, w 1921 roku, Kiepura zdał maturę. Wszystkie oceny miał dostateczne, tylko z religii dobry oraz poprawił zachowanie na bardzo dobry.
Po zdaniu egzaminu dojrzałości Jan Kiepura chciał pójść na studia wokalne. Niestety, nie zdołał przekonać do tego swoich rodziców. Ojciec chciał bowiem, by syn w przyszłości zdobył „porządny zawód”. Zgodnie z jego wolą zapisał się więc na Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Studiując prawo, rozwijał się wokalnie i pobierał specjalne lekcje u wspomnianego już prof. Brzezińskiego. Początkowo nauczyciel pobierał od swojego ucznia opłaty, ale po kilku miesiącach, gdy ambitnemu Kiepurze brakowało już pieniędzy, odstąpił od tego. W zamian nakazał mu się ubrać i kupić sobie nowe buty.
Po blisko trzech latach nauki śpiewu prof. Brzeziński rekomendował Jana Kiepurę do Teatru Wielkiego w Warszawie. Przesłuchanie odbyło się w lutym 1924 roku. Śpiewając arie z „Hugenotów”, „Carmen” i „Toski” zdał egzamin i został przyjęty jako adept. W zastępstwie wykonywał m.in. arie z „Halki” S. Moniuszki, „Pajaców” R. Leoncavella oraz „Toski” G. Pucciniego. Debiut okazał się udany, publiczność pokochała mało znanego wówczas tenora. Przygoda z warszawskim teatrem nie trwała jednak zbyt długo. Wszystko przez niewielką rolę przewodnika chóru górali w „Halce” i krótką partię solową, którą miał wykonać. Jan Kiepura, chcąc popisać się swoim głosem, celowo przeciągnął jeden z ostatnich dźwięków, co nie spodobało się ówczesnemu dyrektorowi Emilowi Młynarskiemu, który zwolnił go z teatru.
Jan Kiepura zaniedbał także naukę i nie wywiązywał się ze swoich obowiązków. Władze uczelni usunęły go z listy studentów i zmuszony był wrócić do Sosnowca. Za przerwanie nauki ojciec wyrzucił Kiepurę z domu i ten zamieszkał u swojego szkolnego kolegi Mieczysława Szafrugi.
Mimo trudnej sytuacji, los ponownie uśmiechnął się do Kiepury. Spotkał bowiem przebywającego w Sosnowcu prof. Ignacego Warmutha, który zaoferował mu swoją pomoc. Ta zaowocowała tym, że po kilku miesiącach Jan Kiepura zaczął występować we Lwowie. Tam też obchodził swoje 23. urodziny. 15 lutego 1925 zadebiutował główną rolą w operze „Faust”. Kilkanaście dni później zaśpiewał w Teatrze Wielkim w Poznaniu, odnosząc wielki sukces.
– Pan Kiepura ma niezaprzeczalny talent śpiewacki, który zasługuje na troskliwe pielęgnowanie go. Sympatyczny wygląd artysty dostrajał się dobrze do całości przedstawienia, starannego pod każdym względem – napisał o występie Kurier Poranny.
Kiepura cały czas miał w pamięci usunięcie go z opery warszawskiej. Nie darując sobie wspomnianego incydentu, pojechał do stolicy spotkać się z jej dyrektorem. Rozmowa ta opłaciła się i został zatrudniony jako solista. Występował w takich operach, jak „Faust”, „Halka” czy „Straszny Dwór”. Sukcesy te zbliżyły sosnowiczanina i Emila Młynarskiego, którzy od tamtej pory stali się przyjaciółmi.
Na fali popularności Jan Kiepura coraz częściej koncertował za granicą. Występował m.in. w Paryżu, Mediolanie i Wiedniu. W tym ostatnim mieście wybuchł nawet mały skandal – by uspokoić rozczarowanych brakiem biletów melomanów, interweniować musiała policja. – Nie dość tego, po zakończeniu bisów, wśród których znalazła się też aria z „Halki”, musiano gasić światła, by publiczność wreszcie opuściła jedną z największych sal – pisał Wacław Panek, biograf Kiepury.
W 1927 roku Jan Kiepura ruszył w trasę po Polsce. Koncertował w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu i oczywiście w swoim rodzinnym Sosnowcu. O jego licznych sukcesach rozpisywała się prasa na całym świecie. Śpiewak często przyjeżdżał również do Krynicy, gdzie odpoczywał. W trakcie jednego z pobytów wpadł na pomysł, aby w tym mieście wybudować hotel. Marzenie to zostało zrealizowane kilka lat później. Stał się on jego drugim domem. W Krynicy zamieszkali również rodzice Kiepury, którzy opiekowali się dobytkiem.
Największe sukcesy Jana Kiepury przypadają na lata trzydzieste. Prócz grania i koncertowania na deskach najpopularniejszych w Europie teatrów, bohater naszego artykułu zaczął występować w filmach. Zagrał w takich produkcjach, jak „Neapol, śpiewające miasto”, „Pieśń nocy”, „Zobaczyć cię muszę”, „Dla ciebie śpiewam” czy „Kocham wszystkie kobiety”.
– Teraz już rzeczywiście Jan Kiepura był nie tylko artystą śpiewakiem. Był idolem piosenkarskim i filmowym, w dzisiejszym tego słowa znaczeniu – pisał Panek.
Na jednym z planów filmowych poznaje piękną śpiewaczkę i aktorkę węgierskiego pochodzenia, Martę Eggerth, w której zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Po dwóch latach znajomości, w 1936 roku młodzi biorą ślub, a następnie przenoszą się do Nowego Jorku. Tam rodzą się ich synowie – Jan Tadeusz (1944) i Marian Wiktor (1950). Żona Marta towarzyszyła mu nie tylko w życiu prywatnym, ale także zawodowym. Występowali razem na scenach teatralnych i estradowych. Pobili nawet rekord, wystawiając na Broadwayu ponad 900 razy operetkę „Wesoła wdówka” Lehara.
Kiepurowie stali się majętnymi ludźmi. Jan był wszędzie przyjmowany z ogromnym entuzjazmem. Sympatię zjednywały mu improwizowane występy na świeżym powietrzu. Uwielbiał śpiewać na balkonach, placach, a nawet na dachach samochodów. Jego bezpośredni kontakt z publicznością nie podobał się za to w kręgach inteligenckich. Te zarzucały mu życie w luksusach, „kokietowanie motłochu” i wypowiedzi gwarą. Znany tenor nie przejmował się jednak tymi opiniami i dalej robił swoje.
Po II wojnie światowej Marta i Jan Kiepurowie pragnęli odwiedzić Polskę. Niestety, władze komunistyczne nie chciały przyjąć artystów i nie wydały im wiz. Nie pozwolono im nawet przyjechać na pogrzeb ojca. W prasie zaczęły ukazywać się niezbyt przychylne artykuły na ich temat oraz fatalne recenzje. Teksty te były wymyślane i nie miały żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Dopiero 7 września 1958 roku Kiepurom udało się odwiedzić kraj. Rodacy nie zapomnieli o popularnym „chłopaku z Sosnowca” i na Okęciu przywitali go jak na gwiazdę przystało.
– Wiwaty, łzy wzruszenia, kwiaty, „Jasiu śpiewaj!” – więc śpiewał od razu, stojąc u góry schodów podtoczonych do samolotu. Potem niesiono Jana na ramionach (…). Był żywą legendą, która rozbłysła w Warszawie nowym blaskiem wspomnień – wspominał Jerzy Waldorff.
W ojczyźnie odwiedził wiele miast, w tym Sosnowiec. Po raz ostatni rodaków spotkał w 1964 roku w Nowym Jorku przy okazji meczu Zagłębia Sosnowiec z portugalską drużyną Vitoria Guimaraes w ramach Amerykańskiej Interligi. Kiepura spotkał się z piłkarzami i zagrzewał ich do walki słowami: „ja zdobyłem Amerykę głosem, wy musicie zrobić to nogami”. Zawodnicy z Sosnowca wygrali 1:0, a po meczu zjedli wspólnie kolację w domu artysty.
Jan Kiepura zmarł nagle na atak serca w swoim mieszkaniu w Harrison 15 sierpnia 1966 roku i zgodnie z jego wolą został pochowany w Warszawie. W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyło ponad 200 tys. osób. Spoczął w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach.
– W Sosnowcu kształtowała się jego osobowość i być może właśnie dzięki tej sosnowieckiej osobowości Jan Kiepura zajął aż tak wysoką pozycję w światowej kulturze, zdobył rozgłos i wzbudził powszechny podziw – wspominał Bogusław Kaczyński. – Dla Polaków był bohaterem narodowym, bohaterem zbiorowej wyobraźni. Świat ocenił go jako jednego z czołowych śpiewaków sceny operowej dwudziestego stulecia – dodał.
O Janie Kiepurze cały czas pamiętają sosnowiczanie i nie tylko. Od 1967 w Krynicy-Zdroju co roku odbywa się Europejski Festiwal im. Jana Kiepury. W jego rodzinnym mieście stoi pomnik, a o wielkim artyście przypominają także m.in. klub, ulica oraz szkoła podstawowa.
Bibliografia: WikiZagłębie, M. Śmiałek – „Jan Kiepura. Artysta z Sosnowca”, W. Panek – „Jan Kiepura. Życie jak z bajki”, B. Kaczyński – „Kiepura”