Dąbrowscy radni nie obniżyli swoich diet. Nie przeszedł projekt uchwały Grzegorza Jaszczury, który wnioskował w tej sprawie tłumacząc to „fatalną sytuacją finansową miasta”.  – Ta propozycja, na kilka miesięcy przed wyborami, to czysty populizm – komentuje radny Marek Węgrzynowicz (PO).

Około 2,5 tys. zł – tyle mniej więcej kosztuje dąbrowskiego podatnika miesiąc pracy jednego radnego miejskiego. Radni z klubu PiS chcieli zmniejszenia tej kwoty o 25 procent, przy czym przewodniczących i wiceprzewodniczących (w tym komisji Rady Miejskiej) o 20 procent. Złożyli w tej sprawie projekt uchwały, który był głosowany podczas sesji Rady Miejskiej w środę, 23 maja.

Z jakich powodów radni klubu PiS chcą zmniejszenia swoich „wynagrodzeń”? W czasie sesji tłumaczyli to przede wszystkim fatalną sytuacją budżetu miasta.

– Dług naszego miasta, przekracza już 300 mln złotych i obciąża bieżące wydatki, w konsekwencji brakuje środków na najbardziej podstawowe potrzeby. Uważam, że z tego powodu powinniśmy podjąć kroki w kierunku oszczędnościowego i bardziej efektywnego wydawania publicznych pieniędzy. Rozpoczynając od siebie, czyli od diet radnych – mówi Grzegorz Jaszczura, autor inicjatywy.

To nasza decyzja i tylko od nas zależy, czy gmina wyda na nas mniej. Warto podjąć ten krok dla zmniejszenia obciążeń mieszkańców. Zbliżający się koniec kadencji wytyczy kierunek zmian, które powinny nastąpić w naszym mieście dla polepszenia sytuacji zarówno budżetu miasta jak i samych mieszkańców. To właśnie radni powinni wytyczyć ten kierunek. „Oszczędna i efektywna gmina”, to w sytuacji Dąbrowy Górniczej powinno być nie reklamowe hasło wyborcze, ale paląca konieczność. Zmiana filozofii rządzenia państwem wymaga dostosowania się również samorządności lokalnej do tej koncepcji i z tego także wynika nasza propozycja. Praca w samorządzie powinna być służbą a nie zawodem – przekonywał radny.

Populizm czy troska o finanse miasta?

Oszczędności dla budżetu gminy z tytułu proponowanej obniżki diet to kwota około 170 tys. rocznie. Pod projektem uchwały podpisali się także Zbigniew Piątek i Mateusz Stępień.
Argumenty Grzegorza Jaszczury nie zdołały jednak przekonać większości radnych, projekt uchwały przepadł, tym samym oszczędności, z tytułu obniżenia diet radnym, w Dąbrowie Górniczej nie będzie.

– Jest mi bardzo przykro, że nie udało się przegłosować tej uchwały, podobnie zresztą jak w 2009 roku, kiedy po raz pierwszy o to wnioskowałem. tYM bardziej, że nasze diety są jednymi z najwyższych w regionie – komentuje Jaszczura.

Jak głosowano? Za przyjęciem uchwały w tej sprawie głosowało 4 radnych PiS i jeden radny niezrzeszony, od głosu wstrzymało się dwóch radnych DWS i jedna radna niezrzeszona, z kolei przeciw obniżeniu diet zagłosowało 15 radnych (Wspólnie dla Dąbrowy Górniczej, TPDG i PO).

– Wstrzymałem się od głosu ponieważ uważam, że taki projekt na kilka miesięcy przed wyborami to wybieg populistyczny radnych klubu PiS. Nad takimi rozwiązaniami należy się zastanawiać na początku kadencji, a nie kiedy ta się kończy. Dodam także, że na pytanie do wnioskodawcy, czyli radnego Jaszczury – czy wspólnie z kolegami klubowymi oddadzą według nich nienależnie do tej pory pobrane pieniądze, nie uzyskałem odpowiedzi, co zaważyło na moim głosie – mówi radny Szymon Widera (DWS).

Podobnego zdania jest także Marek Węgrzynowicz, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej (PO). – Głosowałem przeciw tej uchwal. Według mnie taka inicjatywa, tuż przed wyborami, to nic innego jak czysty populizm i kalkulacja wyborcza. Dodam także, że zarówno ja, jak również wielu moich kolegów, znaczną część swoich diet przeznacza na cele społeczne – podsumowuje Węgrzynowicz.