Był skrajnie wychudzony, nie miał siły ustać na własnych nogach. Nie podnosił głowy. W stanie agonalnym odebrany właścicielom z Sosnowca trafił do weterynarza. Niestety pomoc przyszła zbyt późno.

Inspektorzy z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt w Gliwicach otrzymali w ubiegłym tygodniu informację od Stowarzyszenia Nadzieja na Dom o skrajnie wychudzonym psie w Sosnowcu. Kilkanaście godzin po zgłoszeniu zjawili się pod wskazanym adresem. Niestety zgłoszenie się potwierdziło. To co zastali było dla nich szokiem.

– Pies przetrzymywany był w przydomowej komórce, w której składowano m.in. węgiel. Był zapchlony, zarobaczony i skrajnie wychudzony, ważył zaledwie 18 kg a był to pies większy od owczarka niemieckiego. Był tak wyczerpany, że nie miał siły ustać na własnych nogach, nawet nie podnosił głowy. To był straszny widok. Nie miał nawet miski z wodą – mówi Anita Chromy, inspektor z OTOZ Gliwice. – Musieliśmy go wynieść na rękach – dodaje.

Pies został odebrany właścicielom i w minioną środę trafił do weterynarza w Katowicach. Tam dostał kroplówkę. Został przebadany. Stwierdzono, że nie było chory na żaden nowotwór. Niestety w piątek podjęto decyzję o jego uśpieniu, ponieważ nie było już żadnej nadziei na jego uratowanie.

– Weterynarza podjął taką decyzję, jednocześnie poinformowała nas, że w innym przypadku będzie umierał w cierpieniu kilka godzin – mówi Anita Chromy.

Nie znana jest dokłada przyczyna śmierci psa, potwierdzi to sekcja. Sprawa, jak zapowiadają inspektorzy z OTOZ, zostanie zgłoszona do prokuratury.

Niestety „Wilczka”, jak nazwali go inspektorzy, nie udało się uratować. Pomoc przyszła zbyt późno. Dlatego warto pamiętać, że w przypadku kiedy jesteśmy świadkami znęcania się nad zwierzętami należy reagować i zgłaszać to odpowiednim służbom.

Część osób boi się reagować. Powody są różne, np. obawa przed konfliktem sąsiedzkim. Jednak w pewnym momencie trzeba sobie powiedzieć, co jest ważniejsze w sytuacji, kiedy od naszej interwencji może zależeć życie zwierzęcia.