Lata zaniedbań ze strony właściciela obiektu mogą sprawić, że kilka rodzin wynajmujących mieszkania przy ulicy Ogrodowej w Sosnowcu straci dach nad głową oraz oszczędności swojego życia. O ich losie zdecydowała jedna, spóźniona decyzja.

Mieli tu spędzić całe życie. To sprawiło, że zdecydowali się zainwestować czas i pieniądze w remont mieszkań, które początkowo nie nadawały się do zamieszkania. Zapuszczone, zdewastowane, z grzybem i pleśnią na ścianach, wymagały gruntownego remontu, który kosztował każdego z nich majątek!

– Każdy z nas wydał ponad 100 tys. złotych na remont, który umożliwiał normalne korzystanie z mieszkania. Początkowo ich stan był tragiczny, nie było podłóg, ogrzewania czy elektryczności. Nie było nic, poza pleśnią i grzybem na ścianach – mówią lokatorzy budynku. – Obiecywano nam, że będzie można je kupić na własność, dlatego zainwestowaliśmy – dodają.

Sosnowiec Ogrodowa 14 - fot. archiwum prywatne
Sosnowiec Ogrodowa 14 – fot. archiwum prywatne

Decyzja Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego sprawiła, że los ich mieszkań, w których żyją od wielu lat, jest niepewny, a oni mogą wkrótce stracić dach nad głową. Pierwsze informacje o konieczności opuszczenia zajmowanych lokali dotarły do mieszkańców w październiku ubiegłego roku. Nie zawierały one jednak żadnych informacji dotyczących powodów takiej decyzji.

– Wystraszyliśmy się, ale uspokajano nas, że otrzymamy mieszkania zastępcze o podobnym standardzie oraz rekompensatę, co było dla nas oczywiste – mówi Aleksandra Kwiecień, jedna z lokatorek. – Niestety, do tej pory nie przedstawiono nam żadnej propozycji – dodaje rozczarowana.

Cios z góry

Prawdziwy dramat mieszkańców budynku przy ulicy Ogrodowej 14 w Sosnowcu rozpoczął się dopiero w marcu 2019 roku. Wówczas, z pisma otrzymanego od właściciela, czyli Spółki Restrukturyzacji Kopalń, dowiedzieli się, że muszą opuścić budynek. Na wyprowadzkę mieli…dwa dni.

– Pismo wysłane zostało 6 marca, otrzymaliśmy je 13 marca, a ostateczny termin wyludnienia budynku mijał dwa dni później – mówią wzburzeni mieszkańcy.

Problemem okazał się stary, przeciekający dach, który według ekspertów zagraża bezpieczeństwu lokatorów. – Decyzja Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego została wydana ze względu na ocenienie sytuacji budynku, jako zagrażającej bezpieczeństwu osób przebywających w nim – tłumaczy Wojciech Jaros, rzecznik prasowy SRK. – Jej niewykonanie oznacza kilkudziesieciotysięczną grzywnę dla właścicieli budynku. Zostanie ona nałożona na SRK SA (przejęcie budynku wraz z majątkiem likwidowanej kopalni Kazimierz-Juliusz, od grudnia 2017) oraz współwłaścicielkę (Krystynę Kuc, jedyną osobę, która wykupiła mieszkanie na własność – przyp. red.) – dodaje.

O konieczności wykonania niezbędnych napraw, związanych z przeciekającym dachem, lokatorzy informowali zarządcę budynku wielokrotnie. – Zgłaszaliśmy wiele interwencji związanych z przeciekaniem dachu. Przez dziurę w dachu mamy zacieki i grzyba na ścianie. Cały pokój wypełnia specyficzny zapach stęchlizny, który przechodzi na nasze rzeczy – mówi Krystyna Kuc, właścicielka jednego z mieszkań.

Wstępnie, naprawę dachu oszacowano na ponad 200 tys. złotych. Dziurawy dach to nie jedyny problem zarządcy. Budynek wymaga remontu, a na to, jak przyznaje SRK nie ma pieniędzy.

– Według wstępnych ocen – problem nie leży tylko w wymianie pokrycia dachowego, lecz wątpliwym stanie krokwi oraz stropów – w efekcie wieloletnich zaniedbań ze strony poprzedniego właściciela – powodujących intensywne przeciekanie dachu. Dopiero po zdjęciu dachu będzie można sprawdzić jak wygląda sytuacja ścian – ich uszkodzenia. Zamiar prowizorycznego zabezpieczenia skończył się odmową firmy mającej wykonać tę pracę na wprowadzenie pracowników na dach – wobec jego stanu technicznego. Dopiero po zdjęciu dachu będzie można sprawdzić jak wygląda sytuacja ścian – ich uszkodzenia. To z kolei będzie wymagało ich miejscowego odkuwania – mówi Wojciech Jaros. – Mieszkańcy poruszali też sprawę dewastacji i nieremontowania, lub wadliwego remontowania w przeszłości instalacji wodno-kanalizacyjnej. Ponieważ ma ona już prawie sto lat, trzeba przyjąć iż niezbędna będzie jej wymiana. W efekcie może okazać się, że koszt remontu może przekraczać wartość budynku. To jednak da się ocenić dopiero po zdjęciu dachu i przeprowadzeniu fachowej ekspertyzy – dodaje.

Sosnowiec Ogrodowa 14 - fot. MC
Sosnowiec Ogrodowa 14 – fot. MC

Czemu żadne działania nie zostały podjęte wcześniej? – Należy zwrócić uwagę, że w 2017 roku była kontrola okresowa budynku, w wyniku której nie stwierdzono poważnych zastrzeżeń. Po kontroli, SRK otrzymało wytyczne, m.in. wymianę pokrycia dachowego z eternitu na blachodachówkę. Do chwili obecnej żadne zalecenia nie zostały wykonane – mówi mecenas Justyna Paul, pełnomocnik mieszkańców.

Chcemy tu zostać!

Mieszkańcy mają zostać wysiedleni do lokali zastępczych, które do tej pory nie zostały im pokazane. Lokatorzy nie godzą się na takie rozwiązanie. Nie chcą opuszczać swoich mieszkań. Jak przyznają, dla nich to nie tylko zainwestowane pieniądze, ale i całe życie, niezapomniane chwile i wspomnienia. – To tutaj, 50 lat temu braliśmy ślub z mężem – wspomina pani Krystyna.

Oczekują, że SRK przychyli się do ich prośby i wyremontuje stary dach, a następnie zagwarantuje im możliwość powrotu do mieszkań. – Chcemy, żeby wyremontowali nam dach, pozwolili wykupić mieszkania i dalej tutaj mieszkać. Tu jest całe nasze życie – mówią Kamila i Dariusz Król, mieszkańcy budynku.

Na takie rozwiązanie, z kolei nie godzi się SRK. – Ich żądanie to wykonanie remontu budynku i zagwarantowanie, że po remoncie wrócą do niego. Takiej gwarancji obecnie dać nie możemy – podkreśla Wojciech Jaros.

Sosnowiec Ogrodowa 14 - fot. MC
Sosnowiec Ogrodowa 14 – fot. MC

Niezbędna pomoc

Mieszkańcy są zdeterminowani. Pomocy szukają w mediach, u prawników oraz prezydenta miasta. To właśnie on doprowadził do spotkania pomiędzy przedstawicielami SRK a mieszkańcami budynku przy Ogrodowej 14.

– Pomogliśmy w organizacji spotkania i chcemy zrobić wszystko, aby mieszkańcy mogli pozostać w swoich mieszkaniach. Są to jednak mieszkania, które nie należą do zasobów lokalowych miasta, w związku z tym nie jesteśmy w stanie zapewnić im mieszkań zastępczych, to obowiązek zarządcy budynku – wyjaśnia Rafał Łysy, rzecznik prasowy sosnowieckiego magistratu.

Jak zakończy się spór? Rozmowy wciąż trwają. Obie strony poszukują satysfakcjonującego rozwiązania. – Administracja Zasobów Mieszkaniowych przygotowuje kolejną propozycję mogącą w jakimś stopniu uwzględnić żądania mieszkańców – przekonują przedstawiciele SRK.

Jeżeli nie uda się im się dojść do porozumienia, sprawę rozstrzygnie sąd. Czasu jednak pozostaje coraz mniej. Mieszkańcy, mają opuścić zajmowane przez siebie lokale do końca kwietnia. – Jesteśmy traktowani jak przedmioty. Każdy nas zbywa, a mało kto chce pomóc – mówią rozżaleni mieszkańcy.