Pan Adam, schorowany mieszkaniec Sosnowca, żył w uwłaczających ludzkiej godności warunkach, a to wszystko pod okiem pracowników socjalnych.

O sprawie pana Adama, który żył przez dłuższy czas w brudzie i wśród robaków poinformowała stacja TVN w programie „Uwaga”, do której zgłosili się sąsiedzi niedołężnego mężczyzny.

Zaprezentowany w poniedziałek, 16 października, materiał przedstawiał człowieka cierpiącego, który żył w tragicznych warunkach, pozostawiony sam sobie, pomimo sprawowanej nad nim opieki pracowników socjalnych. Patrząc jednak na stan mieszkania, w którym mieszkał pan Adam oraz stan jego zdrowia, aż trudno w to uwierzyć.

Przedstawiciele Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej dość lakonicznie tłumaczą się z zaistniałej sytuacji, mówiąc, że mężczyzna był doglądany przez pracowników socjalnych, którzy pomagali mężczyźnie w codziennym funkcjonowaniu. Sprawa jest obecnie kontrolowana.

– Jest nam niezmiernie przykro z powodu sytuacji, w jakiej znalazł się Pan Adam, za którą przepraszamy. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Sosnowcu podjął wszelkie działania mające na celu wyjaśnienie opisanej w reportażu sytuacji. Została przeprowadzona kontrola jakości pracy opiekunów zatrudnionych przez firmę zajmującą się usługami opiekuńczymi na rzecz klientów Ośrodka – tłumaczy Monika Holewa, dyrektorka MOPS w Sosnowcu.

Dopiero dzięki zainteresowaniu mediów oraz sąsiadów, którzy wystosowali dramatyczny apel, mężczyzna został przewieziony do szpitala, gdzie przeszedł badania oraz gdzie sprawowana jest nad nim należyta opieka medyczna.

Obecnie mężczyzna przebywa w domu pomocy społecznej, gdzie został skierowany za jego zgodą, poza wszelką kolejnością przez Miejski Ośrodek pomocy Społecznej.

Czy tak powinna wyglądać pomoc pracowników społecznych, czyli osób specjalnie szkolonych do pomocy biednym i niedołężnym ludziom, którzy sami nie potrafią zadbać o siebie?

AKTUALIZACJA
W wyniku przeprowadzonej przez Sosnowiecki MOPS kontroli, zostały wyciągnięte konsekwencje służbowe.

– Względem pracowników ośrodka odpowiedzialnych za zaistniałą sytuację wyciągnięte zostały konsekwencje służbowe – pracownik socjalny został zwolniony, a jego bezpośredni przełożony ukarany. Z jednym z pracowników została także rozwiązana umowa stażowa – informuje Monika Holewa. – Wobec firmy podjęliśmy także kroki formalno-prawne – dodaje.