Głośne bezhukowe fajerwerki kością niezgody. Miasto się tłumaczy

28. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Sosnowcu zakończyło tradycyjne światełko do nieba, które w założeniu miało być bezhukowym pokazem fajerwerków. Mieszkańcy skarżą się, że było je jednak słychać w całym mieście.

W niedzielę, 12 stycznia, już po raz 28. zagra najpopularniejsza orkiestra w Polsce – Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Do akcji przyłączył się również Sosnowiec, gdzie po raz kolejny odbył się wojewódzki finał. Dla uczestników przygotowano mnóstwo atrakcji. Imprezy pod dachem odbyły się w Hali Widowiskowo-Sportowej przy ul. Braci Mieroszewskich. Tradycyjnie Górka Środulska była miejscem występów i koncertów, a także światełka do nieba.

To właśnie, tradycyjne już, światełko do nieba stało się kością niezgody. Miasto zapowiadało, że atrakcją zwieńczającą wieczór w tym roku będą bezhukowe fajerwerki. Niestety, pomimo wcześniejszych zapewnień, zaplanowana atrakcja okazała się być głośna, co nie spodobało się mieszkańcom.

Sosnowiczanie wytknęli włodarzom hipokryzję. Warto przypomnieć, że podczas imprezy sylwestrowej miasto zrezygnowało z pokazu fajerwerków w trosce o dobro zwierząt, dzieci oraz osób starszych. W zamian zaprezentowano dron show.

Na odpowiedź ze strony miasta długo nie trzeba było czekać. – Wiele osób pyta nas o pokaz sztucznych ogni w trakcie WOŚP-owego światełka do nieba. Podobnie, jak w ubiegłym roku, w tym materiały również były bezhukowe. Zgodnie z informacją od organizatora pokazu, całość była zgodna z regułą „silent”. Wyeliminowane zostały ładunki pirotechnicznych o dużych kalibrach (użyto maks. 1,2 cala), jak również efekty pirotechniczne stricte akustyczne. Sztuczne ognie efekty osiągały na maksymalnej wysokości 70 metrów, a większość na 30-50 m, co znacznie ogranicza akustykę. Materiały użyte w trakcie pokazu posiadały certyfikaty CE, co oznacza, że są bezpieczne pod każdym względem, także w zakresie emisji hałasu, a ten nie przekroczył 80 dB – podkreślają przedstawiciele sosnowieckiego magistratu.