Zaczynał od rekreacyjnych przejażdżek z synem. W zeszłym roku przejechał na hulajnodze całą Polskę, a w tym roku pokonał 317 km dla chorego Iana. Poznajcie Tomasza Banacha z Sosnowca.

Tomasz Banach z Sosnowca ma 36 lat i uwielbia jeździć na hulajnodze. Swoją pasją zaraził się od syna, który kiedyś w prezencie dostał hulajnogę z dyskontu. Tak zaczęła się wielka przygoda.

W 2016 roku Tomasz Banach wyruszył w ponad 700-kilometrową podróż przez nasz kraj – z Zakopanego przez Rabkę, Kraków, Łódź, Ciechocinek, Toruń, Grudziądz i Gdańsk do Sopotu. – Podobną trasę przez Polskę pokonano już na rolkach i rowerze. Pomyślałem więc, że może spróbować dokonać tego na hulajnodze – mówił nam przed rokiem.

Tomasz Banach z Sosnowca - fot. mat. prywatne
Tomasz Banach z Sosnowca – fot. mat. prywatne

„Najdłuższy dzień w moim życiu”

W tym roku Tomasz Banach podjął się kolejnego wyzwania i 25 czerwca przejechał bez żadnej przerwy ok. 317 km z Gdańska do Rewala. Towarzyszyły mu dwie osoby, które poruszały się na rowerach, a całość zajęła dokładnie 35,5 godziny.

– Było to małżeństwo z Mysłowic, które miało mnie asekurować. Niestety nie dojechali ze mną do końca. Koleżanka była już tak zmęczona, że w Kołobrzegu zakończyła przejazd. Nie mogliśmy jej zostawić samej, dlatego podjęliśmy decyzję, że ostatnie 44 km kontynuowałem w pojedynkę – opowiada.

Tomasz Banach z Sosnowca - fot. mat. prywatne
Tomasz Banach z Sosnowca – fot. mat. prywatne

Przygotowania trwały dziesięć miesięcy

Tomasz Banach do wyprawy przygotowywał się około 10 miesięcy. Przez ten czas pracował głównie nad kondycją i wytrzymałością. – Sport zawsze był ważną częścią mojego życia. W młodości grałem wyczynowo w koszykówkę. Do tego bardzo często biegam – opowiada.

Zimą, kiedy spadł śnieg, treningi na hulajnodze Tomasz Banach zamienił na schody. Z kilkukilogramowym plecakiem na plecach biegał po schodach swojego 10-piętrowego bloku w sosnowieckiej dzielnicy Zagórze.

– Początkowo sąsiedzi byli trochę zdziwieni, ale z czasem przyzwyczaili się do moich pomysłów. Często dopytywali, jak mi idzie – śmieje się sosnowiczanin.

Tomasz Banach z Sosnowca - fot. mat. prywatne
Tomasz Banach z Sosnowca – fot. mat. prywatne

Niespodzianki na trasie

Jak wyglądała sama podróż? Czy coś zaskoczyło Tomasza? – Trochę za dużo było dróg gruntowych. Co prawda w nawigacji wpisałem, żeby ich nie było, ale mimo wszystko pojawiały się. Nie za fajne były też warunki atmosferyczne. Praktycznie przez cały pierwszy dzień padał deszcz i strasznie wiało. Gdybym miał powtórzyć ten wyczyn, to wziąłbym drugą parę butów przeciwdeszczowych. Moje stopy był bardzo zmęczone i przesiąknięte wodą, ale ogólnie jestem zadowolony – przyznaje.

Tomasz Banach z Sosnowca - fot. mat. prywatne
Tomasz Banach z Sosnowca – fot. mat. prywatne

Pojechał, by pomóc choremu chłopcu

Wyprawa sosnowiczanina miała charakter charytatywny. W ten sposób Tomasz Banach chciał wspomóc chore dziecko i jego rodziców.

– Mój wysiłek dedykowałem 5-letniemu Ianowi Wróblowi z Mysłowic, który choruje na autyzm. Cały czas przechodzi kosztowną rehabilitację, do tego dochodzą zajęcia dydaktyczne, specjalna dieta i dodatkowe turnusy rehabilitacyjne. To wszystko pochłania mnóstwo środków. I w tym właśnie chciałem pomóc – odpowiada Banach.

Tomasz Banach z Sosnowca - fot. mat. prywatne
Tomasz Banach z Sosnowca – fot. mat. prywatne

Wspomóż i wylicytuj hulajnogę

Tomasz Banach w czasie swojej podróży udostępniał numer konta i namawiał wszystkich do wpłacania darowizn na rzecz Iana. Po powrocie wystawił także na aukcji internetowej hulajnogę, na której przejechał wspomniane 317 km.

– Jest to hulajnoga szwajcarskiej firmy Micro. Według mnie to jedna z najlepszych na świecie. Przeżyłem na niej niesamowitą przygodę i morderczą walkę o osiągnięcie wyznaczonego celu. Jest ona nie do zajechania i może być piękną pamiątką, a środki z jej sprzedaży pomogą Ianowi w dalszym leczeniu – podkreśla Banach.

Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu ojciec chłopca, Piotr Wróbel wyruszył spod wieży w Muzeum Śląskim z Katowic na pieszą wędrówkę do Gdańska. Chciał w ten sposób zachęcić wszystkich do przekazania 1 proc. podatku na swojego syna.

Tomasz Banach z Sosnowca - fot. mat. prywatne
Tomasz Banach z Sosnowca – fot. mat. prywatne

Jakie plany na przyszłość?

Tomasz Banach ma za sobą dwie wymagające wyprawy. Jakie teraz ma plany na przyszłość?

– Na razie chcę odpocząć. W Polsce chyba już nic więcej nie mogę zrobić. Może jakaś wyprawa poza granicami naszego kraju? – zastanawia się sosnowiczanin.

Choremu Ianowi można pomóc, wpłacając darowiznę na konto: 88 1240 2539 1111 0010 2766 0745 z dopiskiem #2029 Ian Wróbel.