Ligowy maraton MKS-u. Gracze MKS-u mają za sobą dość intensywny tydzień. Dąbrowianie w ostatnich dniach rozegrali dwa ligowe pojedynki. To jednak nie koniec sportowych emocji – 12 lutego kolejne starcie.

Koszykarze z Dąbrowy Górniczej mają ostatnio dość napięty harmonogram. Podopieczni Drażena Anzulovicia w ostatnich dniach rozegrali dwa ligowe pojedynki. W miniony weekend gracze MKS-u przegrali minimalnie we Włocławku 70:73, a w środę pokonali przed własną publicznością AZS Koszalin 90:60.

Weekendowe spotkanie z Anwilem Włocławek było bardzo wyrównane, a o porażce przesądziła zacięta końcówka. Drużyna MKS-u po niesamowitym rzucie Bartłomieja Wołoszyna rozpoczęła od prowadzenia 13:7. Dąbrowianie kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie i wybili z rytmu gospodarzy, wygrywając premierową odsłonę 22:16.

W drugiej kwarcie lepiej poradzili sobie rywale, którzy zdominowali środek pola. Z czasem gra wyrównała się. Gdy Anwil wychodził na prowadzenie, to MKS szybko odpowiadał. Dopiero pod koniec, po celnych rzutach Pawła Leończyka i Nemanji Jaramaza, to miejscowi prowadzili 37:34.

MKS Dąbrowa Górnicza w meczu z AZS-em Koszalin - fot. Adrianna Antas

Na początku trzeciej kwarty po trójkach Byrona Wesleya i Piotra Pamuły dąbrowianie znów wrócili na kilkupunktowe prowadzenie. Anwil szybko jednak odmienił stan rywalizacji i po trzydziestu minutach gry trudno było wskazać faworyta (54:54).

O losie spotkania zadecydowało tak naprawdę ostatnie dziesięć minut. Po wsadzie Witalija Kowalenki gracze z dębowego miasta prowadzili 60:54, ale rywale bardzo szybko odrobili straty. Końcówka meczu była szalenie wyrównana. MKS nie wykorzystał kilku szans i przegrał różnicą trzech punktów (70:73).

MKS Dąbrowa Górnicza w meczu z AZS-em Koszalin - fot. Adrianna Antas

Szczęście uśmiechnęło się za to w środowym pojedynku z AZS-em Koszalin. Dąbrowianie pewnie wygrali we własnej hali i przerwali złą serię.

Początek spotkania, podobnie jak we Włocławku, należał do koszykarzy z Zagłębia, którzy po rzutach Jeremiaha Wilsona i Laimonasa Chatkeviciusa prowadzili już 11:2. Przeciwnicy nie byli dłużni i po dwóch trójkach z rzędu Piotra Stelmacha to oni wygrywali 14:13. Dąbrowianie szybko jednak odpowiedzieli i drugą kwartę rozpoczęli z ośmiopunktową przewagą (26:18).

Kolejne minuty były bardzo podobne. Gospodarze grali swoje i konsekwentnie budowali przewagę, a pierwszą połowę wygrywali aż czternastoma punktami (48:34). Trzecia odsłona była dość wyrównana. Rywale nie byli w stanie odrobić strat, co wykorzystali dąbrowianie, którzy po kilku udanych akcjach prowadzili już 65:48.

Na początku czwartej kwarty Piotr Pamuła i Jeremiah Wilson zwiększyli przewagę do 22 punktów. Goście byli całkowicie rozbici i nie potrafili już wrócić do gry. Dąbrowianie do samego końca dominowali i ostatecznie zwyciężyli 90:60.

Najlepszym zawodnikiem na parkiecie był Piotr Pamuła. Zawodnik MKS-u zanotował 18 punktów i cztery asysty. Po 14 oczek dołożyli Kerron Johnson i Jeremiah Wilson. W ekipie z Koszalina wyróżniał się z kolei Piotr Stelmach (14 punktów).

MKS Dąbrowa Górnicza w meczu z AZS-em Koszalin - fot. Adrianna Antas

Jak ostatnie pojedynki ocenia trener Drażen Anzulović?

– Nie ma co ukrywać, oba wyjazdowe mecze były dla nas do wygrania. Po prostu zabrakło nam jakości i poniekąd szczęścia. We Włocławku zaprezentowaliśmy się z bardzo dobrej strony. To był dla nas dobry mecz, aż do ostatnich dwóch minut. Popełniliśmy za dużo błędów. W pojedynku z Koszalinem zagraliśmy znacznie lepiej, ale nadal mamy wiele miejsca na poprawę. Przed nami sporo wyzwań i musimy być na nie gotowi – powiedział.

Koszykarze z Dąbrowy Górniczej nie zwalniają tempa. W niedzielę 12 lutego czeka ich kolejne ligowe starcie. Tym razem ich rywalem będzie PGE Turów Zgorzelec.