W piątek, 16 marca wojewoda śląski unieważnił uchwałę dąbrowskich radnych znoszącą opłatę adiacencką, argumentując „że została podjęta z rażącym naruszeniem prawa”. – Nie pozostaje mi nic innego jak tylko obrona unieważnionej uchwały przed sądem – komentuje prezydent Zbigniew Podraza.

Opłata adiacencka w Dąbrowie Górniczej to poważny problem społeczny, który dotyczy kilku tysięcy rodzin. Zaczęło się 10 lat temu. Wtedy to ówcześni radni wprowadzili na terenie miasta tę opłatę, co gorsze, zdecydowali, że będzie ona wynosiła 50 procent różnicy między wartością nieruchomości przed wybudowaniem urządzeń infrastruktury technicznej, a wartością, jaką nieruchomość ma po ich wybudowaniu. Jest to maksymalna dopuszczalna stawka.

W 2015 roku, po protestach, Rada Miejska zmniejszyła opłatę adiacencką do 3 procent. Tyle tylko, że część mieszkańców dalej obowiązuje stawka 50 proc., a dla wielu oznacza to duże obciążenie finansowe.

POLECAMY TAKŻE:

Koniec kłopotów mieszkańców z opłatą adiacencką? Niekoniecznie

Dlatego też w środę, 28 lutego, dąbrowscy radni jednogłośnie przyjęli projekt uchwały prezydenta Zbigniewa Podrazy likwidującej opłatę adiacencką, którą urzędnicy nałożyli na dąbrowian. Aby to umożliwić, projekt zakłada wejście w życie uchwały ze wsteczną mocą obowiązywania od 30 lipca 2008 roku, czyli dnia, kiedy po raz pierwszy mogła mieć zastosowanie uchwała ustalająca wysokość tej opłaty w Dąbrowie Górniczej.

„Uchwała podjęta z istotnym i rażącym naruszeniem prawa”

Jednak uchwała dąbrowskich radnych została unieważniona przez nadzór prawny wojewody. Decyzję podjęto w piątek, 16 marca. Powód? W uzasadnianiu czytamy m.in., że wspomniana uchwała „została podjęta z istotnym i rażącym naruszeniem prawa”.

W opinii organu nadzoru nadanie mocy wstecznej uchwale Rady Miejskiej z 28 lutego 2018 r., którą uchyliła ona własną uchwałę w sprawie wysokości stawki opłaty adiacenckiej, „nie uzasadniają zasady demokratycznego państwa prawnego, a uchwała została podjęta niezgodnie z prawem”.

Co więcej w uzasadnieniu wojewody czytamy także, że „samoistne uchylenie uchwały w sprawie ustalenia stawek procentowych opłaty adiacenckiej bez jednoczesnego wprowadzenia innej stawki – jak to uczyniła Rada Miejska w Dąbrowie Górniczej w przedmiotowej sprawie – jest również działaniem istotnie naruszającym prawo”.

„Nie pozostaje mi nic innego jak tylko obrona uchwały przed sądem”

Z decyzją wojewody nie zgadza się prezydent Zbigniew Podraza. – Wierzyłem, że argumenty, które przekonały dąbrowskich radnych przekonają również wojewodę śląskiego. Niestety, mimo obowiązujących zasad i procedur, nie dano nam szansy na przedstawienie swoich racji. Co więcej, liczyłem także na to, że zaraz po przyjęciu uchwały przez radnych, w tej społecznie ważnej sprawie uda mi się porozmawiać z wojewodą osobiście. Niestety, ale nie było mi to dane, ponieważ od początku marca w kalendarzu wojewody śląskiego nie udało się wygospodarować czasu na takie spotkanie. Tym trudniej więc jest mi zrozumieć piątkową decyzję, w której wojewoda unieważnił uchwałę dąbrowskiej rady miejskiej, uzasadniając, że „Rada Gminy nie może ani wstecznie uchylić ani unieważnić własnej uchwały” – mówi Zbigniew Podraza.

– W związku z powyższym nie pozostaje mi nic innego jak tylko obrona unieważnionej uchwały przed sądem. Jestem do tego gotowy. Zamierzam zawnioskować do rady miejskiej o zaskarżenie rozstrzygnięcia wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego – dodaje.

Prezydent poinformował także, że podtrzymuje swoją decyzję, że do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia losów uchwały, wszystkie trwające postępowania dotyczące opłaty adiacenckiej w Dąbrowie Górniczej zostały wstrzymane, a nowe nie są i nie będą rozpoczynane.

„Wojewoda zrobił to co musiał”

Decyzją wojewody nie jest natomiast zaskoczony radny Jerzy Reszke. – Wojewoda zrobił to, co musiał. Uchwalenie uchwały w sprawie opłaty adiacenckiej z wadami prawnymi mogło być, choć nie ma na to bezpośrednich dowodów, zagrywką pijarowską w celu doprowadzenia do przeniesienia sprawy na drogę sądową, co będzie skutkowało przedłużeniem procedury do czasu po wyborach. W sprawach, które dotyczą mieszkańców, nie może być żadnych niejasności i niedomówień. Konieczna jest pełna jasność i porozumienie wszystkich środowisk – mówi radny.

Dość szarpania i wykorzystywania nieszczęść mieszkańców w wyborach. Nikt nie może obiecywać czegoś, co jest niezgodne z prawem. Ale prawo nie może naruszać interesu społecznego. Jeżeli popełniono błędy, trzeba szukać szans na ich naprawienie. Szukać wspólnie i doprowadzić do kompromisu. Nie patrząc na swoje poglądy polityczne i miejsce na mapie politycznej. Trzeba pokazać, że potrafi się wznieść ponad te podziały – dodaje.

Niestety wygląda na to, że póki co dąbrowianie nie będą mogli spać spokojnie, ponieważ widmo zapłaty miastu „daniny” wciąż nad nimi wisi.