Pies głodzony i zaniedbywany przez księży? Czy to możliwe? Sprawę bada Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami „Nadzieja na dom” oraz Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt w Gliwicach po niepokojącej skardze parafian.
Sosnowieckie Stowarzyszenie „Nadzieja na dom” otrzymało niepokojące zgłoszenie od wiernych parafii Matki Bożej Szkaplerznej w Sosnowcu Milowicach o treści „pies księdza ma rany na ciele i jest niepokojąco wychudzony”. O pomoc w sprawie poproszono inspektorów z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt.
– Zgłoszenie od parafian na „swojego” księdza to raczej nie jest chleb powszedni – mówią inspektorzy OTOZ Animals Gliwice.
Na miejscu inspektorzy zastali psa o imieniu Cezar, który zgodnie ze zgłoszeniem był wychudzony, a na ciele posiadał liczne wyłysienia i rany oraz stan zapalny skóry.
– Z rozmowy z księdzem wikarym wynikało, iż jest to pies księdza proboszcza. Mimo to wikary zadeklarował, że pójdzie z psem do weterynarza. Ponadto miał zakupić wysokokaloryczną karmę dla psa, jednak jak stwierdził na to nie miał środków – mówi Anita Chromy, inspektor z OTOZ Animals Gliwice. – W obawie, że nasze warunki nie zostaną spełnione, zaproponowaliśmy, że dowieziemy sami specjalistyczną karmę, a przy okazji sprawdzimy stan zdrowia psa – dodała.
Mimo starań inspektorów podczas dwóch wizyt, nie udało się porozmawiać z właścicielem psa czyli księdzem proboszczem. Gdy w końcu się to udało, proboszcz nie wykazał większego zainteresowania sprawą.
Wykonane badania weterynaryjne wykazały, że pies miał nużycę oraz silny stan lękowy. Pies dostał leki oraz zalecenie kolejnej wizyty, w celu dalszej diagnozy i leczenia.
– Niestety, jak się później okazało, zbyt pochopnie zaufaliśmy księdzu – z psem nikt więcej nie stawił się u weterynarza – podkreślają inspektorzy.
Kolejna wizyta inspektorów mająca na celu sprawdzenie stanu psa przyniosła ogromne zaskoczenie. Pies…zniknął.
– Nikt z parafii, żaden ksiądz, nie miał czasu z nami porozmawiać. Krótko skomentowali, że nie wiedzą co się z psem stało, natomiast proboszcz skwitował sytuację jednym zdaniem: „to nie wasza sprawa!” – mówi zbulwersowana Anita Chromy.
Następnego dnia inspektorzy wraz z wezwanymi na miejsce funkcjonariuszami policji przeszukali okolice, niestety z marnym skutkiem. Pies zaginął, a ostatni raz widziany był w okolicach parafii, potem ślad się urywa.
– W dniu zaginięcia pies miał być wywieziony przez pracownika plebanii do schroniska, jednak nigdy tam nie dotarł – podkreśla Chromy.
Sprawa badana jest przez Prokuraturę Rejonową Sosnowiec-Pólnoc. Czy ksiądz z sosnowieckiej parafii odpowie za zły stan psa?
– Trwają czynności sprawdzające dotyczące zaniedbania psa – mówi st. asp. Sonia Kepper, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu.
Inspektorzy pozostali z wieloma pytaniami bez odpowiedzi: Gdzie jest Cezar? Co się z nim stało? Dlaczego zniknął akurat wtedy, kiedy ludzie zaczęli się nim interesować?
– Teoria, że pies uciekł, nie wydaje się prawdopodobna. Cezar niejednokrotnie biegał po osiedlu, za co proboszcz był niejednokrotnie upominany, i zawsze wracał do swojego „domu” – mówi Anita Chromy.