Dzielnica Ząbkowice podzielona jest torami. W październiku PKP PLK rozpoczęły tu inwestycję, dzięki której mieszkańcy będą mogli w bezpieczny sposób dostać się na perony i swobodnie przemieszczać się pomiędzy przedzielonymi częściami dzielnicy. Problem w tym, że nie wszyscy.
W październiku rozpoczęła się budowa nowoczesnego przejścia pod torami, które prowadzić ma na perony w Ząbkowicach. Przejście ma także połączyć podzieloną torami dzielnicę, co znacznie ułatwi życie mieszkającym tu ludziom. Inwestycja realizowana jest na terenach należących do kolei i na zlecenie PKP PLK, ale w porozumieniu z miastem. Wszystko byłoby dobrze, gdyby przy planowaniu nie pominięto części ulicy Dreszera.
– Jak można było nie uwzględnić naszej ulicy w tym projekcie i nie zaplanować również połączenia przejścia podziemnego z ulicą Dreszera będącą równoległą do ulicy Dąbrowskiej, na którą przejście ma wychodzić. Zdaję sobie sprawę, że jest to mała uliczka i z pewnością nie jest to priorytet dla miasta, ale jest to jedyna tak duża inwestycja w naszej okolicy, a my po raz kolejny jesteśmy w niej pomijani – mówi pani Anna, mieszkanka ulicy Dreszera.
Obecnie dojście na dworzec jest możliwe przez ulicę Wapienną, ale mieszkańcy skarżą się, że muszą nadrabiać drogi, a także przez tory, czyli nielegalnie. Jest także jeszcze inna możliwość – nieutwardzoną i nieoświetloną ścieżką wzdłuż torów o długości 200 m. Mieszkańcy zwrócili się z prośbą do tutejszego urzędu o jej utwardzenie i doprowadzenie do powstającego przejścia podziemnego.
– Teraz ten odcinek nie nadaje się do przejścia. Jak tylko spadnie deszcz lub śnieg, grzęźniemy w błocie. Wystarczyłoby utwardzić tę 200-metrową ścieżkę i połączyć ulicę Marii Dąbrowskiej z ulicą Dreszera. I byłoby po problemie. Nie trzeba tu jezdni z chodnikiem, wystarczyłaby wąska, ale utwardzona ścieżka, tak aby można się było dostać na drugą stronę dzielnicy – do sklepu, do ośrodka zdrowia, na autobus. Czy za wiele żądamy? Przecież mamy XXI wiek. Urzędnikom brak empatii – komentują mieszkańcy.
– Moim zdaniem urząd miasta i PKP poszły na łatwiznę, połączenie przejścia podziemnego z ulicą Marii Dąbrowskiej to zaledwie kilka metrów, droga do ulicy Dreszera jest zdecydowanie dłuższa. Naprawdę dziwi mnie krótkowzroczne podejście urzędu miejskiego, który angażuje się w projekt i realizuje go bez konsultacji z mieszkańcami. Na domiar złego projekt, który jest realizowany połowicznie – bo w dalszym ciągu część mieszkańców będzie pozbawiona możliwości przedostania się na drugą stronę i skorzystania z przejścia podziemnego – dodaje pani Anna.
Mieszkańcy w rozmowie ze mną podkreślili, że czują się pominięci i traktowani jak „obywatele drugiej kategorii”, mimo że tak jak inni dąbrowianie płacą takie same podatki.
Czy jest szansa, że miasto ułatwi codzienne życie mieszkańcom ulicy Dreszera?
– Trwająca obecnie w Ząbkowicach inwestycja realizowana jest na terenach należących do kolei i na zlecenie PKP PLK. Dzięki niej mieszkańcy w bezpieczny sposób będą mogli dostać się na perony, jak i swobodnie przemieszczać się pomiędzy przedzielonymi torami częściami dzielnicy. Miasto w najbliższych latach, poza dworcami w Centrum i Gołonogu, również w Ząbkowicach planuje stworzyć centrum przesiadkowe, które ułatwi mieszkańcom korzystanie z kolei jako codziennego środka komunikacji. W ramach realizacji tego przedsięwzięcia, poza stworzeniem parkingu w rejonie ul. Dąbrowskiej, być może uda się utwardzić bądź w inny sposób „zalegalizować” funkcjonującą dzisiaj ścieżkę łączącą ul. Dreszera z ul. Dąbrowskiej i powstającym właśnie przejściem pod torami – mówi Bartosz Matylewicz, rzecznik UM Dąbrowa Górnicza.