– Nie chcemy żyć w ciągłym zasięgu działania pól elektromagnetycznych. Nie poddamy się, będziemy nadal protestować. Tu chodzi o nasze życie i zdrowie – mówią mieszkańcy ul. Dębowej, którzy sprzeciwiają się budowie 34-metrowego masztu telekomunikacyjnego Play.

O budowie masztu telekomunikacyjnego na prywatnej działce między DK94 a ulicą Dębową w Dąbrowie Górniczej mieszkańcy dowiedzieli się w lipcu. Decyzję wydał prezydent Sosnowca, ponieważ działka to już administracyjnie Sosnowiec. Inwestor złożył wymagany komplet dokumentów, więc w magistracie sosnowieckim wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi przepisami. Maszt Play ma zostać wybudowany najprawdopodobniej jeszcze w tym roku. Jednak ostro sprzeciwiają się temu mieszkańcy Dębowej. Nie chcą w swoim sąsiedztwie 34-metrowego masztu, boją się konsekwencji jego oddziaływania.

– Jesteśmy przerażeni. Przecież ten maszt ma powstać kilkanaście metrów od naszych domów. To poważne zagrożenie dla naszego zdrowia i życia. Obawiamy się między innymi promieniowania elektromagnetycznego. Najgorsze jest to, że o inwestycji, która w znaczący sposób wpłynie na życie mieszkańców Dąbrowy Górniczej, zadecydował prezydent Sosnowca – to sytuacja kuriozalna. Przecież można było znaleźć inną lokalizację, w dalszym sąsiedztwie domów mieszkalnych – mówi pan Andrzej, mieszkaniec ul. Dębowej.

– Tutaj mieszkają nasze dzieci, boimy się przede wszystkim o ich zdrowie. Dodam także, że nie wszyscy otrzymali informację o budowie masztu. Dlaczego informowano nas wybiórczo o tak istotnej dla nas inwestycji – pyta inny z mieszkańców.

Czy jest się czego obawiać? W ocenie Najwyższej Izby Kontroli obowiązujące regulacje prawne nie gwarantują należytego badania wpływu na zdrowie i jakość życia mieszkańców działających już anten, nawet w przypadkach wielokrotnego zwiększania mocy nadawanego sygnału.

W raporcie NIK czytamy między innymi: „Niedookreślone przepisy Prawa budowlanego sprawiały, że skontrolowane urzędy nie badały oddziaływania stacji bazowych telefonii komórkowej na sąsiednie nieruchomości w przypadku znacznego (nawet o ponad 800 proc.) zwiększania mocy zainstalowanych anten ani też w przypadkach zwiększania ich liczby. Oddziaływanie anten na sąsiedztwo analizowano jedynie dla nowo powstających stacji telefonii komórkowej. Niejasne przepisy w tym zakresie sprawiały, że nie było podstaw do weryfikowania, czy stacje komórkowe o zwiększającej się mocy nie wpłyną w niedopuszczalny sposób na sąsiednie tereny, w tym także na możliwość ich przyszłego zagospodarowania. Tymczasem zwiększenie mocy anten powoduje zwiększenie zasięgu oddziaływania pól elektromagnetycznych na otoczenie. Może to wpływać m.in. na ograniczenie praw do tych nieruchomości w związku ze znacznym wzrostem promieniowania elektromagnetycznego w miejscach dostępnych dla ludności”.

Mieszkańcy ulicy Dębowej zorganizowali już kilka protestów w tej sprawie. – Na żadnym z naszych protestów nie pojawił się nikt z urzędników. Byliśmy także na spotkaniu z prezydentem Sosnowca, ale niczego to nie zmieniło. Próbowaliśmy również rozmawiać z przedstawicielami Play, było już nawet umówione spotkanie, niestety nie doszło do niego. W dzień spotkania poinformowano nas, że zostało odwołane – dodaje pan Andrzej.

Play z kolei z inwestycji zrezygnować nie zamierza.

– Nowe technologie wymagają dobrego zasięgu, a taki można uzyskać jedynie poprzez realizowanie takich inwestycji jak budowa masztów telekomunikacyjnych. Lokalizacji w Dąbrowie Górniczej szukaliśmy przez lata. Jest ona efektem reklamacji i uwag naszych klientów, którzy narzekali na zasięgi. Dodam także, że operatorzy muszą przestrzegać obowiązujących przepisów i norm dotyczących emisji promieniowania – mówi Marcin Gruszka, rzecznik Play.

Dąbrowianie broni jednak nie składają, zaskarżyli decyzję do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. W uzasadnieniu odwołania czytamy: „Wydana decyzja jest sprzeczna z przepisami oraz zasadami współżycia społecznego. Decyzja w sposób rażący narusza nasz interes prawny. Wydanie zgodny na lokalizację masztu telekomunikacyjnego w sąsiedztwie naszych domów staje się dla nas zagrożeniem życia i zdrowia”.

– Obecnie czekamy na rozstrzygnięcie kolegium. W zależności od otrzymanej decyzji podejmiemy stosowne kroki. Nie zamierzamy jednak ustąpić, będziemy nadal protestować – mówi Edward Bober, dąbrowski radny.