Święta Wielkanocne to dla mieszkańców naszego regionu szczególne święto. Obecnie różnie obchodzone, ale jak świętowali je nasi przodkowie? Zanim poświęcimy potrawy i zasiądziemy do świątecznego stołu, poznajmy nasze lokalne tradycje.

Tydzień przed świętami obchodzimy tzw. Niedzielę Palmową. W Zagłębiu często jest ona nazywana „wierzbną”. Mieszkańcy naszego regionu już nie pamiętają, że poprzedzające Wielkanoc niedziele miały różne nazwy.

– To Niedziela Starozapustna, Mięsopustna, Zapustna, Niedziela Wstępna (I niedziela postna), Sucha (II niedziela postna), Głucha (III niedziela postna), Śródpostna (IV niedziela postna), Niedziela Męki Pańskiej (V niedziela postna) i Niedziela Palmowa (VI niedziela postna) – wymienia etnograf, Dobrawa Skonieczna-Gawlik.

Obmywanie się w rzece

Po Niedzieli Palmowej przychodził czas na intensywne przygotowania do samej Wielkanocy. Jak przypominają regionaliści, początek tygodnia poświęcony był sprzątaniu domu, obejścia i zabudowań gospodarczych, natomiast od Wielkiego Czwartku przystępowano do przyprawiania, pieczenia i gotowania potraw na świąteczny stół. Gospodynie wypiekały m.in. chleb, baby, mazurki i kołacze. Robiły też masło, ale nie brakowało tradycyjnego zdobienia jajek.

Dawniej w Wielki Piątek w Zagłębiu Dąbrowskim praktykowano zwyczaj obmywania się przed wschodem słońca w rzece, źródle lub strumieniu. Wierzono bowiem w uzdrawiające i zapobiegające chorobom skóry właściwości wielkopiątkowej wody.

W tym dniu obowiązywał także wielki post. Domownicy nie wykonywali cięższych prac. Dlaczego?

– Dzień ten przeznaczony był na przygotowywanie świątecznych potraw, a pracy było sporo. W Wielki Piątek malowano, drapano i oklejano jajka – symbol życia i niezbędny atrybut Wielkiej Nocy – wylicza Dobrawa Skonieczna-Gawlik. Jaja najczęściej farbowano w łupinach cebuli, oklejano je rdzeniem z sitowia, kolorową włóczką, a nawet skrawkami tkanin.

Poświęcenie ognia i wody

Tradycyjnie w Wielką Sobotę święcono pokarmy, ale to niejedyna czynność tego dnia. Co jeszcze wykonywali mieszkańcy naszego regionu?

– W Wielką Sobotę w kościele ma miejsce również ceremonia święcenia ognia i wody. Jeszcze w pierwszych latach po drugiej wojnie światowej istniał zwyczaj wkładania do poświęconego ognia drewienek złożonych w krzyż. Opalone krzyżyki zatykano później na krańcach pól w drugi dzień świąt. Wierzono, iż uchroni to pola przed klęskami żywiołowymi i zapewni urodzaj – tłumaczy nam etnograf.

Wielkanocne śniadanie i potrawy

Tradycyjnie śniadanie wielkanocne spożywane w gronie rodzinnym rozpoczyna podzielenie się poświęconym jajkiem i innymi pokarmami ze święconki. Następnie spożywa się inne specjalnie przygotowane potrawy. Jakie? Na stołach, oprócz święconki, znajdują się różnego rodzaju wędliny, mięsa, jajka i ćwikła. W wielu domach na obiad podaje się żurek z jajkiem i kiełbasą. Zjeść można także różne ciasta, słodycze i owoce.

W Niedzielę Wielkanocną był zakaz wykonywania jakichkolwiek prac. Nie można było nawet ścielić łóżek, zamiatać podłogi, myć naczyń, rozpalać ognia pod kuchnią i gotować obiadu.

Jak my wstali, to łóżek nie można było ruszyć, mama nie pozwalała skakać, nakryła tylko kapą – wspomina mieszkanka Psar w książce „Tropem badaczy Zagłębia Dąbrowskiego”. Twierdzono nawet, że nie stosując się do tej zasady, można dostać wrzodów.

Wszyscy na rezurekcję

W niedzielę wielu mieszkańców naszego regionu udaje się też na mszę rezurekcyjną, która rozpoczyna się o szóstej rano lub na inną mszę o dowolnej porze. Obecnie w wielu parafiach nabożeństwo rezurekcyjne odbywa się już w sobotni wieczór.

Msza rezurekcyjna ma bardzo podniosły charakter. Ksiądz na początku nabożeństwa wypowiada słowa „Chrystus zmartwychwstał!”.

Co z tym „zajączkiem”?

Współcześnie w pierwszy dzień świąt wielu Zagłębiaków obdarowuje się prezentami (tzw. zajączki). Zwyczaj ten niezwykle popularny jest zwłaszcza wśród najmłodszych.

Kiedyś do zwyczajów wielkanocnych należało chodzenie po prośbie biednych dzieci zwanych żaczkami. Jak pisze M. Kantor-Mirski, wędrówki te nazywane były „włóczebnem”. Nie wiadomo jednak, kiedy dokładnie miały one miejsce.

Wielki (mokry) poniedziałek

Drugi dzień Świąt Wielkanocnych dawniej nazywany był w Zagłębiu Dąbrowskim mokrym poniedziałkiem, śmigusem lub rzadziej dyngusem, a dziś dzień ten określany jest jako lany poniedziałek lub śmigus-dyngus. Nierzadko zdarzało się, że dziewczyna wrzucana była do pobliskiej wody – rzeczki lub stawu. Jednak żadna z „pokrzywdzonych” nie obrażała się, gdyż zmoczone ubranie świadczyło o powodzeniu dziewczyny, było wyrazem przyjaźni chłopców i powodem zazdrości innych panien.

– Wielki Poniedziałek to było wielkie polewanie się wodą, chłopaki chodzili po ulicach i domach, no i lali wodą panny, starsze kobiety i siebie nawzajem też. Jak chodzili po domach, to za to dostawali też od gospodarzy trochę alkoholu i jakiś poczęstunek. Kiedyś to tym polewaczom rozdawano też jajka wielkanocne – wspomina w książce „Tropem badaczy Zagłębia Dąbrowskiego” mieszkanka Ostrów Górniczych.

Dziś tradycja lanego poniedziałku nie jest już tak bardzo kultywowana. Sprawia ona wiele radości głównie dzieciom, które oblewają się z plastikowych sikawek.

Bibliografia: Tygodnik Nasze Zagłębie, WikiZagłębie, Dobrawa Skonieczna-Gawlik – „Tropem badaczy Zagłębia Dąbrowskiego”.

1 KOMENTARZ

Comments are closed.