W marcu skończył 21 lat. Miał marzenia, plany, ale wszystko skończyło się 4 lipca. Tego dnia Igor Surma z Sosnowca miał wypadek kolejowy. Stracił lewą rękę i obie nogi. Teraz potrzebuje pomocy.
Igor Surma z Sosnowca latem przeżył ciężki wypadek i od tamtej pory walczy o powrót do normalnego funkcjonowania. – W marcu skończyłem 21 lat i jeszcze do niedawna miałem swoje marzenia, plany, wszystko wydawało się takie proste. Mogłem góry przenosić, ale 4 lipca tego roku wszystko się skończyło. Amerykanie obchodzili swój dzień niepodległości, a ja całą swoją wolność w jednej chwili utraciłem. Tragiczny w skutkach wypadek kolejowy zabrał mi lewą rękę i obie nogi. Miałem pękniętą podstawę czaszki, oczodół, uraz kręgosłupa, potrzaskane narządy wewnętrzne. Zostałem wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną, moje serce dwukrotnie się zatrzymywało. Stanąłem oko w oko ze śmiercią, ale najwyraźniej kostucha uznała, że mam tu po jasnej stronie mocy coś jeszcze do zrobienia – wspomina tragiczne wydarzenie.
Walka o życie sosnowiczanina trwała kilka tygodni. – Lekarze kazali najbliższym przygotować się na najgorsze. Kiedy się wybudziłem, mówili o cudzie i że ktoś musi czuwać nade mną. Teraz wiem, że był to mój tata, który w innym szpitalu – daleko za granicą – w tym samym czasie umierał. Sam nie wiem, skąd znalazł w sobie tyle siły i czekał, aż ja się wybudzę, by móc ostatni raz porozmawiać ze mną. Usłyszałem, że mnie kocha i mam być silny, żeby żyć dla niego i siebie, a on będzie zawsze przy mnie, nawet gdy odejdzie – mówi Igor Surma.
Igor załamał się, ale szybko postanowił o siebie powalczyć. – Skoro pociąg mnie nie zabił i udało mi się uciec śmierci, podejmę rękawicę – pomyślał wtedy.
Młody sosnowiczanin każdego dnia pokonuje swoje słabości i zmaga się z potwornym bólem. – Staram się odnaleźć w nowej rzeczywistości, choć nie jest łatwo. Wiem, że niepełnosprawność pozostanie ze mną do końca życia. Muszę się z nią pogodzić i „zaprzyjaźnić”. Staram się zaakceptować swoje ciało, potwornie zmienione, okaleczone. Uczę się żyć na nowo. Najprostsze czynności stanowią dla mnie ogromne wyzwanie, ale nie poddam się łatwo – podkreśla.
Pasją Igora jest rap. – Kiedyś pisałem teksty i nagrywałem kawałki, mam zamiar nadal to robić. Może w przyszłości uda mi się nagrać płytę, która spodoba się ludziom. Ale najpierw chcę spełnić swoje największe marzenie – pójść na spacer o własnych nogach – opowiada.
Igora czeka długa i kosztowna rehabilitacja, a w przyszłości nauka chodzenia na protezach. Niestety zakup trzech protez to ogromny wydatek. Ich koszt to ponad 500 tys. zł, co znacznie przerasta możliwości finansowe Igora i jego najbliższych. – Ani mnie, ani mojej mamy nie stać na niego. Dlatego proszę o pomoc, w przeciwnym wypadku zostanę na wózku do końca moich dni – mówi.
Igor Surma potrzebuje Waszej pomocy! Jak to zrobić? Wystarczy wejść na stronę fundacji SiePomaga i wesprzeć finansowo młodego mieszkańca Sosnowca.