– Nie jest ciemno ani jasno. Jest po prostu pusto – tłumaczy pani Janina. Dodaje, że dużo tu schodów, słupków, a za mało życzliwości, takiej ludzkiej i empatii, tak potrzebnej, by móc dostrzec problemy innych. Niewidomi są wśród nas, ale widzący nie widzą ich oczyma wyobraźni.

– Słyszałam, że jestem ładna i że mam niebieskie oczy – ale dla mnie to tylko słowa. Pyta pani, jaki obraz mam pod powieką? Nie jest ciemno ani jasno. Jest po prostu pusto. Nie wiem, jak to inaczej wytłumaczyć – opowiada pani Janina, która wzrok straciła w wieku 3 lat, teraz ma 42. Nie pamięta, jak to jest widzieć.

Takich osób jak ona, czyli niewidomych i niedowidzących jest w naszych miastach więcej. Problem w tym, że często się o tej grupie obywateli zapomina. Dlaczego? Bo ludziom czasami brakuje wyobraźni i zwykłej empatii, może też chęci zrozumienia innych, a urzędnikom czasami kompetencji. Prowadzi to do tego, że osoby z problemem wzroku są nieświadomie upokarzane, nie mając szans na samodzielność.

– Sosnowiec to dla mnie tor przeszkód. Na każdym kroku czai się jakieś niebezpieczeństwo. Najgorzej jest zimą, gdy spadnie dużo śniegu. Ciężko mi wtedy wyczuć stopą krawężnik, a to mój wyznacznik. Ale nie to jest najgorsze. Najtrudniej jest, jak proszę kogoś o pomoc, a w odpowiedzi słyszę np. „nie mam czasu”. Kiedyś usłyszałam także: „jak nie widzisz, to trzeba w domu siedzieć, a nie po ulicach chodzić”. To bardzo zraża. Dlatego bez pomocy przemierzam tylko trasy, które dobrze znam. Skupiam się i liczę – zatoczka autobusowa, duża koleina w ulicy  – opowiada pani Janina.

Opinia osób niewidomych utwierdza w przekonaniu, że dwa największe zagłębiowskie miasta są niedostosowane do ich potrzeb. Człowiek niewidomy samodzielnie poruszający się po mieście, to w naszym kraju ciągle rzadki widok. Niewidomi z powodu barier i braku udogodnień, do minimum ograniczają swoją aktywność.

Problem niedostępności Sosnowca i Dąbrowy Górniczej dla tej grupy osób jest poważny, chociaż miasta chwalą się, że o niewidomych pamiętają.

– Obecne inwestycje realizowane przez sosnowiecki magistrat uwzględniają potrzeby osób niewidomych, np.: kostka integracyjna przy skrzyżowaniach. Wszystkie nowe przejścia wyposażone są w sygnalizatory dźwiękowe. W autobusach z kolei stosuje się inne rozwiązanie. Nowe pojazdy sosnowieckiego PKMu wyposażone są w informację dźwiękową wewnętrzną i zewnętrzną. W tej chwili jest to blisko 100 pojazdów. Dodatkowo około 40 kolejnych ma informację wewnętrzną – informuje Rafał Łysy, rzecznik UM w Sosnowcu.

To jednak za mało, żeby powiedzieć – jest w miarę dobrze.

– Nasze budynki użyteczności publicznej są kompletnie niedostosowane dla osób niedowidzących i niewidzących. Budynek sosnowieckiego urzędu miasta to dla niedowidzącego pułapka, z której nie wie, jak się wydostać. Nie ma oznakowań w alfabecie Braille’a. Zresztą osoba z taką niepełnosprawnością już przy samym wejściu ma problem, ponieważ przy głównych schodach nie ma żółtego oznakowania. To samo przy prawie wszystkich przejściach podziemnych, a u osób niedowidzących jest on ostatnim kolorem postrzeganym przez siatkówkę oka. Tymczasem schody czy słupki na ulicach i chodnikach są szara, więc osoby niedowidzące poruszają się po nich jak te niewidzące. Pas zaznaczony na żółto mogą dostrzec jako kontrastowy w stosunku do szarości, czyli jako ostrzegający – mówi Dorota Kokosza, prezes Polskiego Związku Niewidomych w Sosnowcu.

– Wiele lat trwało, żeby udało nam się wywalczyć takie oznakowania przy jednym przejściu w centrum miasta. Słyszałam nie raz, że takie oznakowania nieestetycznie wyglądają, ale nam mogą nie tylko ułatwić życie, ale czasem nawet je uratować. No i kosze na śmieci, które powinny być poza linią krawężnika, bo też są dla nas wielkim zagrożeniem – dodaje.

Z kolei dąbrowski magistrat chwali się, że coraz więcej instytucji kulturalnych, sportowo-rekreacyjnych jest otwartych dla osób niepełnosprawnych.

– Na udogodnienia mogą liczyć osoby niepełnosprawne odwiedzające budynek urzędu miejskiego oraz instytucji miejskich, m.in. Pałacu Kultury Zagłębia, Miejskiej Biblioteki Publicznej czy Hali Sportowej „Centrum”. Udogodnieniami są także windy z guzikami oznaczonymi alfabetem Braill’a czy odpowiednio dostosowane toalety – wylicza Lucyna Stępniewska z biura prasowego UM w Dąbrowie Górniczej.

– Podobnie jest w przestrzeni miejskiej, udogodnienia pojawiają się przy okazji remontów dróg i chodników. W ramach budowy nowych oraz modernizacji istniejących zaniżeń krawężników przy przejściach dla pieszych stosowana jest „integracyjna kostka betonowa”, która pełni funkcję ostrzegawczą przed zbliżeniem się do miejsca niebezpiecznego. Osobnym wątkiem jest także oddany do użytku w połowie marca 2013 roku nowoczesny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej, w tym niedowidzącej i niewidomej – dodaje Stępniewska.

W ubiegłym roku na terenie gminy zamontowano 46 sztuk nowoczesnych sygnalizatorów akustycznych przy przejściach dla pieszych. W mieście zainstalowano także 10 sztuk elektronicznych tablic z rozkładem jazdy, które po naciśnięciu przycisku głosowo przekazują informacje.

Warto dodać, że dla niedowidzących dostosowane są także miejskie strony internetowe. Czy jest jednak tak kolorowo jak zapewniają urzędnicy?

– Budynki administracji publicznej nie są przystosowane, brak oznaczeń powoduje, że na każdym kroku napotykamy na problemy, a przecież my też mamy sprawy, które musimy załatwić. Guziki w windzie z alfabetem Braille’a w magistracie to za mało. Kuriozalna jest dla mnie sytuacja w nowo oddanej siedzibie MOPS, w której mieści się dział rehabilitacji społecznej. Co prawda jest tam winda, ale nie ma żadnych oznaczeń. Z kolei w drodze z magistratu do tramwaju są słupki na chodnikach, które także nie mają oznakowań. Osoba, która całkowicie straciła wzrok, „wymaca” taką przeszkodę laską i jest w stanie ją ominąć. Natomiast niedowidząca może go w ogóle nie zobaczyć. Słupek jest czarny i na tle szarego chodnika lub o zmierzchu on po prostu dla niej nie istnieje. Łatwo więc zrobić sobie dużą krzywdę – mówi Zofia Jeznach, prezes Polskiego Związku Niewidomych w Dąbrowie Górniczej.

– No i zjazdy dla wózków inwalidzkich, które również nie są oznakowane. Niewidomy, idąc chodnikiem z laską, wyczuwa krawężnik, a przy takim zjeździe nagle się on kończy i nie wiadomo dlaczego. Takich przykładów jest naprawdę mnóstwo. Niestety uważam, że o osobach z taką niepełnosprawnością w naszych miastach się często zapomina – dodaje.

Z opinii osób niewidomych i niedowidzących maluje się obraz miast niedostępnych dla tej grupy społecznej. Widać to na przykładzie chociażby budynku sosnowieckiego magistratu, a przecież miejsc, gdzie osoby z tą grupą niepełnosprawności nie mają szans na samodzielność, jest znacznie więcej.

No cóż, żeby Sosnowiec i Dąbrowa Górnicza były całkowicie dostosowana do potrzeb niewidomych i niedowidzących trzeba by je najpierw zburzyć, a  potem zbudować od nowa. Jednakże przykłady słupków i żółtych taśm na schodach pokazują, że często wystarczy jedynie więcej wyobraźni, empatii i niewielkich nakładów finansowych, aby choć trochę ułatwić życie tym osobom. Może to niewiele, jednak przykłady pokazują, że dla tej grupy mieszkańców to naprawdę dużo.