Po wielu miesiącach bierności, władze Katowic w końcu postanowiły podjąć konkretne działania w sprawie fetoru, który uprzykrza życie mieszkańcom kilku miast, w tym Sosnowca. – Do lipca nie czuliśmy żadnej woli współpracy ze strony Katowic – komentuje radny Wojciech Nitwinko.

Od lat mieszkańcy kilku dzielnic – Katowic, Sosnowca, Czeladzi i Siemianowic boryka się z problem fetoru. Do ubiegłego roku były to raczej sporadyczne sytuacje. Obecnie, jak twierdzą mieszkańcy, smród się nasilił i czuć go znacznie częściej. O sprawie pisaliśmy w ubiegłym tygodniu.

Według powszechnej opinii źródłem uciążliwego odoru może być katowicki Wydział Utylizacji Odpadów Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Wcale nie oznacza to jednak, że jest to jedyne źródło problemu, ponieważ w tym rejonie mieści się kilka zakładów. Warto także dodać, że WIOŚ kontrolował MPGK, ale aktualny stan prawny nie normuje zapachowej jakości powietrza i nie określa metod jej oceny. Z tego powodu nie jest możliwe określenie stopnia uciążliwości zapachowej, nie jest możliwe także wykonanie kontrolnych pomiarów stężeń substancji w powietrzu w zasięgu oddziaływania kontrolowanych zakładów.

– Niestety do lipca tego roku nie czuliśmy żadnej woli współpracy ze strony Katowic i realnej chęci rozwiązania problemu, do czasu aż na uciążliwości związane z tym okropnym smrodem nie zaczęli się także skarżyć mieszkańcy katowickiej dzielnicy Dąbrówka Mała. Sytuacja jest naprawdę bardzo nabrzmiała, ludzie mają dość – mówi radny Wojciech Nitwinko, który w sprawę jest zaangażowany od dłuższego czasu.

Co zrobiono do tej pory? W połowie lipca katowicka straż miejska uruchomiła specjalny patrol interwencyjny, który reaguje na zgłoszenia mieszkańców, a także dedykowany numer telefonu 662 189 376 – na który można dzwonić i zgłaszać uciążliwości odorowe – każdorazowo podając godzinę i miejsce uciążliwości. Ile było takich zgłoszeń od lipca? Około 1500.

Miasto zleciło także przygotowanie opinii na temat działań kompostowni u prof. Andrzeja Jędrczaka, dyrektora Instytutu Inżynierii Środowiska Uniwersytetu Zielonogórskiego. Profesor zalecił „hermetyzację placów dojrzewania”, czyli zbudowania hali nad odpadami.
W środę, 19 września w Katowicach odbyło się w tej sprawie spotkanie, w którym uczestniczyli mieszkańcy, przedstawiciele samorządów kilku miast i władze Katowic. W spotkaniu wziął także udział Andrzej Malara, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami w Katowicach, który poinformował o działaniach realizowanych na terenie zakładu, mających zmniejszyć uciążliwy dla mieszkańców smród. O jakie działania konkretnie chodzi?

– Zakupiono cztery armatki antyodorowe z odpowiednim środkiem zapachowym. Z kolei odpady zielone, mają być od razu wyciągane z worków i umieszczane w hermetycznych reaktorach. Do tej pory wywieziono także 3600 ton zalegających odpadów zielonych, docelowo ma zostać wywiezione 10 tys. ton zalegających na placu. Koszt wszystkich działań, które zostały podjęte przez MPGK, a których celem jest zminimalizowanie uciążliwości zapachowych to ponad 1 mln zł – poinformował w środę Andrzej Malara, prezes katowickiego MPGK.

Dopóki nie poczujemy, że przestało śmierdzieć to do deklaracji i działań władz Katowic podchodzimy z dystansem – komentuje radny Nitwinko.