W meczu 29. kolejki Lotto Ekstraklasy, piłkarze Zagłębia Sosnowiec przegrali w Białymstoku z Jagiellonią 1:2. Sporo kontrowersji wzbudził sędzia Zbigniew Dobrynin.

Gracze Zagłębia pojechali do Białegostoku z nadziejami na trzecią wygraną z rzędu. Początek meczu był obiecujący. Już w 2. minucie Mateusz Cichocki umieścił piłkę w bramce po dośrodkowaniu Szymona Pawłowskiego z rzutu wolnego. Radość sosnowiczan nie trwała jednak zbyt długo, bo sędzia Zbigniew Dobrynin skorzystał z podpowiedzi odpowiadającego za system VAR Pawła Raczkowskiego i anulował gola. Zdaniem arbitra Cichocki był na kilkucentymetrowym spalonym.

Chwilę później sędzia podjął kolejną kontrowersyjną decyzję. Na linii pola karnego Vamara Sanogo został sfaulowany przez Ivana Runje. Zbigniew Dobrynin nie zauważył tego i nie chciał skorzystać z wideoweryfikacji.

Jagiellonia przez pierwszy kwadrans praktycznie nie opuszczała swojej połowy. Mimo to w 19. minucie wyszła na prowadzenie. Oczywiście znów nie zabrakło przy tym kontrowersji. Przy rzucie rożnym we własnym polu karnym Martin Toth popchnął Tarasa Romanczuka, a sędzia Zbigniew Dobrynin wskazał na rzut karny. Tu także potrzebna była konsultacja VAR, ale decyzja została utrzymana. Do piłki podszedł Jesus Imaz i precyzyjnym strzałem otworzył wynik spotkania.

W 34. minucie padł kolejny gol dla Jagielloni. Piłka trafiła do Arvydasa Novikovasa, Litwin zakręcił dwoma obrońcami Zagłębia, następnie dośrodkował prosto na głową Patryka Klimali, a ten z bliskiej odległości pokonał Lukasa Hrosso.

Przy uznaniu drugiej bramki także nie obyło się bez kontrowersji. Wszystko przez zagranie piłki ręką Imaza. Sędzia po obejrzeniu powtórki uznał gola dla gospodarzy.

Kolejna kontrowersyjna decyzja sędziego na korzyść Jagielloni rozwścieczyła trenera Valdasa Ivanauskasa, który tuż przed przerwą został wysłany na trybuny.

Po przerwie Jagiellonia cofnęła się na własną połowę i broniła przewagi z pierwszej części spotkania. Sosnowiczanie postanowi wszystko na jedną kartę i zaczęli atakować.

W 78. minucie Romanczuk zagrał ręką w polu karnym. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Szymon Pawłowski i strzałem od słupka pokonał Mariana Kelemena. Sędzia stwierdził jednak, że piłkarze Zagłębia zbyt szybko wbiegli w pole karne i nakazał powtórkę. Kapitan sosnowiczan ponownie podszedł do piłki, ale nie wytrzymał ciśnienia i jego uderzenie zostało zatrzymane przez golkipera miejscowych.

Do akcji jeszcze raz wkroczył Zbigniew Dobrynin. Po konsultacji VAR sędzia nakazał jeszcze jedno powtórzenie „jedenastki”. Tym razem dlatego, że słowacki bramkarz w momencie strzału nie stał na linii bramkowej. Do piłki podszedł nie Pawłowski a Sanogo i zdobył bramkę kontaktową dla gości.

Zagłębie cały czas atakowało i walczyło przynajmniej o punkt. Niestety zabrakło czasu i mecz zakończył się wygraną Jagielloni.

Po porażce w Białymstoku gracze z Sosnowca wciąż plasują się na ostatnim miejscu w tabeli. – Bardzo dobrze wyglądaliśmy na boisku. Walczyliśmy do końca. Jak będę mógł usnąć, to na pewno będzie mi się śniło imię i nazwisko: Zbigniew Dobrynin. Mam również tego pana na Facebooku, jednak zaraz po wejściu do autokaru go usunę. To wszystko, co chciałbym dzisiaj powiedzieć – powiedział zaraz po meczu Żarko Udovicić.

W sobotę, 13 kwietnia, na Stadionie Ludowym beniaminek Lotto Ekstraklasy podejmować będzie Wisłę Płock. Początek o godz. 18.00.