Jest 7 września 1943 roku, w lesie na Niwie koło Strzemieszyc, z bronią w ręku, w nierównej walce, giną partyzanci z oddziału Armii Krajowej. Kim był „Ordon”, dowódca grupy?

Wolność lub śmierć! – takie motto przyświecało bohaterom grupy „Ordon”, oddziału partyzanckiego Armii Krajowej, który walczył z hitlerowskim okupantem. Został on założony w 1941 roku. Początkowo tworzyło go kilka osób, dwa lata później w jego szeregach było ich już ponad 30.

Partyzanci działali na terenie Zagłębia, później teren rozszerzyli aż po Ojców. Akcje „Ordona”, szczególnie w 1943 roku, były bardzo skuteczną odpowiedzią na terror okupanta. W opinii historyków do najbardziej znaczących zaliczyć można: opanowanie posterunku Grenzschutzu w Zedermanie i zdobycie broni, wykolejenie pociągu z rudą pomiędzy Sławkowem a Olkuszem, zniszczenia silników samolotowych na wagonie w Szczakowej, zniszczenie urzędu celnego w Trzebini, przejęcie 172 tys. marek z konwoju „Drezdner Banku” w Sosnowcu, przeznaczonych na wypłatę pracownikom kop. Hr. Renard, opanowanie magazynu broni Wehrmachtu w Szczakowej.

Jak pisze Jan Kmiotek, grupa wykonała także kilka wyroków śmierci na konfidentach gestapo: Kosibeju ze Strzemieszyc, Wieczorku z Zawiercia, Wacławie Wójciku i sołtysie Grybskim ze Strzemieszyc. Dokonała również nieudanego zamachu na Witkowskiego z Sosnowca i wymierzyła kary chłosty na M. Padziurze w Borze Biskupim. Głośnym echem odbiło się w okolicy zamordowanie 19 listopada 1943 w Strzemieszycach Małych niemieckiego żandarma Ernesta Bergmanna.

W ostatniej walce, we wrześniu 1943 roku, okrążona przez Niemców w strzemieszyckich lasach grupa została rozbita. – 7 września 1943 roku Niemcy otoczyli duży obszar leśny na Niwie koło Strzemieszyc i zacieśniając pierścień zbliżyli się do „bunkra”, który był siedzibą partyzanckiej grupy Armii Krajowej pod komendą „Ordona”. Po kilkugodzinnej walce wszyscy broniący się partyzanci zostali zastrzeleni. Straty Niemców wyniosły 20 zabitych i kilkudziesięciu rannych. Ciała 14 partyzantów zostały przewiezione do Strzemieszyc i ułożone na skrzyżowaniu ulic Rudnej i Strzemieszyckiej. Za pomoc tej grupie Niemcy spalili w Strzemieszycach dom wraz z jego mieszkanką Bronisławą Heliak i dwójką jej dzieci. Drogo zapłaciła również rodzina Foltynów – pisze Jan Kmiotek. Dziś o tej heroicznej walce przypomina jedynie pomnik.

Na czele tej grupy stał Henryk Jan Milton pseudonim „Ordon”. Zginął wraz ze swoimi żołnierzami. Kim był?

– Milton urodził się w 1903 roku. Jego ojcem był Zygmunt, kolejarz, który kilka lat pracował także w charakterze telegrafisty na stacji Strzemieszyce Północne. Młody Milton ukończył szkołę podoficerską, pracował jako krawiec w Sosnowcu. Aby udoskonalić swe umiejętności, postanowił wyjechać więc do Francji. Tam zaciągnął się do Legii Cudzoziemskiej. Najprawdopodobniej służył w Algierii. Władał kilkoma językami. W1937 roku wrócił do Polski – mówi Halina Mucha, społecznik, regionalista.

Jako st. sierżant walczył w kampanii wrześniowej i dostał się do niewoli. Po ucieczce, w 1939 roku wrócił do Strzemieszyc i rozpoczął działalność konspiracyjną. Oprócz grupy zbrojnej zorganizował bazę produkowania dokumentów, w tym kartek żywnościowych. Pomagali mu Bolesław Machera, Stanisław Machera, Helena Stępniewska i Edward Miga. Pod koniec 1943 roku Niemcy zlikwidowali drukarnię w niewyjaśnionych okolicznościach.

Prywatnie Milton związany był z Reginą Foltyn, której rodzina ukrywała go od początku wojny.

– W 1934 roku, kilka miesięcy po śmierci „Ordona”, Regina urodziła mu syna – Jana. Niestety, jeszcze tego samego roku została aresztowana i osadzona w więzieniu w Sosnowcu. Później przewieziono ją do więzienia w Mysłowicach – mówi Halina Mucha.

Jakie były dalsze losy Foltyn? – Przeglądając dokumenty zbrodni oświęcimskich, znalazłem zapis, że 26 maja 1944 r. do bloku 11 w Oświęcimiu przywieziono z Mysłowic wielu więźniów skazanych przez katowicki sąd doraźny na śmierć. Wśród skazanych i rozstrzelanych była młoda kobieta o imieniu Reginka. Być może była to Regina Foltyn, żona legendarnego partyzanta „Ordona” – pisze Jan Kmiotek. Synem Miltona i Foltyn zaopiekowała się jego babcia.

Henryk Jan Milton, pośmiertnie został awansowany do stopnia podporucznika i odznaczony Krzyżem Walecznych. W lesie na Niwie pomiędzy Strzemieszycami, a sławkowskim Grońcem, gdzie zginęli partyzanci, znajduje się symboliczny grób.

– Pomnik w lesie na Niwie chcemy objąć patronatem. To miejsce jest jednym z najważniejszych w Strzemieszycach i przypomina o naszej trudnej historii – podsumowuje Halina Mucha.

Bibliografia: Wikipedia, Jan Kmiotek „Grupa Ordon” www.dabrowa-gornicza.pl, Juliusz Niekrasz „Z dziejów AK na Śląsku”, „Samorządne Strzemieszyce” – biuletyn stowarzyszenia