Dąbrowa ściga mieszkańców za opłatę adiacencką, czyli tak zwany łatwy pieniądz. – Opłata adiacencka dotyczy kilku tysięcy rodzin, które mieszkają od kilku pokoleń w jednym miejscu i teraz zostały zmuszone do płacenia daniny. Nie stać nas! – mówią mieszkańcy.

Dąbrowianie z zielonych dzielnic cieszyli się z przeprowadzanych w ostatnich latach inwestycji m.in. z budowy kanalizacji. Mało kto jednak zdawał sobie sprawę z tego, że zostanie z tego tytułu obciążony dodatkowymi kosztami, ponieważ dzięki tym inwestycjom wzrosła wartość nieruchomości.

W 2008 roku ówcześni radni wprowadzili na terenie miasta opłatę adiacencką, co więcej zdecydowali, że będzie ona wynosiła 50 procent różnicy między wartością nieruchomości przed wybudowaniem urządzeń infrastruktury technicznej, a wartością, jaką nieruchomość ma po ich wybudowaniu. Jest to maksymalna dopuszczalna stawka. Co to oznacza dla części mieszkańców? Ogromne kłopoty finansowe. Warto dodać, że ustawa o gospodarce nieruchomościami nie nakłada na gminę obowiązku wprowadzenia opłaty adiacenckiej. Co ciekawe, w innych miastach naszego regionu nie obowiązuje ona w ogóle.

Dlatego też kiedy miasto wystawiło rachunki mieszkańcom, ci byli przerażeni, ponieważ zostali zobligowani do zapłacenia nawet po kilka tysięcy złotych. W zależności od wielkości działki i kubatury domu. Niestety, wielu z nich po prostu na to nie stać.

Spotkanie w sprawie opłaty adiacenckiej w Strzemieszycach - for. AR
Spotkanie w sprawie opłaty adiacenckiej w Strzemieszycach – for. AR

W 2015 roku, po protestach mieszkańców, Rada Miejska zmniejszyła opłatę adiacencką do 3 procent. Tyle tylko, że część mieszkańców, dalej obowiązuje stawka 50 proc. Co więcej, w ostatnim czasie, do części mieszkańców Strzemieszyc wpłynęły pisma o wszczęciu postępowania w tej sprawie.

Zbulwersowani mieszkańcy tej dzielnicy, wspólnie z aktywistami ze Stowarzyszenia Samorządne Strzemieszyce, zorganizowali w środę, 24 stycznia spotkanie w tej sprawie, w którym uczestniczył także prezydent Zbigniew Podraza. Było gorąco. Oskarżano się m.in. o „organizację wiecu wyborczego” i „działanie na szkodę mieszkańców”.

– Jesteśmy zbulwersowani wprowadzeniem w naszym mieście opłaty, która stanowi dla nas ogromne obciążenie. Podczas spotkania z mieszkańcami dzielnicy Strzemieszyce w październiku 2008 roku pan prezydent stwierdził: „Moim staraniem będzie to, żeby konsekwencje tej inwestycji były jak najmniejsze i takie mam przemyślenia. Staram się o to, żeby tych konsekwencji było jak najmniej albo wręcz ich nie było.” Czy żądanie teraz opłat po kilka lub kilkanaście tysięcy to jest efekt tych starań? Dlaczego pan prezydent wprowadził mieszkańców w błąd? – pytali na wiecu członkowie stowarzyszenia.

– Niestety, opłata adiacencka dotyczy kilku tysięcy rodzin. Rodzin, które mieszkają od kilku pokoleń w jednym miejscu i teraz zostały zmuszone do płacenia daniny, na którą ich nie stać. Strzemieszyce to nie tereny inwestycyjne nad Pogorią, Panie Prezydencie. Czym innym jest budowa infrastruktury na nowych terenach inwestycyjnych, dopiero przewidzianych do budowy domów, a czym innym budowa kanalizacji w miejscach tradycyjnej zabudowy, która dotychczas funkcjonowała. Domagamy się odstąpienia od tej opłaty – mówili mieszkańcy Strzemieszyc.

Spotkanie w sprawie opłaty adiacenckiej w Strzemieszycach - for. AR
Spotkanie w sprawie opłaty adiacenckiej w Strzemieszycach – for. AR

W czasie spotkania pytano także prezydenta, dlaczego ten nie korzysta z opinii prawnej z listopada 2016 roku, przedstawionej przez Biuro Analiz Sejmowych, w której znajduje się zapis, „że organ wykonawczy gminy, czyli np. prezydent miasta może odstąpić od naliczania opłaty adiacenckiej, pomimo obowiązywania uchwały rady gminy, ustalającej stawkę tej opłaty”.

– Apelujemy do prezydenta o respektowanie zapisów ustawy o gospodarce nieruchomościami, które nakazywały wydanie decyzji w ciągu trzech lat od dnia stworzenia warunków do podłączenia nieruchomości do poszczególnych urządzeń infrastruktury technicznej albo od dnia stworzenia warunków do korzystania z wybudowanej drogi, jeżeli w dniu stworzenia tych warunków obowiązywała uchwała rady gminy. Dlaczego z wysyłaniem zawiadomień czekano do dnia, aż obowiązujący będzie przepis, że wystarczy wszcząć postępowanie w ciągu trzech lat? Przecież postępowanie było rozpoczęte przed otrzymaniem zawiadomienia, bo wykonywana była np. dokumentacja fotograficzna posesji. Apelujemy o umorzenie postępowań, dla których minął okres 3 lat od chwili zakończenia budowy kanalizacji – mówili mieszkańcy.

Głos zabrał także poseł Robert Warwas, który mówił o potrzebie wypracowania kompromisu w tej sprawie i wspominał, że w jego biurze można uzyskać pomoc prawną. Odpowiedział mu prezydent.

Spotkanie w sprawie opłaty adiacenckiej w Strzemieszycach - for. AR
Spotkanie w sprawie opłaty adiacenckiej w Strzemieszycach – for. AR

– Ubiegłoroczna nowelizacja PiS ustawy o opłacie adiacenckiej zdecydowanie pogorszyła sytuację mieszkańców, także Strzemieszyc. Za tą ustawą głosowali, m.in. pan poseł Robert Warwas i posłanka Barbara Chrobak. Dlatego bałamutnie zabrzmiały słowa posła Warwasa o chęci poszukiwania kompromisu – z jednej strony, a z drugiej – opowiadanie mieszkańcom, że prezydent miasta może odstąpić od naliczania opłaty. Pan poseł miał wszelkie możliwości, by realnie pomóc swoim wyborcom, zamiast tego – zagłosował za niekorzystną nowelizacją. Ale, co oczywiste, jestem otwarty na współpracę – mówił prezydent Zbigniew Podraza.

– Kwestie opłaty adiacenckiej wymagają indywidualnego rozpatrywania. W prawie tysiącu, z ok. czterech tysięcy przypadków, całkowicie odstąpiliśmy od jej naliczania. Oprócz tego – można ją rozłożyć na raty (10 lat), można się odwołać od decyzji i sądy, w uzasadnionych przypadkach, przyznają rację mieszkańcom. Warto też dodać, że najwięcej dotychczasowych przypadków w Dąbrowie Górniczej dotyczyło wzrostu wartości nieruchomości o ok. 3 zł na metrze kwadratowym. Czyli opłata wynosiła ok. 1,5 zł za m kwadratowy – podsumował.

Argumenty te nie przekonały jednak obecnych na spotkaniu mieszkańców, którzy zaapelowali do włodarza miasta, że chcą być traktowani tak samo jak mieszkańcy innych dzielnic i oczekują, że miasto odstąpi od tej opłaty.

– W naszym mieście są dzielnice, w których realizuje się inwestycje po kilkanaście milionów zł, budując parkingi, place zabaw, chodniki, a mieszkańcy nie ponoszą z tego tytułu żadnych opłat, chociaż budowana infrastruktura w wymierny sposób podnosi standard ich życia – mówili mieszkańcy.