Od piątku na terenie całego kraju obowiązuje stan zagrożenia epidemicznego. Ograniczenia z nim związane dotyczą bezpośrednio firm z branży gastronomicznej, rozrywkowej, turystycznej oraz tzw. galerii handlowych – obiektów handlowych o powierzchni powyżej 2000 m2.

Ulice praktycznie opustoszały. Zamknięte są placówki oświatowe i szkoły wyższe. Odwołane zostały wszystkie wydarzenia kulturalne, rozrywkowe i sportowe. Na drzwiach, tętniących do tej pory życiem, lokali gastronomicznych zawisły kartki z informacją o możliwości zamówień tylko w dostawie lub na wynos. Podobny los spotkał galerie handlowe, w których obecnie możemy zrobić zakupy tylko w sklepach spożywczych, drogeriach, czy działających w tych obiektach aptekach. Nie ominął on również targowisk, które w trosce o bezpieczeństwo mieszkańców, zostały zamknięte decyzją włodarzy miast.

Koronawirus trawi jednak także pozostałych handlowców. – Dzisiaj miałyśmy tylko 2 klientki. Od zeszłego tygodnia sklep świeci właściwie pustkami. Ludzie teraz chcą oszczędzić, a jedyne zakupy jakie robią to spożywcze. Każdy się boi. My też, tylko co z tego, jak za towar, lokal i inne opłaty trzeba zapłacić. Każdy patrzy na swoje. Najgorsze jest to, że nie wiadomo ile ta sytuacja potrwa. Już zastanawiam się czy nie zamknąć firmy, żeby przynajmniej nie zostać z długami, tylko co z moimi dziewczynami, które zatrudniam – mówi nam właścicielka jednego ze sklepów odzieżowych w Sosnowcu.

Problem dotyczy jednak nie tylko sklepikarzy. Handel to system naczyń połączonych. Żeby sklep coś sprzedał, jeżeli sam tego nie wyprodukuje, musi to kupić. – Od piątku urywają się nam telefony z pytaniami o możliwość zwrotu towaru i skorygowania faktury. To samo dotyczy sklepu internetowego. Ludzie zaczynają nam odsyłać towar, a my nie możemy im odmówić zwrotu gotówki, bo mogą przecież bez powodu zrezygnować w ciągu tych dwóch tygodni. Rozumiemy, że nikomu nie jest łatwo, ale my też mamy swoje zobowiązania. Producentów, szczególnie tych z zagranicy, nie interesuje co my zrobimy z ich towarem – relacjonuje właściciel miejscowej hurtowi, który prowadzi również sklep internetowy.

Przedsiębiorcy szukają pomocy. – Faktycznie jest to dla nas czas intensywnej pracy. Tzw. prawo umów, zarówno polskie, jak i międzynarodowe, przewiduje możliwość interwencji w takich sytuacjach. W imieniu naszych klientów prowadzimy już rozmowy z wynajmującymi, dostawcami i innymi kontrahentami, w celu renegocjowania warunków umów. Dotyczy to także rozmów z pracownikami. Szukamy rozwiązań, które uwzględniać będą interesy obydwóch stron, jednocześnie dobierając odpowiednie sposoby ich zabezpieczenia na przyszłość. Niestety, w razie braku woli porozumienia stron, konieczna może okazać się interwencja sądu. Działalność sądów została co prawda również czasowo ograniczona, nie dotyczy to jednak udzielania tzw. środków tymczasowej ochrony prawnej, które w tego typu sprawach niewykluczone, że będą konieczne – mówi Mateusz Siedlecki, partner firmy prawniczej Hi-LEGAL BUSINESS LAW FIRM, która specjalizuje się w obsłudze producentów i przedsiębiorców z sektora handlu.

Przedsiębiorcy muszą uświadomić sobie, że nawet w tak trudnej sytuacji, jaka nastała, należy patrzeć w przyszłość. – Nie jest to zadanie łatwe. Obronną ręką z kryzysu, który prawdopodobnie nas czeka, wyjdą jednak ci przedsiębiorcy, którzy właśnie w ten sposób patrzeć będą na swoich kontrahentów. Jak mówi stare polskie przysłowie „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Po tym, jak minie kryzys, nikt nie wróci do współpracy z kontrahentem, który zamiast okazać się prawdziwym partnerem biznesowym, respektować będzie bezwzględnie swoje prawa. Dlatego też aktualna sytuacja wymaga od nas (red. prawników i doradców biznesowych) wykazania się tzw. miękkimi kompetencjami – społeczną odpowiedzialnością i umiejętnością sprawnego zarządzania ryzykiem prawnym w działalności operacyjne w dobie zagrożenia kryzysem, zarówno po stronie dłużników, jak i wierzycieli – dodaje Małgorzata Werner, doradca biznesowy i mediator gospodarczy, współpracownik Hi-LEGAL BUSINESS LAW FIRM.

Rząd aktualnie pracuje nad wprowadzeniem rozwiązań dla przedsiębiorców. Jak dotąd decyzję o ogłoszeniu tych propozycji rządzący odraczają z dnia na dzień. W mediach przebijają się tylko pogłoski. Pojawiają się informacje o zawieszeniu ZUS, ułatwieniach w zwrocie podatku, nieoprocentowanych lub niskooprocentowanych zapomogach od Skarbu Państwa. Nic nie jest pewne. Sytuacja jest dynamiczna.