Ponad pięćset samochodów, tysiąc osób i mnóstwo dobrych emocji. 2 września z parkingu katowickiej strefy kultury wystartowała 11. edycja charytatywnego rajdu Złombol. W wyścigu do Kraju Basków nie zabrakło także ekipy z Zagłębia.

Złombol, czyli impreza charytatywna dla fanów motoryzacji i dalekich podróży, która cieszy się ogromnym uznaniem, nieprzerwanie od 2007 roku. W rajdzie, co roku, jadą żuki, fiaty, skody, tarpany, syreny, warszawy, polonezy, nyski i wiele innych, starych samochodów.

– To była spontaniczna decyzja. Wraz z kolegą, Jackiem, postanowiliśmy, że weźmiemy udział w tegorocznej edycji. W internecie znaleźliśmy samochód, ładę z 1992 roku, w dobrym stanie, która spełniała nasze oczekiwania – mówi Wojtek z sosnowieckiej załogi Łotr 2+2107.

Złombol - fot. archiwum prywatne
Złombol – fot. archiwum prywatne

Zadaniem i jednocześnie warunkiem uczestnictwa każdej załogi w wyprawie jest zebranie na poczet domów dziecka odpowiedniej kwoty.

– Pieniądze zbieramy od firm i osób prywatnych zainteresowanych wsparciem, w zamian za udostępnienie powierzchni reklamowej na naszym samochodzie. Naszymi sponsorami była firma: Tamtron, Elcyd i Oswag- mówi Wojtek. – Pieniądze dostają ośrodki z województwa opolskiego i śląskiego – dodaje.

Uczestnicy do Hiszpanii wyruszyli 2 września ze strefy kultury w Katowicach. Trasa wyprawy wiodła przez Czechy, Niemcy i Francję, aż do Hiszpanii. Do mety udało im się dojechać po pięciu dniach.

Złombol - fot. archiwum prywatne
Złombol – fot. archiwum prywatne

– Złombol to nie tylko wielka frajda, ale też okazja do wsparcia potrzebujących oraz możliwość odwiedzenia nowych miejsc. Podczas podróży udało nam się nawet wjechać na niemiecki tor Nürburgring, gdzie ścigaliśmy się z polonezem. Była to niezapomniana zabawa – dodaje Wojtek.

Złombol to setki przejechanych kilometrów, dobra zabawa i wzajemna pomoc. – Staraliśmy się jechać wszyscy razem, gdyby w razie problemów z autem móc sobie pomóc. Mieliśmy nawet specjalną aplikację, za pomocą której mogliśmy się kontaktować. Niestety, pomimo to, nie wszystkim udało się dotrzeć na metę – wspomina Wojtek. – Po drodze inni kierowcy mocno nam kibicowali, oklaskiwali, a także robili sobie zdjęcia. Nikt nie miał problemu ze starymi samochodami na drodze, które nie są tak szybkie, jak współczesne auta – dodaje.

Złombol - fot. archiwum prywatne
Złombol – fot. archiwum prywatne

Miasto Noja to jedynie cel geograficzny, bo tak naprawdę chodzi o dobrą zabawę, a przede wszystkim o pomoc dzieciom.

– W tym roku mamy pobity rekord z zeszłego roku. Zostajemy przy tym, aby pomóc dzieciom spełniać ich marzenia i upiększyć ich dzieciństwo. Dzięki wzrastającej co roku kwocie, którą udaje nam się uzyskać, wymyśliliśmy wycieczki i kolonie, aby dzieciaki mogły jechać w nowe miejsce. Dodatkowo, w tym roku rozpoczęliśmy program „Wyrównanie szans”, który pomoże wesprzeć młodzież, która wkrótce ma opuścić domy dziecka. Środki przeznaczone będą do podnoszenie ich kwalifikacji, które pomogą im w lepszym starcie w przyszłość – informuje  Martyna Kinderman-Tetzlaff, współorganizator.

Jak podkreślają organizatorzy wydarzenia, tegoroczna edycja była wielkim wyzwaniem. – Milion, który udało nam się zebrać w ubiegłym roku, pozytywnie nas mobilizował do dalszej pracy, żeby zebrać jeszcze więcej pieniędzy – mówi Martyna Kinderman. – Przez ten rok dużo się zmieniło. Zmieniliśmy naszą stronę internetową, wprowadziliśmy możliwość szybkiej wpłaty na konto – dodaje.

Organizatorzy wydarzenia, chociaż jeszcze nie zdradzają celu przyszłorocznego Złombola, zapowiadają, że będzie on równie ciekawy i urozmaicony, co trasy z lat poprzednich.

– O ile będzie taka możliwość, kupimy w przyszłym roku większy samochód, aby tym razem zabrać rodzinę i ruszamy w drogę – mówi zgodnie ekipa Łotra 2+2107.