Od stycznia o ponad 10 proc. wzrosły ceny wody i odprowadzania ścieków. Przyczyną jest skokowe podwyższanie przez rząd płacy minimalnej, czego skutkiem jest konieczność rezygnacji z dopłat z miejskiej kasy do wody i odprowadzania ścieków.

Wraz z nowym rokiem i wzrostem płacy minimalnej, samorząd Sławkowa, ale również wielu innych miast w całej Polsce, musiał przeprowadzić wymagane przepisami prawa regulacje płacowe. Ich efektem stała się konieczność rezygnacji z dopłat z miejskiej kasy do wody i odprowadzania ścieków. Niemożliwe stało się utrzymanie poziomu cen, który deklarowany był jeszcze w 2018 roku.

Do ceny każdego metra sześciennego zużytej wody przez mieszkańca urząd dopłacał do końca ubiegłego roku 60 groszy. W przypadku ścieków było to 90 groszy. Operując kwotami brutto, mieszkańcy zapłacą teraz 65 groszy więcej za metr sześcienny wody i 97 groszy więcej za metr sześcienny ścieków.

Pierwsza podwyżka, również średnio rzędu 10 proc. nastąpiła w połowie ubiegłego roku. – Przyczyną tego stanu rzeczy są niestety kolejne obciążenia, narzucane samorządom przez administrację rządową, nie do przewidzenia w 2018 roku. Od tego czasu o ponad 23 proc. wzrosły koszty związane tylko z podniesieniem płacy minimalnej – argumentuje Rafał Adamczyk, burmistrz Sławkowa.

Co więcej, jak się okazuje, w przypadku części pracowników pensje wzrosły o ponad 30 proc., ponieważ rząd wyłączył z najniższego wynagrodzenia dodatek stażowy.

– Jeśli dołożyć do tego wszystkiego obserwowany w Polsce wzrost cen towarów i usług związanych z prowadzeniem gospodarki wodno-ściekowej, widać wyraźnie, z jakimi dodatkowymi i nieprzewidywanymi wcześniej kosztami musimy się mierzyć. Niestety, gdyby nie te czynniki, niezależne przecież od samorządów, moglibyśmy utrzymać ceny na poziomie takim, jak obowiązywały w drugiej połowie ubiegłego roku – dodaje burmistrz Sławkowa.