Świat, który znał runął 13 marca 2015 roku. Wtedy, 16-letni Kamil Garwol usłyszał diagnozę – guz pnia mózgu. Lekarze dawali mu trzy miesiące życia, a on pokazał im, że wola walki i ogromna chęć życia może zdziałać cuda. Nie narzeka i od prawie trzech lat, z niezachwianą wiarą, walczy z nierównym przeciwnikiem.

Kamil mieszka w Strzemieszycach, kocha sport, szczególnie rower, na którym jeździł wyczynowo. Właśnie tego brakuje mu teraz najbardziej. Teraz, kiedy leży w jednym z katowickich hospicjów i walczy o życie. A bardzo pragnie żyć.

Walkę rozpoczął w marcu 2015 roku, kiedy w wieku 16 lat usłyszał diagnozę – nieoperacyjny, złośliwy guz mózgu. Wraz z diagnozą usłyszał coś jeszcze. Lekarze powiedzieli mu, że przed nim tylko trzy miesiące życia. Kamil nie zamierzał się jednak poddać i od prawie trzech lat walczy z chorobą.

Kamil w trakcie chemioterapii, 2015 rok - fot. archiwum prywatne
Kamil w trakcie chemioterapii, 2015 rok – fot. archiwum prywatne

Leczenie rozpoczął od chemioterapii i radioterapii. Trwało to 9 miesięcy. Niestety zastosowane leczenie nie przyniosło żadnej poprawy, co więcej guz się powiększył, a Kamil czuł się coraz gorzej. Nie jadł samodzielnie prawie dwa miesiące i był częściowo sparaliżowany.

– W styczniu 2016 roku podjąłem decyzję o zaprzestaniu chemioterapii, która bardzo mnie wymęczyła. Przeszedłem pod opiekę hospicjum domowego. Korzystałem ze wszystkiego, co zalecają lekarze. Ale to nie pomogło, postanowiłem więc skorzystać z metod niekonwencjonalnych. Jedną z nich jest właśnie terapia olejem CBD, o którym dużo czytałem w internecie – wspomina Kamil.

Jak mówi, z miesiąca na miesiąc czuł się coraz lepiej. Na tyle dobrze, że w maju 2016 roku wstał z wózka inwalidzkiego i zaczął normalnie funkcjonować. We wrześniu wrócił do szkoły. Guz malał, a terapia przynosiła efekty. W styczniu tego roku, chłopak, któremu w 2015 roku lekarze dawali trzy miesiące życia, jeździł na nartach.

Niestety w maju 2017 roku poczuł się gorzej. Choroba znów dała o sobie znać. Słabł, a guz się powiększył o 2 mm. Ale Kamil nie zamierza się poddać. Chociaż zdarzały się momenty krytyczne, kiedy lekarze mówili, że to koniec on wciąż walczy i wierzy, że uda mu się wyjść z tej walki zwycięsko. Bo ten niezwykły nastolatek pragnie żyć, spełniać marzenia, których ma tak wiele.

Odwiedziłam go w środę, 13 grudnia w katowickim hospicjum Cordis, gdzie trafił dzień wcześniej. Od razu wiedziałam, że to ktoś o niezwykłej sile charakteru i ogromnej woli walki. Okazało się także, że to osoba z świetnym poczuciem humoru. Kiedy zapytałam go jak znosi chorobę, odpowiedział mi przekornie – „Bardzo dobrze, teraz odpoczywam. Piję, jem co chcę, korzystam z internetu do woli”.

Kamil przed chorobą, 2014 rok - fot. archiwum prywatne
Kamil przed chorobą, 2014 rok – fot. archiwum prywatne

Kamil ma to co najważniejsze, wolę walki, ale potrzebne mu także wsparcie. Miesięczny koszt kuracji olejami CBD to kwota około 5 tys. zł. Chciał odciążyć rodziców i zorganizował akcję na Zrzutka.pl „Wygrać z glejakiem” (TUTAJ), gdzie można wpłacać na jego konto pieniądze.

Jest także podopiecznym Fundacji Iskierka, każdy może go wspomóc przekazując 1 procent podatku na konto 61 1050 0099 6781 1000 1000 0460 z dopiskiem Kamil Garwol.

– Chciałbym znów pojeździć na rowerze, bardzo mi tego brakuje. Ja bardzo pragnę żyć i mam nadzieję, że dzięki ludziom dobrej woli mi się uda – podsumowuje Kamil.