W Dąbrowie Górniczej, tuż obok PKZ, mieści się centrum diagnostyki i terapii In Corpore. To tu rodzice przywożą swoje chore dzieci na zajęcia rehabilitacyjne. Tyle, że czasami na 3. piętro muszą je wnosić na rękach, bo zarządca budynku nie potrafi sobie poradzić z ciągle psującą się windą.

W trzypiętrowym budynku przy ulicy Skibińskiego swoją siedzibę ma dąbrowski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia, mieści się tu także przychodnia, poradnie zdrowia, apteka oraz centrum diagnostyki i terapii In Corpore. Budynek często odwiedzany jest więc przez osoby chore, starsze i niepełnosprawne. Problem w tym, że czasami nie mogą się dostać na wyższe piętra budynku, bo znajdująca się tu winda ciągle się psuje. Co gorsza, zarządca, czyli MZBM, nie potrafi sobie poradzić z problem.

– Do In Corpore przychodzę na zajęcia rehabilitacyjne z córką, która jeździ na wózku. Wie pani jaki to dla mnie stres i ból, jak muszę ją wnosić na 3. piętro po tych schodach. Ja już tracę siły, nie jestem najmłodsza, a tak bardzo zależy mi na tych zajęciach, bo widzę u córki poprawę. Jak można przez tyle czasu nie zająć się tym problemem. Ci urzędnicy MZBM nie mają za grosz empatii – mówi jedna z mam (dane personalne do wiadomości redakcji).

„Brak empatii i czysta ludzka złośliwość”

W ubiegłym roku rodzice dzieci uczęszczających na zajęcia do In Corpore napisali list do prezydenta Zbigniewa Podrazy z prośbą o interwencję w tej sprawie. W piśmie tym wyrazili także swój sprzeciw wobec bierności MZBM-u.

„Działania, a w tym przypadku ich brak, przez pańskich podwładnych z MZBM-u dotyczące windy dla niepełnosprawnych znajdującej się przy budynku przy ul. Stanisława Skibińskiego 1 wynikające z braku empatii, indolencji, niewiedzy lub czystej ludzkiej złośliwości narażają nasze dzieci, a pośrednio nas, na dodatkowy stres i ból. Każdego dnia, przychodząc do In Corpore, zastanawiamy się, czy winda będąca własnością i pod techniczną opieką MZBM-u będzie w stanie bez jakiegokolwiek problemu przetransportować nasze dzieci, które w wielu przypadkach korzystają z wózków inwalidzkich, parapoidów lub innych urządzeń wspomagających tak prozaiczną dla wielu z nas czynności, czyli chodzenie. I tu zderzamy się z naszą cudowną rzeczywistością, związaną z traktowaniem osób niepełnosprawnych – winda jest permanentnie nieczynna lub jej stan techniczny nie pozwala na jej prawidłowe użycie. W związku z tym jakże przykrym i uwłaczającym dla nas faktem jest to, że my, rodzice, zmuszeni jesteśmy wnosić nasze pociechy w różnym wieku i wadze na ostatnie 3. piętro budynku, będącego własnością miasta a zarządzanego przez MZBM-u” – czytamy w liście.

Rodzice podkreślili także, że dzieci przenoszone po schodach na rękach, narażane są dodatkowo na infekcje, ponieważ na dole mieszczą się przychodnie, a każda infekcja dla wielu z nich wiąże się z zaprzepaszczeniem dotychczasowych, wypracowanych z trudem i niejednokrotnie w bólu postępów w rehabilitacji.

Problemy z instrukcją obsługi?

Na list odpowiedział w tamtym czasie zastępca prezydenta Damian Rutkowski, który sugerował, że do problemów z windą doprowadzają sami użytkownicy „nie zapoznając się z instrukcją obsługi”.

„Jazda platformą dźwigową odbywa się poprzez konieczność stałego nacisku na przycisk jazdy z oznaczeniem wybranego piętra. Dla bezpieczeństwa drzwi są ryglowane. Bezpieczeństwo – przycisk Stop. Jego przyciśnięcie powoduje natychmiastowe zatrzymanie platformy dźwigowej (nawet między piętrami). Brak odblokowania w ciągu kilku minut powoduje trwałe jej zablokowanie” – czytamy w odpowiedzi.

Rutkowski poinformował wówczas, że nie ma w budżecie miasta środków na nową windę i do dziś się one nie znalazły.

– Zleciliśmy audyt platformy, którego przeprowadzenia podjęła się jedna z czołowych firm zajmujących się montażem i obsługą wind. Wyniki audytu wykażą, czy możliwa jest modernizacja obecnej platformy i jej interfejsu czy jednak konieczna będzie wymiana urządzenia na nowe. Jeśli okaże się, że modernizacja jest możliwa, będziemy starali się zmodyfikować platformę w taki sposób, aby jej obsługa była podobna do obsługi tradycyjnych wind osobowych. Jeśli jednak okaże się, że modernizacja nie jest możliwa albo jej koszty przewyższą wymianę urządzenia na nowe, będziemy starali się znaleźć środki, które w przyszłości pozwolą raz na zawsze rozwiązać problem platformy – mówi Bartosz Matylewicz, rzecznik UM w Dąbrowie Górniczej.

„Niech miasto zaoszczędzi na zbytkach”

Radna Katarzyna Zagajska, która w październiku złożyła interpelację w tej sprawie, taką odpowiedź uważa za lekceważącą.

– Koszt naprawy windy to około 550 tysięcy złotych. Trudno mi zrozumieć pojawiające się informacje, że brakuje środków na tę inwestycję. Podczas każdej sesji jest tyle przesunięć w budżecie, że gdyby pochylić się nad problemem, można z pewnością wyasygnować odpowiednią kwotę. Wystarczy sobie przypomnieć, że zaledwie w ubiegłym roku kilkanaście kroków dalej, na Placu Wolności, stał pawilon wystawowy z okazji 100-lecia miasta. Dziś smutna, złożona konstrukcja leżakuje na terenie Fabryki Pełnej Życia. Takich wydatków jest w mieście wiele. Pewnie gdyby zaoszczędzić na tego typu „zbytkach”, wystarczyłoby na priorytetowe kwestie – podsumowuje radna.