Za nami pierwszy odcinek nowego sezonu „Kuchennych Rewolucji”. Tym razem Magda Gessler odwiedziła sosnowiecką pizzerię „Sale&Pape”.

W inauguracyjnym odcinku 16 edycji „Kuchennych Rewolucji” podziwiać można było przemianę sosnowieckiej restauracji Sale&Pepe. Lokal prowadzony przez Dawida i jego partnerkę Dorotę specjalizował się we włoskiej kuchni. Początkowo interes szedł parze dobrze. Pizza z opalanego drewnem pieca zyskała swoich sympatyków.

Niestety, pomimo swoich ambicji, właściciel był przemęczony, często bywał rozdrażniony i nie miał do nikogo zaufania, a jego pizzeria zaczęła być w coraz gorszej kondycji. O pomoc Magdę Gessler poprosili nie właściciele, a jedna z klientek „Sale & Pepe”.

Kuchenna rewolucjonistka, po spróbowaniu kilku potraw, m.in. pizzy, sałatek, lasagne bolognese – uznała, że nie jest tak źle, a zarówno właściciel, jak i jego pomocnik mają talent. Kłopoty zaczęły się, kiedy restauratorka zaczęła przeglądać produkty, które używane są do produkcji dań przyrządzanych w lokalu.

Królowa polskiej gastronomii od razu była bezlitosna i wytknęła właścicielowi, że zabiera się za coś, na czym się nie zna. Wówczas padło legendarne już pytanie: „Dlaczego trujesz ludzi?”. W trakcie rewolucji doszło do wielu spięć pomiędzy właścicielem a kuchenną reformatorką, przez co dalsze losy rewolucji stały pod znakiem zapytania.

Na szczęście udało się pomyślnie przeprowadzić ją do końca. W trakcie trzydniowej metamorfozy Magda Gessler, zmieniła nie tylko menu, ale także wystrój oraz nazwę. W wyniku metamorfozy lokal zmienił nazwę na „Il Pino”, która ma nawiązywać do historii miasta, ale także nowego wystroju.

Na finałową kolację restauracja „Il Pino” zaserwowała krem ze smażonej papryki i pomidorów, karkówkę z warzywami oraz pizzę z pulpetami. Wcześniej jednak, w ramach promocji, zaserwowała mieszkańcom pizzą na zakwasie z ogórków kiszonych z…pasztetem. Goście byli zachwyceni tym połączeniem.

Jednak prawdziwy test miał nadejść wraz z ponownym pojawieniem się Magdy Gessler, która odwiedziła restaurację po 4 tygodniach. Okazało się wówczas, że młody właściciel zrezygnował z pomocy swojego pomocnika, którego podczas pierwszej wizyty chwaliła pani Magda. Mimo to, właściciele zdali test, a restauratorka przyznała, że wciąż trzymają dobry poziom.