W Czeladzi uchwalono budżet miasta na 2018 rok. – Ten budżet pod każdym względem jest rekordowy – podkreśla burmistrz Zbigniew Szaleniec.

Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Czeladzi radni przyjęli budżet na 2018 rok. W głosowaniu udział wzięło 21 osób. Za jego przyjęciem zagłosowało 18 radnych, a trzech było przeciwko.

– Budżet na 2018 rok jest pod każdym względem rekordowy. Dochody miasta zaplanowane są na najwyższym w historii Czeladzi poziomie ponad 162 mln zł – podkreśla burmistrz Zbigniew Szaleniec. – Przypomnę, że jak obejmowałem funkcję burmistrza w 2014 roku, dochody i wydatki miasta wynosiły nieco ponad 97 mln zł – dodaje.

W budżecie na przyszły rok na inwestycje zaplanowano prawie 43 mln zł. – To więcej niż wydano na ten cel przez całą poprzednia kadencję. Warto zaznaczyć, że ponad połowę tych środków chcemy pozyskać z środków unijnych – przekazał burmistrz Czeladzi.

„To wyjątkowy budżet”

Jak budżet na 2018 rok oceniają czeladzcy radni? – Budżet na rok 2018 oceniam bardzo dobrze. To wyjątkowy, bo ostatni, jaki przyjmuje Rada Miejska w tej kadencji. Co więcej, to największy budżet w historii naszego miasta. Rozpoczynając naszą kadencję, budżet wynosił 97 mln zł, dziś wynosi on ponad 162 mln. zł. W stosunku do wydatków majątkowych w roku 2014, które wynosiły 2 mln zł, w projekcie budżetu 2018 przewidzieliśmy wydatki majątkowe na poziomie 42 mln zł, co oznacza, iż przyszły rok z całą pewnością będzie rokiem wielkich inwestycji i kolejnych zmian w naszym mieście. Zdaję sobie jednak sprawę, że potrzeby i oczekiwania mieszkańców są coraz większe, a dochody bieżące ciągle pozostają na dość skromnym poziomie. Ogromne inwestycje, z którymi mamy do czynienia obecnie, z całą pewnością będą procentować w przyszłości. Musimy jednak na to cierpliwie poczekać. Dziś zrobiliśmy co tylko możliwe, by budżet na ostatni rok naszej kadencji był jak najlepszy – oceniła radna Patrycja Juszczyk.

„W gminnej kasie widać już dno”

Opozycja dostrzega jednak wady i nie jest tak optymistycznie nastawiona, jak pozostali radni. – Budżet, choć nie jest zrównoważony, to pozornie prezentuje się dobrze. Niemal 160 mln zł to bardzo dużo i niewątpliwie byłby to powód do dumy, gdyby nie to, że już dziś wiadomo, że zostanie wykonany na poziomie o około 30 mln zł niższym. Oznacza to, że będzie gorszy niż tegoroczny. Przyczyny są dwie i obie leżą po stronie dochodów. Po pierwsze, burmistrz założył, że dokona sprzedaży nieruchomości za 18,5 mln zł. Teoretycznie jest to możliwe, ale trzeba pamiętać, że tereny, o których zapewne myślał, nie są do transakcji właściwie przygotowane. Oznacza to, że potencjalne ceny transakcyjne będą relatywnie niskie, oby nie takie jak przy ul. Będzińskiej. Po drugie, w budżecie przewidziano rekordowe dochody pochodzące z dotacji unijnych (21,5 mln zł). Część przewidzianych inwestycji nie odpowiada warunkom umożliwiającym pozyskanie dofinansowania. Ponadto nie ogłoszono jeszcze wszystkich konkursów i dopiero w trakcie roku dowiemy się o jakie będzie można się ubiegać. Po 3 latach beztroskiego szastania pieniędzmi, w gminnej kasie widać już dno. Do takiego wniosku można dojść po analizie projektu budżetu na rok 2018 – skomentował radny Kamil Kowalik.