Rząd przyjął projekt ustawy „Mama 4+”, która wprowadza tzw. matczyne emerytury. Dzięki nowym przepisom osoby, które wychowały co najmniej czworo dzieci i nie posiadają niezbędnych środków utrzymania, uzyskają prawo do otrzymania świadczenia.

Ustawa ma prorodzinne znaczenie. Ma ona zapewnić dochód osobom w rodzinach wielodzietnych, które zrezygnowały z zatrudnienia lub go nie podjęły ze względu na wychowywanie dzieci.

– Praca wykonywana przez mamy to praca na czas nieokreślony. Rodzina to wielka praca i wielkie poświęcenie, ale też wielka radość – tłumaczył na konferencji prasowej Mateusz Morawiecki, premier RP.

Według założeń ustawy, świadczenie Mama 4+ wynosić będzie tyle, ile minimalna emerytura. Osoby pobierające emeryturę niższą niż minimalna emerytura, to świadczenie będzie wyrównaniem do tej kwoty.

– Matczyne emerytury będą przyznawane tylko osobom, które nie mają innych źródeł zarobkowych, czyli takim, które nie pracują, nie mają innych źródeł zarobkowych i znajdują się w najtrudniejszej, dramatycznej sytuacji materialnej – mówi Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej.

O świadczenie będą mogły ubiegać się osoby, które nie posiadają niezbędnych środków do życia i osiągnęły wiek emerytalny. W przypadku kobiet to 60 lat, mężczyzn – 65 lat. Szacuje się, że ok. 65 tys. kobiet, które nie mają prawa do emerytury lub renty otrzyma rodzicielskie świadczenie Mama 4+.

Tzw. matczyne emerytury mają być wypłacane od 1 marca 2019 roku. Na realizację programu Mama 4+, w tym roku przeznaczono 801,3 mln zł. W ciągu najbliższych dziesięciu lat dodatkowe emerytury dla matek co najmniej 4 dzieci mają kosztować budżet państwa około 11 mld złotych.