Od kilkunastu lat jest obecna na scenie. Śpiewa, komponuje, piszesz teksty. Wystąpiła na Festiwalu w Opolu, uświetniła także wiele gali charytatywnych. W lipcu 2015 roku wydała swoją debiutancką płytę w wersji akustycznej. Ewelina Binkowska – wokalistka z Będzina.

Anna Rykulska: Na scenie jesteś już długo. Jak w ogóle zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?

Ewelina Binkowska: Kiedy miałam 9 lat, tata podarował mi maleńki amatorski keybord dla dzieci, na którym zaczęłam ze słuchu grać różne melodie. Później zauważyłam u koleżanki pianino. Tak się nim zainteresowałam, że namówiłam rodziców, aby zapisali mnie do Szkoły Muzycznej w Będzinie. Później dostałam się do Szkoły Muzycznej II stopnia w Bytomiu. W szkołach główny nacisk kładziony był na instrument, a mnie zawsze bardziej ciągnęło do śpiewania i tak, mając lat 18, pojechałam na mój pierwszy duży Festiwal Kolęd i Pastorałek, na którym otrzymałam wyróżnienie.

Później było jeszcze kilka innych, na których zawsze udawało mi się coś wygrać. W 2009 roku przyszedł czas na najważniejszy, czyli Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu, na którym wystąpiłam w kategorii debiuty wraz z zespołem Strefa. Zawsze jednak czułam niedosyt namacalnego dowodu potwierdzającego moje umiejętności i jednocześnie zawód. Dlatego złożyłam do ZASP w Warszawie podanie o możliwość zdawania egzaminu eksternistycznego dla wokalistów w dziedzinie artysta estrady. Egzamin zdałam i mogę o sobie mówić, że jestem piosenkarką z państwowym dyplomem.

Śpiewasz, komponujesz, piszesz teksty. Co Cię inspiruje?

Inspiruje mnie życie, doświadczenia zarówno moje, jak i te z otoczenia, ale zawsze opisuję to, co czuję i co chcę powiedzieć, bez względu na to, czy jeden utwór będzie bardziej, a
drugi mniej prosty w przekazie.

W lipcu 2015 roku wydałaś swoją debiutancką płytę w wersji akustycznej „Wiem, czego chcę”, na której teksty i muzyka w większości są Twojego autorstwa. Która z piosenek na tej płycie jest dla Ciebie najważniejsza?

Wszystkie utwory są dla mnie ważne, ponieważ przekazuję w nich w jakimś stopniu swoje doświadczenia bądź osób mi bliskich. Każde z innego etapu życia i z każdym łączy mnie jakiś sentyment, więc nie potrafię wybrać. Mogę tylko dodać, że jeden z nich opowiada historię moją i mojego męża.

W tym roku ukazał się Twój nowy singiel „Jesteś przy mnie”. Opowiedz o pracy nad nim.

Z reguły wygląda to tak: jak tylko pojawia mi się w głowie jakiś motyw, od razu siadam przy pianinie i zaczynam to grać, przy okazji tworząc zapis w nutach. Jak nie mam przy sobie pianina, wyciągam telefon i szybko nagrywam, nucąc sobie. Jeśli chodzi o tekst, to często już grając układam jakieś frazy, które czuję albo o których chcę w tej piosence powiedzieć. Następnie jadę do studia, gdzie nagrywam to wszystko i tak powstaje utwór. Tak też powstał singiel „Jesteś przy mnie”.

Oczywiście w ramach posiadanych finansów można rozbudować utwór w taki sposób, że pojawią się w nim inne instrumenty, a nawet cała orkiestra, co bez pomocy wytwórni jest bardzo trudne. Produkcja takiego utworu może kosztować tyle co zagraniczne wczasy, ale również tyle co nowy samochód. Mnie, póki co, stać na to pierwsze, więc w takim budżecie staram się mieścić (śmiech). Teledysk to następny etap, który również w zależności od zasobów finansowych może różnie wyglądać.

Ja z mojego teledysku jestem zadowolona, bo mam świadomość, ile on mnie kosztował, a ile kosztują teledyski bardzo znanych polskich artystów finansowanych przez wytwórnie. Poza tym fakt, że w miesiąc, bez wielkiej promocji w mediach, ma już kilkadziesiąt tysięcy odsłon i mnóstwo pozytywnych komentarzy, dodaje mi motywacji do pracy nad kolejnymi.

Udzielasz się także charytatywnie. Ostatnio można było Cię usłyszeć na dobroczynnej gali bokserskiej „W samo serce”. W jaki sposób odnajdujesz równowagę pomiędzy muzyką, a innymi obowiązkami i życiem prywatnym?

Choć nie należy to pytanie do moich ulubionych, to dziękuję ci za nie, bo dotyczy ważnych kwestii. Udzielam się charytatywnie od wielu lat i nie bardzo lubię o tym mówić. Uważam, że jeśli tylko wolny czas nam na to pozwala i możemy komuś choć trochę pomóc i sprawić przyjemność, wykorzystując jakieś nasze zdolności czy możliwości, to dlaczego z nich nie skorzystać w szlachetnym celu?

Dla mnie wdzięczność w oczach drugiego człowieka jest bezcenna. Poza tym każdy z nas powinien zdawać sobie sprawę z tego, że być może nie zawsze będzie w tym miejscu, w którym jest teraz. Być może nie zawsze będzie mieć zdrowie czy pieniądze na piękne, wygodne życie i wtedy może również potrzebować będzie pomocy. I czy wtedy ktoś się zjawi? Różnie bywa.

Gala bokserska „W samo serce” była ciekawą inicjatywą w szczytnym celu, a jej organizatorom, zwłaszcza Markowi Kopczackiemu dziękuję za zaproszenie i
gratuluję realizacji tego przedsięwzięcia.

Jeśli chodzi o równowagę, to oczywiście gdy gasną światła na scenie i wszystko wokół cichnie, wracamy do rzeczywistości w postaci codziennych obowiązków. Czasami, zwłaszcza po dużych koncertach, ciężko jest się przestawić w jednej chwili i wtedy ważne jest, żeby mieć obok siebie kogoś, kto w razie czego pomoże. Kogoś, do kogo warto wracać z tej sceny.

Życie prywatne jest bardzo ważne, bo młodość, kariera i wszystko co się z tym wiąże, kiedyś przeminie, a wtedy zawsze pozostaje nam jeszcze największa wartość, jaką jest rodzina. W moim życiu ogromną rolę odgrywa mój mąż, z którym bardzo dobrze się rozumiemy i wspieramy w życiu prywatnym i zawodowym. Zapewne pomaga w tym fakt, że również jest artystą (aktorem), jak i to, że mamy podobne wartości.

Twoje plany na przyszłość? Czego możemy spodziewać się muzycznie?

Niedługo będzie można usłyszeć piosenkę świąteczną, którą niedawno nagrałam. Tym razem będzie to znany utwór Judy Garland.

A co dalej? Wiesz, jest takie powiedzenie, że „jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to opowiedz mu o swoich planach na przyszłość”. Dlatego nie chcę niczego zakładać, po prostu staram się ciągle działać i rozwijać muzycznie, bo wtedy czuję, że się spełniam, a jeśli to co robię, znajduje choć wąskie grono odbiorców, to znaczy, że warto to robić dalej.