O historii 23-letniego Dawida, który od dziecka jest uwięziony we własnym mieszkaniu, a od świata i minimalnej samodzielności oddziela go przeszkoda nie do pokonania – strome schody, pisaliśmy we wrześniu. Po naszej publikacji coś się zmieniło, ale to dopiero początek.

Dawid mieszka w jednym z bloków przy ulicy Narutowicza w Sosnowcu i od dziecka jest w nim uwięziony. Porusza się na wózku inwalidzkim i nigdy bez pomocy rodziny nie opuścił mieszkania. Przeszkodą są strome schody i brak podjazdu przed jego blokiem, a koszty jego budowy przerastają możliwości finansowe Dawida i jego rodziny.

Walkę o podjazd dla wózków inwalidzkich rozpoczął już kilkanaście lat temu sąsiad Dawida, który chorował na stwardnienie rozsiane. W 2000 roku, jak wspomina mama 23-latka, sąsiad otrzymał decyzję z wydziału architektury Urzędu Miejskiego na wybudowanie pochylni. Niestety, była ważna tylko do 2001 roku. Przepadła, ponieważ, jak twierdzi mama Dawida, spółdzielnia Sokolnia, która w tamtym okresie administrowała budynkiem, zwlekała z załatwieniem tej sprawy. W efekcie przepadły także środki z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Sąsiad Dawida umarł, a walkę kontynuowali rodzice chłopca do czasu, kiedy ten nie osiągnął pełnoletniości i sam nie zaczął batalii o godne życie. Niestety, bez rezultatu, a sytuacja z każdym rokiem staje się poważniejsza. Rodzice 23-latka są coraz starsi i nie mają sił dźwigać mężczyzny, który bez ich pomocy nie może opuścić mieszkania, nie może zrobić zakupów w sklepie osiedlowym, czy kupić leków w aptece.

O sprawie 23-latka pisaliśmy we wrześniu ubiegłego roku. Po naszej publikacji do Dawida zgłosił się architekt Tomasz Moskalewicz, który zaoferował, że wykona projekt podjazdu przed jego blokiem.

– Po przeczytaniu historii Dawida, postanowiłem, że pomogę. Nie obyło się bez przeszkód, ponieważ przez ten teren przebiega sieć ciepłownicza i latarnia. Aczkolwiek się udało i dokumentacja projektowa podjazdu jest już gotowa. To konstrukcja stalowa o długości 26 metrów – mówi Tomasz Moskalewicz, autor projektu.

– Po latach bezskutecznej walki zaczęłam już tracić nadzieję, dlatego cieszę się bardzo, że w końcu coś się w tej sprawie ruszyło. Jestem bardzo wdzięczna panu Tomaszowi za pomoc, ale to dopiero pierwszy krok do celu, a droga jest jeszcze długa – mówi pani Ania, mama Dawida.

Obecnie rozpoczęła się walka o zebranie potrzebnych funduszy na wykonanie podjazdu. Jak wyliczył architekt chodzi o kwotę około 60 tys. zł netto.

– Zamierzamy ubiegać się o dofinansowanie do tego przedsięwzięcia ze środków PEFRON-u. Wniosek jest już gotowy. Jak nas poinformowano, na budowę pochylni można uzyskać 20 tys. zł. W naszej klatce mieszka jeszcze jedna osoba niepełnosprawna, która również złoży wniosek o takie dofinansowanie, więc może uda się tych środków więcej pozyskać. Zobaczymy, jak będzie. Mam też nadzieję, że uda się nam znaleźć firmę, która wykona ten podjazd za rozsądną cenę – dodaje pani Ania.

Obecnie blokiem zarządza wspólnota mieszkaniowa, niestety nie jest w stanie wspomóc finansowo budowy podjazdu, ponieważ nie tak dawno była robiona termomodernizacja budynku, na którą wzięto kredyt.

– Ten podjazd zmieniłby moje życie i mojej rodziny. Od niedawna mamy taki ładny skwerek przed blokiem, chciałbym móc samodzielnie wydostać się z mieszkania i po prostu posiedzieć ze znajomymi przed blokiem. Mam nadzieję, że w końcu uda się wybudować ten podjazd – podsumowuje Dawid.