W Dąbrowie Górniczej ściga się mieszkańców za opłatę adiacencką, czyli tak zwany łatwy pieniądz. Po głośnych protestach mieszkańców, do biura Rady Miejskiej trafił podpisany przez prezydenta Zbigniewa Podrazę projekt uchwały likwidującej tę opłatę. – Prezydent mógł zareagować już w 2015 roku, gdy obniżaliśmy stawkę opłaty – komentuje jedna z radnych.

W 2008 roku ówcześni radni wprowadzili na terenie miasta opłatę adiacencką, co więcej zdecydowali, że będzie ona wynosiła 50 procent różnicy między wartością nieruchomości przed wybudowaniem urządzeń infrastruktury technicznej, a wartością, jaką nieruchomość ma po ich wybudowaniu. Jest to maksymalna dopuszczalna stawka.

Co to oznacza dla części mieszkańców? Ogromne kłopoty finansowe. Warto dodać, że ustawa o gospodarce nieruchomościami nie nakłada na gminę obowiązku wprowadzenia opłaty adiacenckiej. Co ciekawe, w innych miastach naszego regionu nie obowiązuje ona w ogóle.

Dlatego też kiedy miasto wystawiło rachunki mieszkańcom, ci byli przerażeni, ponieważ zostali zobligowani do zapłacenia nawet po kilka tysięcy złotych. W zależności od wielkości działki i kubatury domu. Niestety, wielu z nich po prostu na to nie stać.

W 2015 roku, po protestach mieszkańców, Rada Miejska zmniejszyła opłatę adiacencką do 3 procent. Tyle tylko, że część mieszkańców, dalej obowiązuje stawka 50 proc. Co więcej, w ostatnim czasie, do części mieszkańców „zielonych” dzielnic wpłynęły pisma o wszczęciu postępowania w tej sprawie. Co wywołało głośny sprzeciw dąbrowian, którzy twierdzą, że nie stać ich na „płacenie miastu daniny”.

Pod koniec stycznia mieszkańcy po raz kolejny zaapelowali do prezydenta Zbigniewa Podrazy o odstąpienie przez miasto od tej opłaty. Warto także wspomnieć, że we wtorek, 20 lutego radni Jerzy Reszke, Katarzyna Zagajska i Grzegorz Jaszczura złożyli projekt uchwały o unieważnieniu uchwały dotyczącej ustalenia stawki i poboru opłaty adiacenckiej z 2008 roku.

Dwa dni później, w czwartek, 22 lutego prezydent Zbigniew Podraza przedłożył Radzie Miejskiej podobny projekt, który zakłada całkowite uchylenie obowiązującej do tej pory uchwały, a tym samym likwidację podstaw do nakładania opłaty adiacenckiej. Aby to umożliwić, projekt zakłada wejście w życie uchwały ze wsteczną mocą obowiązywania od 30 lipca 2008 roku, czyli dnia, kiedy po raz pierwszy mogła mieć zastosowanie uchwała ustalająca wysokość tej opłaty w Dąbrowie Górniczej. W tej sprawie ma zostać zwołana nadzwyczajnej sesja Rady Miejskiej, podczas której projekt uchwały trafi pod głosowanie radnych.

– W ubiegłym roku Sejm RP podjął się nowelizacji ustawy o gospodarce nieruchomościami. Pokładałem w tym ogromne nadzieje. Liczyłem, że ustawodawca doprecyzuje kiedy i w jakich sytuacjach samorządy mogą odstąpić od nakładania opłaty adiacenckiej. Niestety, rozwiązania przyjęte przez posłów i senatorów zdecydowanie pogorszyły sytuację mieszkańców objętych procedurą związaną z ustaleniem opłaty adiacenckiej. Z czasem w tej kwestii osiągnięto szczyty demagogii. Doszło do tego, że 14 lutego 2018, podczas sesji Rady Miejskiej w Dąbrowie Górniczej, część radnych podjęła próbę, z naruszeniem obowiązujących regulaminów i przepisów prawa, wprowadzenia zapisów zmuszających prezydenta Dąbrowy Górniczej do niedopełnienia obowiązków służbowych wynikających z obowiązku pobierania opłaty adiacenckiej. Apelowałem wówczas o zaniechanie tego typu praktyk albo skuteczne uwolnienie mnie, na drodze prawnej, z obowiązków ciążących na mnie jako organie samorządowej władzy wykonawczej – mówi prezydent Zbigniew Podraza.

– Pomijając tryb, w jakim próbowano dokonać zmian, samo uchylenie uchwały na przyszłość, co zaproponowali radni, przy założeniu że weszłoby w życie 14 dni od dnia jej ogłoszenia, nie zmieniłoby sytuacji prawnej tych mieszkańców, których nieruchomości do tej pory spełniały ustawowe kryteria nałożenia opłaty adiacenckiej. Wynika to bezpośrednio z zapisów wspomnianej ustawy o gospodarce nieruchomościami, która precyzuje, że do ustalenia opłaty przyjmuje się stawkę określoną w uchwale obowiązującej w dniu stworzenia warunków podłączenia nieruchomości do nowej infrastruktury czyli w momencie zakończenia inwestycji bądź któregoś z jej etapów – dodaje.

– Dlatego, by zakończyć niezliczone spekulacje i grę, w której radni opozycyjni i część posłów będą nadal, pod pretekstem troski o mieszkańców objętych opłatą od wzrostu wartości nieruchomości, zmuszać mnie do działań niezgodnych z prawem, zdecydowałem się przedłożyć Radzie Miejskiej w Dąbrowie Górniczej zapisy skuteczne – podsumowuje prezydent.

Co na to radni opozycyjni?

– W takich chwilach jak ta, czuję, że warto walczyć głośno o sprawy mieszkańców i nie bać się, że osoby, których nie stać na takie zaangażowanie lub ze względu na różne interesy nie mogą reagować na krzywdę mieszkańców, łapią za słówka, podważają kompetencje czy wyśmiewają. Żałuję tylko, że trwało to tak długo. Prezydent mógł zareagować już w 2015 roku, gdy obniżaliśmy stawkę opłaty adiacenckiej i  od tamtego czasu wszystkie problemy tak by się nie nawarstwiły. Niestety stanowisko prezydenta było nie ugięte, a biuro opłat adiacenckich rozrastało się w najlepsze – komentuje radna Katarzyna Zagajska.

– Istnieje także spore ryzyko, że projekt prezydencki zostanie odrzucony nie przez radnych, ale przez nadzór prawny wojewody. Prezydent zadeklarował, że wszystkie poniesione przez mieszkańców opłaty zostaną zwrócone, gdy tylko uchwała wejdzie w życie. Tymczasem prawo nie działa wstecz. Nie chciałabym, żeby prezydent powiedział potem mieszkańcom: próbowałem, starałem się, ale widzicie, wojewoda proponowane rozwiązania uchylił. A potem odwołania będą trwały w nieskończoność  – dodaje.

Jeśli prezydencki projekt uchwały zostanie przyjęty przez radę miejską i utrzymany w mocy przez instytucje nadzoru, zostaną wstrzymane i umorzone wszelkie postępowania w sprawie naliczania i poboru opłat adiacenckich w Dąbrowie Górniczej. Ci zaś, którzy opłaty już dokonali, będą mogli spodziewać się unieważnienia wydanych decyzji i zwrotu wpłaconych pieniędzy.

Więcej o sprawie

„Zmusza się nas do płacenia daniny. Nie stać nas!”