O dramatycznej sytuacji w służbie zdrowia, trudnej współpracy z miastem, koalicyjnych roszadach, rozczarowaniach ludźmi i gigantycznym wzroście zadłużenia powiatu rozmawiamy ze starostą będzińskim Arkadiuszem Watołą. 

Anna Rykulska: Piastuje Pan stanowisko 2,5 roku. Co się w tym czasie udało zrobić, a czego się nie udało?

Arkadiusz Watoła: Wolałbym ocenę mojej pracy pozostawić mieszkańcom powiatu.

Co Pana rozczarowało i zaskoczyło?

Rozczarowali mnie przede wszystkim ludzie, z którymi współpracowałem, a których miałem za odważnych, jednak w momencie próby m.in. w kwestiach dotyczących szpitala powiatowego, tej odwagi zabrakło. Mam tu na myśli np. kwestię rozwiązania stosunku pracy z dyrektorem szpitala Jackiem Kołaczem, który doprowadził powiatową lecznicę do tak zaawansowanej zapaści finansowej.

Co mnie zaskoczyło? Pozytywnie zaskoczyło mnie w ostatnim czasie podejście związków zawodowych działających w szpitalu, które jednogłośnie zdecydowały się na ograniczenie funduszu socjalnego, przekazując niejako 600 tys. zł na budowę OIOM-u.

Jak z perspektywy czasu ocenia Pan decyzję o utworzeniu koalicji PiS z PO i KRZ, koalicji, która nie przetrwała próby czasu?

W momencie zawierania koalicji było to rozwiązanie optymalne. Wspólnie przyjęliśmy deklarację wytężonej pracy na rzecz powiatu i jego mieszkańców. Z czasem jednak dochodziło do coraz większych napięć wewnątrz koalicji, które ostatecznie utrudniały jej funkcjonowanie, na co w dłuższej perspektywie czasu nie mogłem się godzić.

1,5 roku przed końcem kadencji tworzy Pan dosyć egzotyczną koalicję PiS z klubem Wspólnie dla Powiatu (lewica). Przypominam, że obecny koalicjant zagłosował jednogłośnie przeciwko budżetowi, który poparł PiS. Jak Pan uważa, dokąd zaprowadzi ta nowa koalicja?

Dla mnie dobro mieszkańców powiatu nie ma szyldu partyjnego. Liczą się ludzie i pomysły, które możemy wspólnie realizować. Samorząd to nie skostniała struktura niepodlegająca zmianom, w związku z tym, kiedy pojawiła się perspektywa efektywniejszego wykorzystania potencjału, jaki daje dobra współpraca w Radzie Powiatu Będzińskiego, zdecydowałem się na zmianę. Czas pokaże, czy decyzja była słuszna.

Nowym wicestarostą został pełnomocnik prezydenta Będzina – Sebastian Szaleniec. Czy to oznacza początek lepszej współpracy z miastem, która do tej pory nie układała się, kolokwialnie mówiąc, najlepiej?

Okres funkcjonowania poprzedniej koalicji nie był czasem dobrym dla współpracy powiatu – nie tylko z miastem Będzin, ale również z pozostałymi samorządami. Często ambicje poszczególnych członków zarządu przedkładane były nad interes ogółu mieszkańców, co nie wpływało pozytywnie na relacje z poszczególnymi włodarzami gmin. Obecnie liczę na poprawę współpracy ze wszystkimi gminami, w tym z miastem Będzin, które jest sercem powiatu. Mam nadzieję, że uda nam się wspólnie zrealizować wiele inwestycji, w tym także drogowych, które poprawią warunki życia i bezpieczeństwo będzinian.

Od lat powiat ma kłopoty finansowe. Niestety poprawy nie widać, wręcz przeciwnie. W ciągu roku zadłużenie powiatu wzrosło z 8,6 mln zł do 14,8 mln zł, a inwestycji jak na lekarstwo. Drogi śmiało można zaliczyć do jednych z najgorszych w województwie. Skąd więc tak rekordowy wzrost zadłużenia? W czasie ostatniej naszej rozmowy powiedziałam Pan, że nie wie. Czy od tego czasu coś się już wyjaśniło?

Zadłużenie powiatu wzrosło z uwagi na podpisanie umowy o leasingu operacyjnym nieruchomości na ul. Krasickiego – umowa z dnia 22 grudnia 2015 r. Leasing zwrotny wchodzi w zadłużenie jednostki samorządu terytorialnego, lecz nie jest objęty rygorem wynikającym z art. 243 ustawy o finansach publicznych. Z uwagi na trudną sytuację finansową powiatu był to jedyny instrument prawno-finansowy w 2015 r. umożliwiający sfinansowanie bieżących potrzeb powiatu, w tym realizowanych inwestycji, jak i w konsekwencji ratowanie szpitala powiatowego poprzez zapłatę w roku 2016 straty PZ ZOZ w wysokości 4,8 mln zł.

W uchwale budżetowej zaplanowano wyemitowanie obligacji na kwotę 5,5 mln zł. Czy uważa Pan, że to właściwy kierunek?

Emisja obligacji w budżecie została zaplanowana na pokrycie deficytu budżetowego oraz spłatę rozchodów. W praktyce umożliwi ona realizację inwestycji na terenie powiatu. W II kwartale tego roku nie planuje się podjęcia uchwał umożliwiających emisję obligacji komunalnych, a jeśli będzie taka konieczność, to sfinansowane z tej puli będą wydatki inwestycyjne. Powiat robi wszystko, aby nie pokrywać wydatków bieżących źródłami zobowiązań dłużnych. Dodatkowo warto zaznaczyć, iż w obecnym okresie oprocentowanie zobowiązań dłużnych jest korzystne z uwagi na niskie stopy procentowe. Powiat uzyskał pozytywne opinie RIO w Katowicach o możliwości sfinansowania deficytu budżetowego przychodami z tytułu emisji obligacji komunalnych.

Dla powiatu kulą u nogi, przynoszącą co roku kilkumilionowe straty, jest PZZOZ. Wiele lat zaniedbań doprowadziły placówkę do dramatycznej sytuacji. Przestarzały sprzęt, braki na oddziałach, no i oczywiście zadłużenie, które sięga ponad 43 mln zł. Jakie wymierne korzyści przyniesie przeprowadzona reorganizacja szpitala?

Od wielu lat mówiło się tylko o poprawie sytuacji w PZZOZ, niestety z mówienia nic nie wynikało. Starałem się nie podejmować drastycznych ruchów po objęciu funkcji starosty. Wyznaję zasadę, iż każdemu należy dać szansę. Taką szansę dałem kolejnym członkom zarządu, którzy nadzorowali PZZOZ (Robert Szpinda, Marek Mrozowski) oraz wieloletniemu dyrektorowi Kołaczowi. Zawiedli mnie wszyscy wymienieni panowie, doprowadzając do zadłużenia przekraczającego znacznie kwotę, którą Pani wymieniła. Ujemny wynik za 2016 r. sięgający prawie minus 9 mln zł przelał czarę goryczy. W związku z powyższym podjąłem radykalne kroki, mam tu na myśli odwołanie wszystkich odpowiedzialnych za powyższe oraz przejąłem osobisty nadzór nad restrukturyzacją PZZOZ. Tym razem jestem pewien, że nie skończy się tylko na słowach. Reorganizacja przyniesie spodziewane efekty.

Czy uważa Pan, że decyzja o likwidacji oddziału ginekologiczno-położniczego w Będzinie i przeniesienie go do Czeladzi, która spotkała się z protestami części mieszkańców, jest słuszna?

Uważam, że zdrowie mieszkańców jest zadaniem ponadpolitycznym i używanie tego tematu w doraźnych gierkach politycznych nie służy nikomu. Prawda o oddziale ginekologiczno–położniczym jest następująca: mamy dobrą kadrę medyczną, która pracuje w złych warunkach, i to był jeden z powodów odpływu i tak małej ilości urodzeń poza teren powiatu. Nie likwidujemy oddziału ginekologicznego, wręcz przeciwnie, chcemy go rozwijać, rozszerzając paletę świadczeń medycznych udzielanych naszym pacjentkom w wyremontowanym oddziale ginekologii. Zawiesimy tylko część świadczeń w zakresie położnictwa do czasu pozyskania środków finansowych na przeprowadzenie stosownych remontów. W tym czasie zaproponujemy pacjentkom ścieżkę pełnej opieki medycznej wraz z porodem w sąsiednim szpitalu w Siemianowicach Śląskich. Rozpoczęliśmy już rozmowy w tym temacie.

Pod koniec ubiegłego roku odwołał Pan dotychczasowego dyrektora PZZOZ Jacka Kołacza. Decyzję argumentował Pan tym, że „kredyt zaufania udzielony dyrektorowi się wyczerpał” i obwinił go Pan o złą kondycję finansową szpitala. Czy sobie nie ma Pan nic do zarzucenia, w końcu jednostka podlega bezpośrednio Panu?

Pan Kołacz nie wykorzystał szansy, którą ode mnie otrzymał. Na przestrzeni 2015/16 zwiększył stratę szpitala z 5 do 9 mln zł, a co za tym idzie zwiększył znacząco jego zadłużenie. Uważam, że podjąłem bardzo dobrą decyzję, przerywając 20-letni okres stałego zadłużania szpitala przez pana Kołacza. Jestem osobą odpowiedzialną i dlatego, w odróżnieniu od poprzedników, stać mnie na odważne decyzje bez koniunkturalizmu i kumoterstwa. Mogę sobie zarzucić tylko jedno, że dałem kolejną szansę panu Kołaczowi, ale uważam, że jeślibym jej nie dał, ktoś mógłby mi zarzucić, że to wynik polityki, a nie merytorycznego rozstrzygnięcia.

Sporo kontrowersji wzbudziła Pana decyzja odnośnie powołania na doradcę do spraw służby zdrowia obwinionego o korupcję byłego dyrektora Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego – Dariusza Jorga. Czy to odpowiedni doradca na tak trudny dla służby zdrowia czas?

Pan Dariusz Jorg wzbudził kontrowersje wśród osób, które ukrywały dotychczasową prawdziwą sytuację PZZOZ. Przypominam, że obowiązuje w Polsce zasada domniemania niewinności, zatem do czasu skazania prawomocnym wyrokiem pan Jorg jest osobą niewinną. Jest jednym z najlepszych specjalistów od restrukturyzacji ZOZ-ów w kraju, o czym świadczą jego dokonania oraz przygotowanie zawodowe. Takiej osoby właśnie nam brakowało. Dwumiesięczną pracą, której wyniki zaprezentował na sesji Rady Powiatu, potwierdził, iż mój wybór był właściwy. Informacja o stanie PZZOZ oraz programie wyjścia z niej została przyjęta jednogłośnie przez wszystkich członków rady.

Panie starosto, priorytety na najbliższe 1,5 roku?

Priorytety – owszem są, ale trzeba podkreślić, że wszystkie zadania, które realizuje powiat, są ważne. I tu należy odpowiedzieć sobie na pytanie – co dla nas mieszkańców powiatu jest najważniejsze? Szpital i to, byśmy mieli się gdzie leczyć, by standardy świadczenia usług medycznych były wysokie, by owe usługi miały szeroki wachlarz, by szpital miał wiele oddziałów i świetnych specjalistów? A może drogi, którymi dojeżdżamy do pracy, szkół czy szpitala? A może właśnie szkoły, w których edukuje się nasza młodzież? To tylko niektóre z zadań, choć oczywiście wymieniłem te, o których rozmawia się najczęściej. Powiat mimo trudnego budżetu, obciążonego przez spłatę zadłużenia szpitala, będzie realizował inwestycje w każdej dziedzinie i niech właśnie te inwestycje będą priorytetami na najbliższe 1,5 roku.